„Mniej mówić, więcej robić” – chciałoby się powiedzieć po wczorajszej sesji. Otwarte dzisiaj usta europejskich polityków z jednej strony podkreślały powagę sytuacji – premier Hiszpanii nie jest bowiem daleko od prawdy mówiąc, iż kraj jest o krok od utraty możliwości finansowania na rynku (o krok, czyli wczoraj o poranku o ok. 50pb, gdy rentowność hiszpańskiej 10-latki testowała 6,50%), a J.Barosso nie mylił się mówiąc, że czerwcowe (17. VI) wybory w Grecji będą w istocie referendum dotyczącym obecności kraju w strukturze strefy euro.
Z drugiej strony komentarze rysowały w wyobraźni worek możliwości i nowych rozwiązań (od programów wsparcia na rzecz wzrostu w Grecji, o których mówili A.Merkel i F.Hollande do wyższej politycznej i fiskalnej integracji). Niewykluczone, iż na rynek powrócą głosy o niewystarczającym zaangażowaniu EBC. Broniący się dotychczas niepodważalnym argumentem przeniesienia odpowiedzialności za sytuację fiskalną na polityków, M.Draghi może być przedstawicielem jedynego „europejskiego ciała”, które efektywnie może dodać płynności europejskiej gospodarce. W tym samym czasie, na rynku pojawia się informacja o zmniejszeniu o 50% skali udzielanych przez EBC pożyczek dla greckiego sektora bankowego w stosunku do stycznia br (w odpowiedzi na opóźnienie w rekapitalizacji sektora bankowego) i o masowym wycofywaniu gotówki z greckich banków przez obywateli. Na tym tle idee i wciąż jedynie wstępne porozumienia to wciąż za mało, aby wyobrazić sobie nową strukturę strefy euro. Jakkolwiek by jednak owych głosów i komentarzy nie oceniać, wygłodniali inwestorzy „podkupili” je i trwali w oczekiwaniu na amerykańskie dane (które potwierdziły stopniową poprawę w gospodarce USA), publikację minutes Fed i ujętą w nich szansę na dalsze ilościowe wsparcie dla gospodarki jak również na pierwsze posiedzenie nowego greckiego parlamentu, które zbierze się już dzisiaj.
A co na to polski rynek? Po tym jak „prawa ręka” Ministerstwa Finansów – czyli BGK nie wiem, czy BGK się nie obrazi pojawiła się na rynku FX, aukcja PS0417 przeszła gładko (rzec by można wyjątkowo dobrze). Co prawda niewiele pozostałoby na rynku walutowym po interwencji BGK, gdyby nie zatrzymanie spadków EUR/USD na technicznym poziomie 1,2685 i próba późniejszego odbicia powyżej 1,2750. Niemniej niewidzialna ręka BGK przeciw siłom rynkowym stabilizująca PLN, ograniczyła nerwowość na polskim rynku długu. Sprzedaż 3,55 mld PLN (nieznacznie powyżej oferty) obligacji PS0417 na aukcji podstawowej oraz kolejnych 0,7 mld na aukcji dodatkowej, to bardzo dobry wynik, tym bardziej, iż przekracza on wartość wstępnie planowanej oferty (2-4 mld PLN) i potwierdza odporność popytu na polskie obligacje na negatywne informacje. Duch zjednoczonej i gotowej do walki Europy przyleciał również do Polski, co podobnie jak wczoraj zachęciło inwestorów do zakupów wzdłuż polskiej krzywej (nie dziwią zyski na sektora 5-letniego polskich obligacji, który wybrzuszył się nienaturalnie w czasie wtorkowej sesji; PS1016 pod koniec sesji spadł ponownie poniżej poziomu 5,0%). Podczas gdy temat podwyżek stóp zostaje w Polsce zawieszony, główne pytanie o polski rynek stopy procentowej wiąże się z niepewnością dotycząca dalszego scenariusza działań w strefie euro, decyzji Greków i szans dla Hiszpanów, roli Niemiec i ich sytuacji gospodarczej, a przede wszystkim skali w jakiej polskie aktywa reagować będą na czarne dni w europejskim kalendarium. Nadzieja z jaką globalny rynek finansowy dzisiaj odczytywał deklaracje przedstawicieli strefy euro (rynek najwyraźniej lepiej się czuje, kiedy greccy politycy nabierają wody w usta) nie wystarczy aby odgonić wszystkie czarne chmury znad Europy. W popołudniowym komentarzu dyrektor departamentu długu P.Marczak, potwierdził sprzedaż walut przez MF na rynku i podkreślił jak wiele o odporności polskiego rynku mówi dobra aukcja nowego benchmarku. Ów ton „propagandy sukcesu” (z nutką interwencji słownej) ma jednak swoje racjonalne uzasadnienie. Znany nam relatywnie stabilny przebieg spreadu polskich obligacji do Bunda, na tle historycznych poziomów spreadów hiszpańskich czy włoskich papierów, pomagał wysuwać optymistyczne wnioski co do polskiego rynku stopy. Po dzisiejszej aukcji polskie obligacje mają kolejne kilka miliardów podaży mniej na karku do końca roku. Realizacja potrzeb pożyczkowych na poziomie ok. 69% (po uwzględnieniu wpływu z tytułu zysku NBP przez MF) oznacza, że na ten rok MF pozyskać musi jeszcze nieco ponad 50 mld PLN (7,5 mld PLN na miesiąc) a pamiętajmy, iż z tytułu wykupów obligacji na rynek trafi jeszcze 42 mld PLN (plus odsetki, w tym ok. 10 mld PLN odsetek dla serii DS). Podstawy arytmetyki działają na korzyść polskiej krzywej. Niepewność w Europie, burzy tę idyllę.
Źródło: PKO Bank Polski