Zakładasz firmę? Pożycz pieniądze od sąsiada

Brak pieniędzy powoduje, że wiele osób musi porzucić marzenia o własnej firmie. Banki nie są zainteresowane kredytowaniem dopiero co powstających przedsiębiorstw, a i rodzina, gdy przychodzi do pożyczenia pieniędzy, nagle zaczyna wątpić w nasz sukces. Do kogo więc się udać, aby sen o własnej firmie się ziścił? Wyjściem w tej sytuacji mogą być pożyczki społecznościowe.

Masz nadmiar gotówki? Udziel koledze pożyczki

Idea pożyczek społecznościowych polega na tym, że w sektor pożyczek i inwestycji przenosi się biznesowy model aukcji internetowych. Podmiot, który potrzebuje finansowania, tworzy swój projekt inwestycyjny, określa w nim kwotę, którą chce pożyczyć oraz cel, na jaki potrzebuje tych środków. Wyznacza także czas spłaty oraz propozycję odsetek dla potencjalnego pożyczkodawcy. Jeżeli oferta będzie atrakcyjna, do pożyczkobiorcy zgłoszą się potencjalni pożyczkodawcy. Cały proces aukcyjny odbywa się poprzez serwisy internetowe. W Polsce funkcjonują: Finansowo.pl, Kokos.pl, Nachwilke.pl, Zakra.pl. Niedługo pojawić się ma kolejny serwis – DajPo.pl.

Z założenia serwisy social lending miały pośredniczyć w przepływie pieniędzy między osobami potrzebującymi gotówki a tymi, które ją mają w niewielkim nawet nadmiarze, aby pomóc tym pierwszym wyjść z nędzy. Ojcem idei jest Muhammad Yunus, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2006 r. W Polsce idea została trochę wypaczona albo po prostu nie dorośliśmy do prawdziwego social lendingu. Polski rynek SL trapiony jest wieloma kłopotami. Może to dlatego, że jest jeszcze zbyt młody, a może dlatego, że jest kryzys. Przyczyną może być także fakt, że nie ma  jeszcze na tym rynku ludzi bogatych pożyczających dla idei, a polskie prawo umożliwia okradanie pożyczkodawców w jego majestacie  – mówi Rafał Skarżyński, który prowadzi blog na temat social lending dobranowina.biz.

Jak pożyczyć w serwisie social lending?

Aby rozpocząć aktywność w którymkolwiek serwisie SL (social lending), musimy założyć konto i poddać się płatnej weryfikacji. W zależności od portalu, zakres sprawdzenia przyszłego pożyczkobiorcy oraz  koszt przeprowadzenia weryfikacji jest różny. Gdy już zdecydujemy się na wzięcie pożyczki na takim portalu, składamy swoją ofertę. Określamy w niej kwotę pożyczki, oprocentowanie, jakie jesteśmy w stanie zaakceptować, oraz cel, na jaki potrzebne nam są fundusze. Informujemy także potencjalnych inwestorów o naszych możliwościach finansowych, zarobkach itp. Pożyczkodawcy, którzy nam zaufają, wpłacają na serwis kwotę, która jest częścią naszej pożyczki. Zgodnie z regulaminami takich serwisów jeden pożyczkodawca nie może nam pożyczyć więcej niż określony przez serwis limit.

Następnie serwis łączy wpłacone środki od różnych inwestorów i tworzy dla nas pożyczkę. Ważne jest, że pożyczkodawca ma wpływ na to, komu udziela pożyczki, oraz ma możliwość podzielenia swojej inwestycji pomiędzy wielu pożyczkobiorców. W ten sposób dywersyfikowane jest m.in. ryzyko inwestycji.

Przy tego typu transakcjach, po przekroczeniu progu pożyczki 5 tys. zł u jednego inwestora lub osiągnięciu ogólnej kwoty  25 tys. zł u wielu pożyczkodawców w ciągu trzech lat, pożyczkobiorca musi zapłacić 2 proc. podatku od czynności cywilnoprawnych. Im dłużej jednak uczestniczy w aukcjach i regularnie spłaca zadłużenie, tym lepszą ma historię kredytową i może liczyć na to, że inwestorzy pożyczą mu więcej pieniędzy na niższy procent. Jeśli ktoś pierwszy raz stara się o pożyczkę przez internet, zwykle musi zaoferować maksymalne oprocentowanie.

Zero biurokracji

Ludzie w serwisach społecznościowych pożyczają sobie pieniądze bez konieczności spisywania jakichkolwiek umów (umowy są automatycznie generowane przez serwis na podstawie danych z weryfikacji). Pożyczkobiorcy nie interesuje w tym momencie cała biurokracja z tym związana. Umowa nie musi także mieć wielu zabezpieczeń ani przechodzić skomplikowanych i niezrozumiałych procedur, jak to bywa przy pozyskiwaniu chociażby dotacji unijnych. W serwisach oferujących pożyczki społecznościowe najczęściej  po obu stronach mamy osoby fizyczne. Oznacza to, że w razie jakichkolwiek wątpliwości i sporów zastosowanie mają przepisy Kodeksu cywilnego.

Wiele serwisów social lending reklamuje się tym, że otrzymanie u nich pożyczki jest znacznie pewniejsze i szybsze niż w banku. Pojawia się w tym momencie jednak bardzo ważny problem, mianowicie bezpieczeństwo pożyczkodawców i gwarancja spłaty zadłużenia. Niestety podmioty, które oferują swoje pieniądze na serwisach  nie mają pełnej gwarancji, że otrzymają z powrotem swoje pieniądze wraz z procentem.

