Zadziwiająca odporność rynków na złe informacje

Zachowanie inwestorów amerykańskich podczas środowej sesji było co najmniej dziwne, ale już na początku mogę powiedzieć, że było niezwykle „bycze”.

Wydawało się, że wszystko się przeciwko bykom sprzysięgło, a jednak się nie poddały. Tuż przed rozpoczęciem sesji niepewność panująca na rynkach europejskich zwiększyła się. Z pewnością nie pomagał też akcjom zamach terrorystyczny w Jerozolimie ani dane makro.

Raport o lutowej sprzedaży nowych domów był po prostu dramatyczny. Sprzedaż spadła do poziomu historycznego dna. Sprzedano w lutym 250 tys. domów, czyli 16,9 proc. mniej niż w styczniu. Oczekiwano spadku o trzy procent. Mediana cenowa spadła o 8,9 proc. (to bardzo dużo) w stosunku do roku 2010. Od dłuższego już czasu gracze lekceważą złe dane z rynku nieruchomości i tak było również tym razem, ale one nic dobrego nie sygnalizują.

Sesja rozpoczęła się od spadku indeksów, co było rozsądnym zachowaniem. Już po godzinie indeksy zaczęły jednak rosnąć. Na północ prowadziły je wzrosty cen akcji koncernów wydobywczych i przetwórczych. Inaczej mówiąc, rynek cieszył się z tego, że drożeje ropa i miedź, a na złocie widać niepokój o rozwój sytuacji. Czysta aberracja, którą tłumaczyć można chyba tylko i wyłącznie przewagą handlu komputerowego nad rozumem. Dla nas najważniejsze jest jednak to, że indeksy wzrosły. Mimo że średnia 50. sesyjna się obroniła, to sesja środowa jest kolejną, która pokazuje, że każda poprawa sytuacji zostanie teraz przez obóz byków skrupulatnie wykorzystana.

Na GPW sytuacja od początku sesji była niezwykle zmienna. Rozpoczęliśmy dzień od niewielkiego spadku indeksów, ale błyskawicznie byki wyprowadziły indeks na plusy. Ta akcja bardzo przypominała to, co obserwujemy na rynku od 2 tygodni. Potem sytuacja przez krótki czas się zmieniała, ale wzrost indeksów w Eurolandzie umocnił u nas obóz byków. WIG20 rósł już około pół procent, kiedy na zagranicznych giełdach doszło do kolejnego zwrotu.

Indeks wrócił do poziomu z wtorku i tam dość długo po prostu stał. Dopiero po rozpoczęciu sesji w USA i opublikowaniu amerykańskich danych makro WIG20 zaczął się bardzo powoli osuwać. Wydawało się, że zakończymy dzień niewielkim spadkiem indeksów, ale od czego fixing? Dzięki niemu udało się zakończyć dzień neutralnie. Rynek znowu pokazuje, że nie chce większego spadku i czeka na pretekst do zwyżki.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi