Za mało „stressu” w stress teście?

Komentarz Expandera, 8 maja 2009 r.

Najważniejsze wydarzenia z 7 V 2009 r.:

Diagnoza sytuacji na rynku akcji i prognozy

Saga związana z publikacją wyników stress testu dla największych amerykańskich banków dobiegła końca. Ostateczne wyniki odbiegają od początkowo sygnalizowanych. Zamiast zapowiadanego braku potrzeb kapitałowych, okazało się, że potrzebne jest jeszcze blisko 75 mld USD. To oczywiście niewiele w porównaniu z dotychczasową skalą pomocy, ale pokazuje, że kłopoty wciąż jeszcze nie są zażegnane. Potencjalne straty związane z dalszym pogorszeniem się warunków ekonomicznych podliczono na blisko 600 mld USD. Największą część z tego, bo ok. 185 mld USD, mogą spowodować kredyty hipoteczne. Władze zakładają, że wiele z  strat uda się zrekompensować zyskami. W tym względzie oparto się na najbardziej pesymistycznych oczekiwaniach analityków. Natomiast jeśli chodzi o założenia gospodarcze, to przyjęto 3,3-proc. spadek PKB w tym roku oraz 8,9-proc. średnią stopę bezrobocia na ten rok, a na przyszły 10,3-proc. Rynki dostały więc dość konkretny punkt odniesienia. Wyniki gospodarcze gorsze od zakładanych będą budzić wątpliwości przed nasileniem się kłopotów banków. Zresztą nie brak głosów mówiących, że całe badanie miało głównie „marketingowy” wymiar i zostało przeprowadzone po to, by odbudować zaufanie do banków. Laureat ekonomicznego Nobla, Joseph Stiglitz, obrazowo podsumował badanie mówiąc, że w stress teście za mało było stressu.

Ze stress testem wiąże się jeszcze jedna kwestia. Skoro zostały oparte na założeniach analityków co do wysokości zysków wypracowywanych przez banki, to te prognozy będą też ważnym elementem kształtującym nastawienie do banków. Spodziewają się oni wyraźnej poprawy kondycji finansowej banków w II połowie tego roku, szczególnie w ostatnim kwartale.

Rynkowi akcji zakończenie sagi o stress teście przyniosło realizację zysków. W Ameryce, trzeba przyznać dość ograniczonej zniżce, towarzyszyły bardzo duże obroty. Były najwyższe od połowy marca, czyli momentu zakończenia pierwszej, najbardziej dynamicznej części, obecnego od kilku tygodni wzrostu. Duża aktywność inwestorów, mimo że sama skala ruchu nie wpłynęła na ogólny obraz rynku, sugeruje, iż mieliśmy do czynienia z ważną sesją. Tym wnikliwiej warto przyglądać się kolejnym notowaniom. Podobnie interesująco przebiegł dzień w Europie. Końcówka sesji i u nas i na dojrzałych parkietach, wykazała narastające obawy przed silniejszymi zniżkami w Ameryce. Wystarczyło pół godziny notowań, by wzrost zamienił się w zniżkę. U nas od rana nie było większej chęci do windowania cen. Po rozpoczęciu sesji na wysokim poziomie, potem coraz bardziej uchodziło z byków powietrze. To potwierdza znaczenie bariery 30 tys. pkt dla indeksu WIG. Na tym poziomie rozegrała się już czwarta kolejna sesja. Krótkoterminowym wsparciem jest ostatnia luka hossy z dolną granicą przy 29 tys. pkt. Spadek poniżej tego poziomu oznaczałby utworzenie na wykresie formacji wyspy odwrotu, zapowiadającej dłuższe zniżki.

Wykres dnia

Choć w  tempie niż wcześniej, ale jednak nadal zwiększa się liczba osób pobierających zasiłki dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj pozytywnie odczytane zostały dane dotyczące ubiegłotygodniowego przyrostu (minimalnie został przekroczony poziom 600 tys.), ale generalnie rzecz biorąc to wciąż bardzo wysokie cyfry. Przyjmuje się, że presji na wzrost bezrobocia nie tworzy tygodniowy wzrost rzędu 300 tys. osób. W kontekście założeń stress testu, dotyczących tegorocznego bezrobocia, które już teraz ma sięgnąć 8,9%, to były to więc złe dane.

Ryzyko inwestycyjne

Systematycznie maleje premia za ryzyko inwestycji na rynkach wschodzących, która wyznacza skłonność do bardziej agresywnych działań globalnych inwestorów. Wciąż jednak pozostaje ona ponadprzeciętna. To zaś oznacza, że warunki do inwestowania nie wróciły w pełni do „normy”.

Z naszego punktu widzenia spadająca premia za ryzyko jest korzystnym zjawiskiem, bo zwiększa zainteresowanie takimi rynkami, jak nasz. Sprzyja też przenoszeniu w globalnej skali środków z funduszy bezpiecznych do agresywnych. To jeden z ważnych czynników stymulujących siłę ostatniego wzrostu na giełdach. Jednocześnie potencjał spadku premii w obecnych warunkach wydaje się ograniczony. To zaś oznaczałoby, że dobiega końca obecna emocjonalna część ruchu w górę, a do jego kontynuacji potrzeba dużo większej ilości bardziej namacalnych  poprawy sytuacji gospodarczej.

Dziś na rynkach 8 V 2009 r.:

Krzysztof Stępień
główny ekonomista
Expander
Źródło: Expander