Mikroprzedsiębiorcy w serwisach social lending

Na żadnym portalu nie ma oddzielnych pożyczek dla przedsiębiorców. Swego czasu powstał serwis Centto.pl przeznaczony dla firm, jednak ze względu na wymagania (kwalifikowany podpis elektroniczny) nie wypłynął na szerokie wody. Natomiast, z tego co wiem, wielu pożyczkobiorców na portalach to mikroprzedsiębiorcy. Myślę, że pożyczki małym firmom udzielane są chętniej. Dlaczego? Ponieważ w wielu przypadkach adres rejestracji firmy to mieszkanie mikroprzedsiębiorcy. Rejestracja firmy w mieszkaniu powoduje, że adres staje się jawny i ogólnodostępny. Wystarczy mieć NIP i koniec – dane można sprawdzić w ogólnodostępnym rejestrze. A w polskim prawie człowiek prowadzący działalność gospodarczą odpowiada całym swoim majątkiem. Zakładając nawet upadek firm, można przyjąć, że znajdą się chętni do udzielenia pożyczek social lending młodym mikrofirmom, bo potem jest duża szansa, że i tak otrzymają swoje pieniądze. Brutalne, ale prawdziwe – wyjaśnia Rafał Skarżyński.

Problemem jest jednak kwota, którą chce pożyczyć przedsiębiorca. Trzeba mieć długą historię kredytową w serwisie, aby pożyczyć znaczną sumę pieniędzy. Każda kolejna spłacona pożyczka pozwala na zaciągnięcie następnej, a po przekroczeniu pewnych progów podnosi się limit dostępnego zadłużenia. Co tymczasem ma zrobić firma, która dopiero startuje ze swoją działalnością i nie ma historii kredytowej i historii działania?

W serwisie  social lending  mała firma może otrzymać dodatkowe wsparcie do początkowej inwestycji  pod warunkiem, że mały przedsiębiorca wykaże się kreatywnością i dobrym PR-em – pożyczkobiorców chętnych do wzięcia pożyczki jest więcej niż pożyczkodawców. Warto się jednak zastanowić, czy to się opłaca. Oprocentowanie pożyczek bankowych to ponad 20 proc. w skali roku. Nie liczyłem RSSO, ale doliczając koszty weryfikacji, wychodzi ponad 25 proc. na serwisie SL. Nie jest to najtańszy pieniądz, ale często jedyny do uzyskania – komentuje Skarżyński.

Czy rynek social lending jest przyjazny dla mikrofirm?

Obecnie serwisy pożyczek społecznościowych nie są zagrożeniem dla banków. Niemniej coraz więcej osób, którym bank odmówił kredytowania, trafia właśnie na takie platformy. Dotyczy to także przedsiębiorców, którzy chcą założyć własną firmę: bank odmówił im kredytu, dotacji natomiast nie dostaną, bo nie spełniają jednego z wymogów. W takiej sytuacji biznesmen może starać się o pożyczkę społecznościową. Dobrze jest jednak, gdy już wcześniej taki podmiot korzystał z platformy i ma na niej historię kredytową. Może wówczas negocjować mniejsze oprocentowanie i większą sumę.

Rynek social lending stanie się przyjazny dla mikrofirm w momencie, kiedy przyciągnięci zostaną na niego naprawdę bogaci ludzie, którzy postawią sobie  za cel pomoc raczkującym firmom,  a nie tylko zarabianie – na wzór aniołów biznesu, ale w wersji mikro i bez całej otoczki startupowej. Obecnie serwisy SL można traktować raczej jako możliwość ciągłego kredytowania działalności (Kokos.pl) lub ratunkowego dostępu do małych kwot (Finansowo.pl) w przypadku problemów z uzyskaniem środków z banków – twierdzi Rafał Skarżyński.

Przyszłość social lending w Polsce

W Polsce barierą rozwoju idei social lending jest na razie niskie zaufanie do nowości, jaką jest pożyczka społecznościowa. Potencjalni użytkownicy obawiają się również, że kapitałobiorcy nie zwrócą im zainwestowanych pieniędzy. Niestety, problemem jest także brak stabilności prawnej w zakresie social lending. Z kolei zachętą do skorzystania z omawianych portali jest chęć zarobienia oraz możliwość pomocy innym. Niewątpliwie internetowe serwisy pożyczkowe znalazły w Polsce od dawna niewykorzystywaną niszę.

Jednak z racji tego, że serwisy te dopiero w Polsce raczkują, a pożyczkodawcy nie są przyzwyczajeni do tego typu działalności, portale social lending  należy traktować raczej jako wsparcie niż główne źródło pozyskania całej potrzebnej kwoty na rozpoczęcie działalności gospodarczej.

 

Komentuje Michał Kisiel, ekspert Bankier.pl:

Banki nadal traktują startujące firmy z dużą dozą podejrzliwości, słusznie traktując je jako szczególnie ryzykownego klienta. Główną zaletą pożyczek społecznościowych, jako alternatywy wobec bankowych kredytów „na start”, jest ich dostępność. O pożyczkę na portalach social lending staramy się jako osoba fizyczna, a zatem jeśli nasza historia kredytowa nie kryje niespodzianek, to stosunkowo łatwo znajdziemy inwestorów gotowych pożyczyć środki na nasze przedsięwzięcie. Dostępność ma jednak także swoje konsekwencje – koszt prywatnej pożyczki będzie wyższy niż przeciętnego bankowego kredytu. Pożyczkodawcy oczekują wynagrodzenia adekwatnego do branego na siebie ryzyka. Warto dodać, że od niedawna na niektórych portalach social lending (Zakra.pl) firmy mogą być inwestorami – pożyczki społecznościowe zatem to także sposób na pomnażanie finansowych nadwyżek.

Barbara Sielicka

Źródło: Bankier.pl