Xelion: Szansa na zakończenie korekty

Jak widać po reakcji giełd światowych na dane z USA sprzedający akcje w Polsce chyba popełnili pomyłkę. „Chyba”, bo alternatywą jest możliwość zamienienia się zwyżki na świecie w pułapkę. Wygląd naszych indeksów nie jest wcale taki zły jakby się na pozór mogło wydawać. Widać na nich, że po czerwcowo – lipcowej zwyżce nastąpiła trzyfalowa korekta ABC, gdzie czwartkowe i piątkowe spadki były właśnie falą C. Jeśli tak rzeczywiście jest to indeksy powinny od dzisiaj dynamicznie rosnąć.

U nas też dojdzie dzisiaj do publikacji trzech raportów makroekonomicznych. Podobnie jak w USA dowiemy się, jaka była inflacja CPI, ale nie oczekuję po tych danych żadnych istotnych ruchów kursów walut i indeksów giełdowych. Inflacja nadal będzie niższa od 1 procent i nie będzie to miało żadnego znaczenia dla przyszłych decyzji RPP. Ciekawy może być raport o wynagrodzeniu i zatrudnieniu. Co prawda im większy wzrost wynagrodzenia tym większe prawdopodobieństwo wzrostu inflacji, ale jeśli chcemy, żeby rósł popyt wewnętrzny to płace muszą dynamicznie rosnąć. A jeśli złoty będzie nadal tak silny to popyt wewnętrzny będzie zmuszony uzupełniać eksport, który będzie tracił swoją konkurencyjność. Wydaje się wiec, że dane nie będą miały wielkiego znaczenia, ale mogą mieć pomocnicze. Mała inflacja w połączeniu z wyraźnym wzrostem zarobków jest dobra dla gospodarki, a więc i dla akcji.

Kurs złotego, który zmienił się od piątku jedynie nieznacznie) powinien w środę nadal podążać za zmianami kursu EUR/USD, a on będzie zależał od tego, jaki będzie raport o inflacji CPI w USA. Im będzie niższa tym lepiej dla złotego. Nasze indeksy giełdowe nie bardzo mają wybór i powinny rozpocząć sesję od wyraźnego wzrostu. Jednak i na WGPW decydujący wpływ będą miały dane o amerykańskiej inflacji, a z tego wynika, że przełomowym momentem sesji będzie godzina 14.30. Jeśli inflacja będzie, podobnie jak PPI, niska to mamy szansę na zdecydowany wzrost indeksów

Zwyżka po danych o inflacji to pułapka czy wiarogodny sygnał?

W czasie, kiedy w Polsce trwał długi weekend rynki światowe nie próżnowały. Już w poniedziałek zanosiło się na spore wzrosty indeksów, ale udało się to tylko europejskim bykom. W USA indeksy mocno rosły, ale końcówka była neutralna, a wrażenie po sesji zostało bardzo złe. Wzrosty indeksów w dużej części wynikały z zawieszenia broni między Libanem i Izraelem. Dzięki temu potaniała ropa, a to pomogło posiadaczom akcji. Do przełomu jednak na żadnej giełdzie nie doszło. Dopiero wtorek przyniósł bykom prawdziwe zwycięstwo. Dane o inflacji PPI w USA dały impuls do kupna akcji, dzięki czemu na wykresach francuskiego CAC-40 i niemieckiego XETRA DAX powstały formacje odwróconej głowy z ramionami (RGR) zapowiadające kontynuację wzrostów, a kurs EUR/USD odbił się o ważnego wsparcia. Trzeba jednak pamiętać o tym, że formacje RGR są nieco nieforemne (to mniejszy problem) i nie powstały po dłuższym trendzie spadkowym, co nieco zmniejsza ich wagę.

Okazało się, że dane o amerykańskiej inflacji w cenach producenta (PPI) były dużo lepsze od prognoz. PPI wzrosła tylko o 0,1 proc., a PPI bazowa (bez energii i zrywności) spadła aż o 0,3 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,2 proc.). Dane o inflacji PPI potrafią się bardzo gwałtownie zmieniać, ale rynki wzięły za pewnik to, że inflacja rzeczywiście, tak jak sugerował Fed, będzie stopniowo coraz mniejszym problemem, bo presja inflacyjna będzie spadała pod wpływem zwalniającej gospodarki. A to, że gospodarka zwalnia potwierdziły następne dane. Indeks NY Empire State, pokazujący jak tamtejszy Fed ocenia sytuację gospodarczą w regionie, spadł dużo mocniej niż oczekiwano (do poziomu najniższego od ponad roku). Poza tym okazało się, że badane przez NAHB (Narodowe Stowarzyszenie Budowniczych Domów) zaufanie firm budujących domy do sytuacji na tym rynku spadło w sierpniu do poziomu najniższego od 15 lat.

