Kryzys finansowy ma różne oblicza. Jednym z nich jest załamanie na rynku mediów ekonomicznych. Chociaż ich konsumpcja rośnie, to jednak twarde prawa ekonomii dają znać o sobie. Likwidowane są kolejne tytuły, redukcja zatrudnienia ma miejsce praktycznie wszędzie. Paradoksalnie dzieje się to w sytuacji, kiedy materiały ekonomiczne od kilku miesięcy nie schodzą z pierwszych stron gazet. Już nie tylko poważnych dzienników, ale również bulwarówek.
To wszystko każe zadać pytanie o kondycję polskiego dziennikarstwa finansowego, a także zastanowić się, co będzie po kryzysie? Kto i gdzie jeszcze będzie pisał. Czy internet zastąpi tradycyjne media, czy PRowcy będą pełnić nową rolę? Tak czy inaczej następuje moment śmierci tradycyjnego „gatekeepera”. Rola mediów się zmiana, a ciekawym przykładem walki starego z nowym jest przykład blogerki „Kataryny”. Wszystkie te pytania są otwarte – w zasadzie od jakiegoś czasu było wiadomo, że świat mediów idzie w tym kierunku, jedynie kryzys przyspieszył niektóre zjawiska.
Jednym z najbardziej dotkliwych skutków obecnego spowolnienia jest, a może będzie, znaczące pogorszenie jakości dziennikarstwa ekonomicznego. O ile za poprzedniego kryzysu dziennikarze chronili się oni na przykład w agencjach informacyjnych, tak teraz mają zupełnie inną strategię. Coraz częściej przechodzą bowiem na drugą stronę, czyli do biznesu lub ewentualnie pełnią nową rolę, np. analityka w firmie doradczej. Jednym słowem kryzys wpływa na profesjonalizację działów PR i analitycznych instytucji finansowych. Wystarczy spojrzeć na największych graczy – Opena czy Expandera, żeby zobaczyć, że większość z pracujących tam analityków to byli dziennikarze, bardzo często wieruszka środowiska. Innym kierunkiem zawodowego rozwoju w sytuacji redukcji zatrudnienia lub wręcz likwidacji tytułów jest działka PRowa. O ile analityk pełni rolę pośrednią i w jego przypadku można jeszcze ewentualnie wrócić do pisania, to w przypadku PRowca takiego odwrotu zazwyczaj nie ma. Zwłaszcza, jeśli taka osoba pełni kierowniczą rolę. W sumie nie ma co żałować, bo dzięki temu bank bardzo mocno zyskuje na wizerunku. Problem jedynie z mediami – bo tam po prostu fizycznie nie ma kto pisać. Z tego też względu jakość materiałów ulega pogorszeniu, a tę lukę zapełniają analizy zewnętrznych firm, które mogą poświęcić kilka dni, żeby na przykład zrobić dokładne zestawienie marż, opłat, etc. Kiedyś robili to dziennikarze. Nowe czasy czyli redukcje zatrudnienia, przy znacznie większej otwartości instytucji finansowych sprawiają, że dziennikarze mają coraz mniej czasu na konferencje prasowe, na dogłębne zbadanie tematu, etc. Coraz częściej ma to więcej wspólnego z dziennikarstwem depeszowym, niż analitycznym. Inna sprawa, że w ciągu tych kilku lat przybyło jednak trochę tytułów, a do tego jest znacznie więcej aktywnych graczy. Po to właśnie bank bierze byłego dziennikarza do siebie… Żeby się na tle konkurencji wyróżnić.
Po co instytucje finansowe zatrudniają czynnych dziennikarzy? Po pierwsze zna specyfikę branży. Po drugie umie pisać, nie ma kłopotów w kontaktach międzyludzkich, a do tego jeszcze zna wiele osób – w tym swoich byłych kolegów po fachu. Łatwiej i szybciej zatem taką osobę nauczyć fachu PRowca, niż nawet najlepszego PRowca, nauczyć finansów i bankowości. W nowych czasach, kiedy dziennikarze nie mają czasu szukać sami tematów, bo są zawaleni bieżączką, taka osoba może podsunąć ciekawą informację, wstępnie ją rozpracować, stworzyć doskonały komunikat prasowy, spotykać się na piwie, poplotkować, etc. Taka osoba doskonale się sprawdza w przypadku mediów elektronicznych – zwłaszcza w internecie – bo może sama lub za kogoś w imieniu banku coś ciekawego napisać. Jednym słowem strategia od dawna stosowana, bo skuteczna. Wcale się nie zdziwimy, kiedy kolejne banki i instytucje finansowe ją zastosują. Zwłaszcza, że wcale nie wiadomo, czy już zakończył się proces zwolnień i redukcji w mediach. Niestety dużo wskazuje, że to dopiero przed nami, a lista zagrożonych tytułów jest coraz większa. W efekcie na rynku pojawia się wielu doskonałych fachowców, którzy nie mogą nigdzie znaleźć pracy. Jakże się ta sytuacja różni od tej sprzed jeszcze kilku miesięcy, kiedy startował nowe tytuły… Teraz jest już jednak inaczej. Spadają wpływy z reklam, spada czytelnictwo. Tradycyjne media nie potrafią zasypać rosnącej dziury przychodami z internetu. A zatem zwalniają.
Taka sytuacja zapewne czeka dziennikarzy w Rzeczpospolitej i Parkiecie. Obie redakcje mają być połączone, a dziennikarze mają pisać do obu tytułów. Nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w praktyce, ale jedno jest pewne – będą jakieś redukcje – bo przecież po to się takie połączenia robi. W tym momencie nikt jeszcze nie powiedział, kto może czuć się zagrożony, ale patrząc na Życie Warszawy, wśród pracowników można wyczuć lekkie zdenerwowanie. Jedno jest pewne – to duża niewiadoma, co z tego wyjdzie. Zwłaszcza, że na tle rynku zielone strony Rzepy i Parkiet wyróżniają się na plus. Obie redakcje nie przeżyły jeszcze zmian w zatrudnieniu. Zobaczymy zatem jakie będą efekty jakościowe tego biznesowego eksperymentu na żywych organizmach.
