Xelion: Przedświąteczna realizacja zysków na GPW

Nie widać żadnego powodu, żeby ta sytuacja się dzisiaj zmieniła. Jednak bliskość ważnych wsparć technicznych zarówno na wykresie EUR/PLN jak i USD/PLN powinna ograniczać przed świętami skalę wzmocnienia, a nawet prowokować do realizacji zysków. Generalnie nadal kierunek będzie pokazywał kurs EUR/USD. GPW rozpoczęła w poniedziałek sesję spadkiem indeksów, co mogło trochę dziwić, skoro giełdy europejskie zachowywały się tak spokojnie. Trudno nawet winić za ten spadek zachowanie rynku ropy, która taniała jedynie o 0,5 procenta (wynik oświadczenia prezydenta Busha, który chce pokojowego rozwiązania problemu irańskiego). W dalszej części dnia (już po zamknięciu naszego rynku) z tego spadku nic nie zostało. Wydaje się, że po prostu nasz rynek rozpoczął wcześniej przedświąteczną realizację zysków. Najbardziej szkodził indeksowi WIG20 spadek kursu TPSA, którą Skarb Państwa chce uznać za jedną z najważniejszych dla Polski firm. Mógłby wtedy wprowadzić swojego przedstawiciela do zarządu i de facto kontrolować spółkę. Po południu indeksy spadały już całkiem wyraźnie, ale trwało to krótko i znowu wróciliśmy do kreślenia linii prostej na poziomie minus jednego procenta. Końcówka była jednak znowu bardzo słaba. Spadek WIG20 o 1,5 proc. był stanowczo zbyt duży, jeśli spojrzy się na to, co działo się na innych giełdach. Mały obrót zmniejszał jednak jego wagę i znaczenie prognostyczne. Skoro nasz rynek tak wcześnie zdecydował się na przedświąteczną realizację zysków to trzeba założyć, że jeszcze do środy można spodziewać się, że znajdą się chętni do poważniejszego odchudzenia portfela. Tyle tylko, że lekceważenie przez rynki światowe złych informacji i wzrost cen surowców nie pozwolą na większą przecenę. Wręcz odwrotnie, jeśli dzisiaj ceny surowców będą nadal rosły to możemy spodziewać się odbicia. Jednak nie wierzę, żeby do ostatniej sesji tego tygodnia (czwartek) byki mogły (i chciały) się zdobyć na poważniejszy atak. Przejęcia i fuzje ratują giełdy przed spadkami Poniedziałek rozpoczął się na giełdach Eurolandu bardzo po spokojnie. Całkowicie zlekceważono sprawę nałożenia przez USA cła na papier powlekany z Chin. Niesłusznie, bo zobaczymy jeszcze w następnych miesiącach kolejne takie posunięcia, które zaszkodzą globalnej koniunkturze. Jednak Europejczycy spojrzeli na indeks z Szanghaju, który wzrósł o ponad 2 procent bijąc kolejny rekord wszech czasów i doszli do wniosku, że skoro giełda chińska sprawę ceł zlekceważyła to nie mają powodu do zmartwienia. Pomagały obozowi byków zapowiedzi kupna akcji Telecom Italia przez AT&T i American Movil. Poza tym rynek spekulował, że DaimlerChrysler sprzeda swój odział w USA drożej niż tego wcześniej oczekiwano. Niepomyślne były dla posiadaczy akcji dane makro. Publikacja indeksów PMI dla sektora przemysłowego poszczególnych krajów UE i dla całej strefy euro nie wywołała co prawda żadnych ruchów kursów i indeksów, ale trzeba odnotować, że dane były gorsze od prognoz, a indeksy spadły. Biznes najwyraźniej na całym świecie staje się bardziej ostrożny niż jeszcze miesiąc temu. Sygnalizował to też publikowany rano japoński tankan (raport Banku Japonii). Mimo słabych danych kurs EUR/USD (po nocnej korekcie) nadal rósł, a po południu wyraźnie przyśpieszył. Indeksy giełdowe zakończyły jednak dzień małymi wzrostami. W USA jedynym ważnym publikowanym w poniedziałek raportem był indeks instytutu ISM dla sektora przemysłowego gospodarki. Nie była to publikacja korzystna dla byków. Indeks spadł z 52,3 pkt. do 50,9 pkt. zbliżając się bardzo do granicy oddzielającej rozwój od recesji. Co bardziej istotne subindeks cenowy gwałtownie wzrósł, a subindeks rynku pracy spadł do 48,7 pkt. (ubywa miejsc pracy). Stagnacja połączona ze wzrostem cen (stagflacja) to jedna z najgorszych plag, które mogą spaść na gospodarkę. Bardzo spokojna reakcja rynków wynikała jednak z tego, że ten segment ma coraz mniejsze znaczenie. To zdecydowanie mniej niż 20 procent całej gospodarki amerykańskiej. Po takich danych kurs EUR/USD ugrzązł na poziomie nieco wyższym niż piątkowe zamknięcie. Z jednej strony spadek głównego indeksu ISM i i subindeksu rynku pracy dolarowi szkodziły, ale wzrost subindeksu cenowego mu pomagał. Jednak gracze na rynku surowców najwyraźniej liczą na dalsze osłabienie dolara, bo ceny miedzi, złota i ropy wzrosły. Co prawda cena ropy w ostatnim kwadransie sesji zaczęła szybko spadać, ale i tak zamknięcie było na poziomie wyższym niż w piątek. Nadal bardzo dziwi wzrost ceny miedzi, szczególnie w sytuacji, kiedy problemy rynku kredytów hipotecznych (a co za tym idzie również rynku budowy domów) są coraz większe. W poniedziałek New Century Financial, największa niezależna firma udzielająca kredytów hipotecznych, ogłosiła bankructwo. Poza tym M&T Bank z Buffalo poinformował, że jego zyski w pierwszym kwartale będą bardzo niskie z powodu pogarszającej się sytuacji na rynku kredytów hipotecznych. W tym banku pojawiły się już problemy z kredytobiorcami nie tylko kredytów ryzykownych, ale również w klasie kredytów Alt-A (kredytobiorcy z przyzwoitą historią kredytową, ale niedostarczający szczegółowej dokumentacji pozwalającej ocenić ich wiarogodność. Inwestorzy na rynku akcji nie bardzo wiedzieli, czym się kierować. Z jednej strony słabe dane makro i problemy rynku nieruchomości, a z drugiej kilka informacji o fuzjach i przejęciach. Najbardziej na wyobraźnię działało przejęcie przez Kohlberg Kravis Roberts za 25,6 mld USD firmy First Data (największa na świecie firma rozliczeniowa płatności kartami kredytowymi). Fuzje i przejęcia sygnalizują inwestorom, że duże firmy pozytywnie oceniają sytuację i chcą płacić za akcje duże pieniądze licząc, że im się to niedługo zwróci. Negatywnych informacji było jednak dużo więcej, więc pozytywne zamknięcie można uznać za duży sukces byków. Trzeba jednak pamiętać o tym, że pomagał im początek miesiąca i zarazem kwartału. Wtedy fundusze dostają najwięcej nowych wpłat i często zwiększają skalę zakupów. Wtorek jest dniem bez planowanych istotnych dla rynku publikacji. Nikogo nie poruszą dane o inflacji w cenach produkcji w strefie euro. Gracze będą czekali na kolejne dane makro i na święta, więc aktywność powinna spaść, co sprzyja neutralnemu zakończeniu sesji. Oczywiście pod warunkiem, że rynek nie zostanie zaskoczony czymś zupełnie nieoczekiwanym.