Rynek akcji miał do wyboru albo przejąć się coraz bardziej zwalniającą gospodarką, co przecież znacznie zmniejszy zyski spółek, albo cieszyć się z tego, że Fed rzeczywiście już chyba nie będzie podnosił stóp. Gracze wybrali drugi scenariusz. Było to tym łatwiejsze, że w poniedziałek atak byków się nie powiódł, a powody do zwyżki przecież pozostały, bo nadal taniała ropa, a zawieszenie broni w Libanie utrzymywało się. Mimo bardzo dużego wzrostu indeksów warto jednak pamiętać o całym obrazie, a on dobry nie jest. Gospodarka zwalnia, a bardzo mała inflacja może nawet świadczyć, że zwalnia zbyt szybko i firmy nie mogą podwyższać cen. Rynek akcji w takie rozważania się jednak nie bawił, dzięki czemu indeksy wzrosły tak mocno, że powstały sygnały kupna. Nie można wykluczyć, że ten wzrost jest pułapką, ale potwierdzenie lub zaprzeczenie dostaniemy po środowych danych o inflacji CPI.

Takie raporty makroekonomiczne doprowadziły do bardzo dużego spadku rentowności obligacji amerykańskich (wzrostu ceny), a to musiało przecenić dolara. Nie była to jednak duża przecena. Jej siłę osłabiały dane o przepływach netto kapitału do USA – okazał się być wyższy od prognoz. Ciekawie zachował się rynek surowców. Wydawałoby się, że osłabienie dolara podniesie ceny surowców, ale tak się nie stało. Ceny złota, miedzi i ropy spadły. Wyglądało to tak, jakby rynek surowców i obligacji zareagował właściwie na perspektywę osłabienia gospodarki amerykańskiej, a rynek akcji nadal wpatrzony jest tylko w inflację i nie dostrzega głównego niebezpieczeństwa.

Dzisiaj w USA zostaną opublikowane kolejne, bardzo ważne raporty makroekonomiczne. Najważniejsza będzie oczywiście inflacja w cenach konsumenta (CPI). Fed ostrzegł, że co prawda spodziewa się z czasem zmniejszenia presji inflacyjnej, ale jeśli to nie nastąpi to będzie musiał stopy nadal ponosić. Wczorajszy raport o inflacji PPI uspokoił graczy, ale dzisiejsze dane muszą te wczorajsze potwierdzić, bo gdyby tak się nie stało to zawód byłby olbrzymi. Potwierdzenie niskiej inflacji może przedłużyć wzrosty na rynku akcji i dodatkowo osłabić dolara, ale gdyby jednak CPI (szczególnie w jej wymiarze bazowym) okazała się być większa od prognoz, to ceny akcji spadałyby podobnie jak wczoraj rosły.

Dowiemy się też, jaka jest sytuacja na rynku budowy domów w USA. Co prawda uważam, że bardziej istotne są dane o sprzedaży domów, ale i dzisiejsze dane (rozpoczęte budowy domów) będą pilnie obserwowane. Gracze z ulgą przyjęliby dane przynajmniej neutralne. Nieznaczny spadek aktywności nie wzbudziłby niepokoju, bo wszyscy się z nim liczą. Bardzo duży spadek zwiększyłby zagrożenie recesją. Kolejny raport to dynamika produkcji przemysłowej i wykorzystanie potencjału produkcyjnego. W Polsce takie dane są pilnie obserwowane, ale w USA są lekceważone. Mogą mieć jedynie znaczenie uzupełniające. Oczywiście im większa produkcja tym lepiej dla akcji i dolara. Ostatni będzie publikowany raport o stanie zapasów ropy i paliw w USA. Raport ten, jak już wielokrotnie sprawdziliśmy, wykorzystywany jest jako pretekst do wywołania korekty albo impulsu wzrostowego, ale pierwsza, logiczna reakcja wcale nie musi być tą właściwą. Dla rynku akcji ważny będzie raport kwartalny Hewlett Packard, ale zawsze trzeba pamiętać, że największa nawet spółka nie jest w stanie zmienić na dłużej kierunku indeksów.