Załóż lokatę, wygrasz sztabkę czystego złota

Decydują się więc albo na promowanie stałych klientów, albo na dodatkowe zachęty dla nowych, jak np. ubezpieczenia czy możliwość wygrania atrakcyjnych nagród. Większość propozycji okazuje się jednak tylko zwykłymi chwytami marketingowymi, które nie przyniosą właścicielowi lokaty wielu korzyści.

Citi Handlowy zaproponował wczoraj swoim klientom nową miesięczną lokatę Turboprocent. Jej bazowe oprocentowanie wynosi 4 proc. w skali roku, nie jest więc atrakcyjne. Można je jednak podwyższyć, pod warunkiem że klient korzysta również z karty debetowej banku. Każde 500 zł, które wyda za pomocą karty w transakcjach bezgotówkowych (pobieranie pieniędzy z bankomatów się nie liczy), podwyższy jego oprocentowanie o 1 pkt proc.

Maksymalnie może ono urosnąć do 18 proc. w skali roku! Zdecydowanie najwięcej na rynku. Ale z góry uprzedzamy, łatwo nie jest. By podnieść oprocentowanie do 18 proc., klient musi wydać przy pomocy karty aż 7 tys. zł. Przypominamy, że obecnie średnia krajowa pensja netto wynosi ok. 2,5 tys. zł. Oferta jest więc poza zasięgiem przeciętnego klienta. Natomiast ci bogatsi po miesiącu trzymania na lokacie 10 tys. zł zyskają 120 zł na rękę. Depozyt można odnawiać co miesiąc i co miesiąc podwyższać sobie odsetki, płacąc kartą.

Na inny sposób przyciągnięcia klientów wpadł BZ WBK. Od poniedziałku będzie oferował 12-miesięczną „lokatę antykryzysową”, oprocentowaną na 5,75 proc. Do tego dzięki połączeniu z ubezpieczeniem klient w przypadku utraty pracy będzie miał zagwarantowane odszkodowanie w wysokości 10 proc. depozytu.

Załóżmy więc, że klient wpłaca maksymalną dopuszczalną kwotę, czyli 20 tys. zł. Od niej bank pobierze 1 proc. opłaty ubezpieczeniowej, czyli 200 zł. Oprocentowanie liczymy więc od kwoty 19,8 tys. zł. Po roku klient zarobi więc po odliczeniu podatku Belki 922 zł. Gdyby w tym czasie stracił pracę, dostanie jednorazowo 2 tys. zł.

Banki, szukając nowych depozytów, grają też na marzeniach klientów. BGŻ np. wśród wszystkich osób, które do 10 czerwca założą 3-miesięczną lokatę oprocentowaną na 5,25 proc., rozlosuje 15 stugramowych sztabek złota. Ale by je wygrać, nie wystarczy zdeponować pieniędzy. Trzeba też napisać do BGŻ list i opisać w nim swoje najbardziej oryginalne marzenie. Bank nie podaje, według jakiego kryterium i kto będzie decydował o tym, którego klienta marzenie zasługuje na nagrodę.

Dlatego eksperci do tego typu propozycji podchodzą sceptycznie.
Lokata powinna być jak najprostszym produktem finansowym. Najważniejsze jest w niej oprocentowanie – podkreśla Paweł Majtkowski, główny analityk firmy doradczej Finamo. – Wszelkie „udziwnienia” utrudniają tylko klientowi właściwą ocenę atrakcyjności depozytu – uważa.

Zaleca kierowanie się oprocentowaniem, a nie bonusami. Tym bardziej że wciąż są banki, które nie uciekają się do marketingowych chwytów, po prostu oferują atrakcyjne lokaty, zwłaszcza krótkoterminowe.

W DnB Nord, Millennium czy Getinie nadal znajdziemy możliwość ulokowania środków na 8 proc. w skali roku. Jeżeli zaś klient chce ulokować środki na dłużej, np. 2 lata, warto pomyśleć o zakupie obligacji Skarbu Państwa. Popularne „dwulatki” są oprocentowane na 5,50 w skali roku, co jest propozycją atrakcyjniejszą od wielu lokat w bankach.

Łukasz Pałka
Współpraca MO