Zagadkowe cztery dni

W środę rynki amerykańskie od początku miały jasno wyznaczony kierunek. Jeszcze przed rozpoczęciem sesji klimat do wzrostów utrzymywał się dzięki danym o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA, które wzrosły o 1,8 proc. i były zdecydowanie lepsze od oczekiwań.

W pilniej obserwowanym wskaźniku zamówień bez środków transportu też wzrost przebił oczekiwania, dlatego od początku dnia indeksy ruszyły na północ. Dwuprocentowe wzrosty załamały się jednak tuż po komunikacie FOMC o stopach procentowych. W żadnym wypadku nie było tam mowy o ich ewentualnym podnoszeniu, ale graczom strachu napędziły wręcz odwrotne słowa. Komunikat głosił, że stopy pozostaną na niskim poziomie przez długi czas, a to można wprost interpretować jako potwierdzenie, że prognozy wcale nie są tak optymistyczne jak można by podejrzewać po ostatnich danych makro. Ostatecznie S&P500 jedynie zredukował wzrosty i zakończył 0,6 proc. wzrostem. Ponieważ dzisiejsze dane nie wpłyną na nastroje to może się okazać, że najważniejszym elementem będzie kończące się za 4 dni półrocze. W trakcie trwającej bessy byłoby to pierwsze 6 miesięcy kiedy rynki wypracowałyby wzrosty, ale do tego potrzeba odbicia S&P500 od poziomu 900 pkt. Okazja jak widać jest, a i nagroda będzie spora, bo byki zdobyłyby przekonujący dowód do rozpoczęcia nowej fali wzrostów.

Początek środowej sesji na GPW był neutralny. Sukcesem popytu był jednak fakt, że nawet przez moment rynek nie zszedł poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia, co skutecznie powstrzymywało ambicje podaży.  Przy niewielkim obrocie bykom po chwili handlu udało się zdobyć parę punktów i umieścić WIG20 na jedno procentowym plusie.

Kolejne godziny upłynęły pod znakiem stabilizacji i marazmu. Przez połowę dnia nic nie działo, a indeksy poruszały się w 10 punktowym zakresie. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która zgodnie z oczekiwaniami obniżyła stopy procentowe o 25 pkt. do 3,5 proc. nic nie zmieniła. To historycznie najniższy poziom stóp w Polsce, ale taki ruch był szeroko oczekiwany, więc sytuacja nie uległa zmianie. Tak symboliczny spadek oprocentowania nie wpłynie w żaden sposób na koszty kredytu ani na znaczące pobudzenie gospodarki, a jedynie ma na celu pokazane, że Rada podąża drogą wyznaczoną przez zachodnie Banki Centralne.

Rynki w Europe tak oczekiwały na najmniejsze impulsy, że  po dobrych informacjach z USA wszystkie europejskie parkiety notowały wzrosty. WIG20 zdołał na tej fali optymizmu osiągnąć nowe dzienne maksima, ale nie wszedł na żadne istotne poziomy.

W końcówce nastrój zwyżki mogła jeszcze popsuć informacja, że sprzedaż nowych domów w Stanach spadła o 0,6 proc., a oczekiwano wzrostu i co gorsze spadła również mediana ceny nowego domu. Chociaż to kolejny miesiąc rozczarowania w nowych hipotekach to inwestorzy skupili się na poprzednich lepszych danych i dobrą atmosferę udało się utrzymać do końca. Środowa zwyżka  WIG20 do 1864 pkt., nie jest niczym istotnym, bo po pierwsze dokonała się na minimalnym obrocie, a dodatkowo obecnie indeks znajduje się w samym środku majowej konsolidacji. Nadal podaż jest dominująca, a wczoraj byki uzyskały tylko lekkie wzmocnienie. Sytuacja dla kupujących jest o tyle niebezpieczna, że muszą oni za wszelką cenę szybko doprowadzić do wyjścia powyżej 1920 pkt., ponieważ upływający czas będzie zachęcać do aktywności sprzedających, a to doprowadzi do testu majowych dołków.

Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse