Rabobank posiada 35,3 proc. akcji BGŻ. I wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie może liczyć na nic więcej. Podobnie zresztą jak szwedzki SEB, który od kilku lat stara się przejąć kontrolę nad BOŚ. W rękach Szwedów jest 47 proc. akcji banku – pisze „Gazeta Prawna”.
Ostatnie sygnały ze strony rządu świadczą o tym, że Skarb Państwa będzie mniej przychylny do dalszej prywatyzacji – twierdzą analitycy. Decydująca nie będzie więc cena akcji, ale utrzymanie kontroli nad spółkami, które mogą wspierać politykę rządową.
– Obecnie Skarb Państwa ma niewielki wpływ na sektor bankowy i realizuje politykę kredytową poprzez BGK, BGŻ, a część zadań związanych z ochroną środowiska przez BOŚ. Prawdopodobieństwo, że zrezygnuje ze zmniejszenia zaangażowania w tych spółkach, jest niewielkie – twierdzi Remigiusz Sopel, analityk IDM.
Oficjalnie BGŻ jest w trakcie realizacji programu naprawczego i Ministerstwo Skarbu Państwa na razie nie podejmuje żadnych prac prywatyzacyjnych – poinformowano „GP” w biurze prasowym resortu. Bank ma ambitne plany.
Jak podaje „Gazeta Prawna” strategia ogłoszona w czerwcu zakładała dwa razy szybszy wzrost od rynku. Za wcześnie jednak jeszcze na weryfikację tych planów. Już teraz widać, że bank próbuje zwiększyć sieć dystrybucji. W piątek BGŻ podpisał umowę o współpracy ze Zrzeszeniem Mazowieckiego Banku Regionalnego i w jego placówkach będzie oferował kredyty hipoteczne.
Zdaniem Macieja Chojnackiego, analityka WGI, BGŻ, podobnie jak BOŚ i BGK, znajdzie się na liście firm, które mają pozostać pod kontrolą Skarbu Państwa. Jego zdaniem zagraniczni akcjonariusze nie będą chcieli wychodzić z inwestycji i odczekają, aż się zmieni klimat wokół prywatyzacji, i ponowią próbę zwiększenia udziałów i przejęcia kontroli nad obydwoma bankami. Na razie jednak trwa patowa sytuacja, która zaciąży na wynikach banków.