Całkiem sporty odsetek wśród zadłużonych Polaków stanowią osoby starsze, którym banki nad wyraz chętnie udzielają niewielkich kredytów konsumenckich i pozwalają robić setki zakupów na raty. Dla bankowych scoringów są rzetelnymi klientami. Ale łatwiej, niż inni wpadają w pętle kredytowe.
Przy ocenie zdolności kredytowej klienta, który jest zainteresowany niewielkim kredytem konsumenckim odcinek emerytury jest najwyżej punktowaną stałą. To dochód, który przychodzi zawsze i na czas. Wielkie i mniejsze firmy mogą wpadać w zatory płatnicze, ale emerytury wypłacane przez ZUS są dochodem nie obarczonym praktycznie żadnym ryzykiem. Ich wstrzymanie oznaczałoby kryzys w sektorze finansów publicznych – ale kryzys, który wcześniej wstrzymałby akcję kredytową wszystkich instytucji finansowych, bo wynikający z klęski całej gospodarki Polski. Nic więc dziwnego, że emeryci to grupa do której najchętniej kierowane są oferty sprzedaży ratalnej i nisko kwotowych kredytów konsumenckich.
Problem w tym, że jednocześnie jest to grupa klientów, która – choć z założenia jest rzetelna – najtrudniej radzi sobie ze zbyt wysokim zadłużeniem. Mechanizm zawsze jest ten sam – kiedy emeryt nie jest w stanie spłacać kolejnych rat, idzie do banku po następny kredyt, którym będzie mógł spłacić poprzedni. I dostaje go bez problemu. Czyszcząc sobie swoją historię kredytową znów ma otwartą ścieżkę do zakupów na raty i znów je robi, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji swoich zakupów.
Kiedy rada kredytu konsolidacyjnego przekracza możliwości klienta w jego budżecie pojawiają się kolejne zobowiązania – tym razem wobec spółek udzielających pożyczek takich jak Provident sytuacja klienta robi się niebezpieczna dla najbliższej rodziny. Nic więc dziwnego, że to właśnie rodziny emerytów borykają się ze zobowiązaniami swoich najbliższych. I mają pretensje do banków, że udzieliły kredytu nie zawsze w sposób zrozumiały informując swoich klientów o konsekwencjach zadłużania się ponad miarę. I rzeczywiście trochę racji mają – bankowcy średniego szczebla walcząc o jak najlepsze wyniki sprzedaży często przymykają oko na konieczność kompleksowego sprawdzenia klienta w Biurze Informacji Kredytowej wychodząc z założenia, że stały dochód i wiek są wystarczającą gwarancją, że klient będzie spłacał raty kredytu w odpowiednim terminie.
A doświadczenie pokazuje, że nie zawsze się tak dzieje. Co więcej – bankowcy nie powinni dawać kredytu osobom, których historia kredytowa wyraźnie mówi, że nie radzą sobie z obsługą zadłużenia. Albo udzielić im informacji na tyle szczegółowej i zrozumiałej przez nich, żeby świadomie poradzili sobie z męczącą ich pętlą kredytową. Na tym między innymi polega zaufanie publiczne a przecież do roli instytucji zaufania publicznego aspirują polskie banki od czasu przemian ustrojowych.
Ogłoszony na 17 listopada przez firmę Kruk ogólnopolski dzień bez długów warto bankowcom zastanowić się nad polityką udzielania kredytów osobom starszym. Tym bardziej, że z danych Kruka wynika, że choć Polacy starają się rzetelniej spłacać długi, globalne zadłużenie wobec tej firmy wzrosło o miliard złotych. A ilość zadłużonych o niemal 200 tysięcy osób. Kruk zresztą, jako pierwsza firma windykacyjna umożliwił spłatę długów odkupionych od współpracujących z firmą instytucji w rozłożeniu na raty dostosowane do możliwości finansowych dłużników.
Źródło: Gazeta Bankowa