Nie czekając na ostateczne rozwiązanie jeden z dziennikarzy Parkietu postanowił wziąć sprawy we własne ręce i przeszedł na drugą stronę, czyli został PRowcem. Z naszych informacji wynika, że Piotr Rutkowski, bo to o jego osobę chodzi, zostanie zastępcą rzecznika prasowego w BRE Banku. Swoją nową funkcję będzie pełnił prawdopodobnie od lipca.
Dla nas (i nie tylko dla nas) to spore zaskoczenie. I od razu możemy powiedzieć, że to ogromna strata dla dziennikarstwa bankowego i samych bankowców. Chociaż Rutkowski był młodym stażem (z racji młodego wieku, przy nim my ze swoją 30-ką czujemy się staro), a o bankach pisał zaledwie rok, to przez ten czas dał się mocno we znaki wielu bankowcom. Jego telefony wywoływały nerwowe reakcje wśród członków zarządu wielu banków. Można powiedzieć – młody, zdolny pistolet. Nie wiemy, kto go w Parkiecie zastąpi i czy w ogóle zastąpi, ale duża strata dla branży. Szkoda jednocześnie, że nie rozwinął bardziej skrzydeł. Być może w normalnych czasach byłoby to możliwe. Wiele osób przepowiadało mu sporą karierę. Nam osobiście będzie brakowało jego złośliwych tekstów czy komentarzy – bo trzeba przyznać, przez ten rok stworzył wiele bardzo ciekawych artykułów i analiz, które sami z przyjemnością czytaliśmy, żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Swoją drogą – teraz zobaczy jak to jest w drugą stronę 😉
Czy Rutkowski, tak jak sprawdził się na łamach Parkietu (a zaczynał od branży drzewnej), sprawdzi się w BRE Banku? Zobaczymy. W każdym razie czapki z głów dla BRE, że go do siebie przyciągnął. Dobry ruch. Bank od zawsze mocno stawiał na PR, żeby wspomnieć czasy jedynego PRowca w branży w zarządzie. Sukces całej grupy to po części właśnie efekt dobrej komunikacji. W ostatnich miesiącach coś tam się popsuło w tym zakresie. Duże roszady, migracje, zmiany biznesowe, spowodowały sporo zmian. Najważniejszą rzeczą były oczywiście pewne ruchy biznesowe, które mocno zaczęły rzutować na wizerunek części detalicznej, a w konsekwencji na cały bank. Łatwo z całą pewnością nie jest. Jednak w taki sposób można powiedzieć właściwie o całej branży. Dlatego warto dokładnie przyjrzeć się zachodzącym zmianom w BRE.
Za chwilę do banku dołączy niezależny ekonomista z SGH, jak na czas zakazu konkurencji przedstawiany jest Ryszard Petru. U nowego Prezesa wynegocjował sobie mocne stanowisko szefa strategii. Pod niego ma z naszych informacji również podlegać działka relacji inwestorskich. Ten ruch może zapowiadać wiele innych zmian w działce komunikacji. Być może przejście Rutkowskiego do BRE pociągnie za sobą zmianę samego rzecznika. Paulina nomen omen Rutkowska, która pełni obecnie to stanowisko, może w takim zaś przypadku poświęcić się bardziej kierowaniu departamentem komunikacji. Jak będzie – zapewne zobaczymy koło lipca – sierpnia. W każdym razie BRE Bank będzie dysponował mocnym zespołem zajmującym się komunikacją – trzeba też pamiętać o mBanku i MultiBanku, czy spółkach grupy.
Ostatni okres pokazał, że bank będzie musiał bardziej przyłożyć się do gaszenia konfliktów w zarodku. Zyski trzeba generować, a dotychczasowy model biznesowy utrudnia to zadanie. Ogromnym wyzwaniem jest mBank – jak z niego wyciągnąć pieniądze, nie naruszając fundamentów (chyba się nie da i naszym zdaniem zostało to już przesądzone). W innych bankach podnosi się opłaty i już. W przypadku mBanku wielu opłat nie ma, a jeśli już się je zmodyfikuje, to jest ogromny raban. Nie zazdrościmy sytuacji…
Rutkowski może się przydać BRE Bankowi. Po pierwsze jest na miejscu w Warszawie, tam gdzie większość ogólnopolskich mediów. Po drugie zna dziennikarzy, a w ostatnich miesiącach dał się poznać jako dusza dziennikarsko-PRowego towarzystwa. Po trzeci ma warsztat. Z całą pewnością z punktu widzenia banku to dobry ruch. Szkoda jedynie, że taka sytuacja panuje w mediach. Kryzys kiedyś przejdzie i będzie przez jakiś czas problem. Dlaczego tylko przez jakiś czas? Rutkowski jest przykładem nowego pokolenia, które bardzo szybko się adaptuje i wdraża. Patrząc na niego, na Ninę Hałabuz z GW, Eugeniusza Twaroga z PB widać, że dotychczasowe paradygmaty się zmieniają. Wszystko coraz szybciej się kręci, tak że sami zaczynami się czuć jak dinozaury. Pytanie jednak zasadnicze – jak będzie po kryzysie wyglądał rynek mediów ekonomicznych? Kto przetrwa, a kto pójdzie na dno?
Piotrowi życzymy samych sukcesów, na miarę tych z Parkietu, a BRE Bankowi gratulujemy nowego pracownika!
Źródło: PR News