Zaskakujące umocnienie złotego?

Wtorkowy ranek przyniósł  dość zastanawiające umocnienie naszej waluty. Przed godziną  9:00 euro oscylowało w okolicach 4,2065, dolar 2,8460 zł, a frank 2,7740 zł. Po otwarciu krajowego rynku międzybankowego fakt ten wykorzystała część importerów, co nieco osłabiło złotego. Niemniej złoty i tak pozostaje rekordowo mocny w świetle poziomów obserwowanych wczoraj rano (4,28-4,29 zł za euro). I co ciekawe w ciągu 24h na rynki nie napłynęły żadne kluczowe informacje – wszystko rozgrywa się w sferze domysłów i oczekiwań.

Pierwszym przykładem jest zamieszanie wokół prywatyzacji stoczni, które próbuje się  bagatelizować. W efekcie o ile jeszcze wczoraj rano losy ministra Grada mogły być niezbyt pewne, o tyle brak jednoznacznych działań  ze strony premiera wskazuje na to, iż szef resortu skarbu utrzyma swoje stanowisko. A to może być dla inwestorów zagranicznych gwarancją ciągłości zapowiedzianych procesów prywatyzacyjnych. Dodatkowo planowane na najbliższe tygodnie mega-oferty PKO BP i PGE mogą zwiększyć zainteresowanie polskimi aktywami przez zagraniczne fundusze (co zaczyna być dyskontowane?).

Drugi przykład to sprawa Łotwy, która w ubiegłym tygodniu spędzała sen z powiek zwłaszcza Szwedom, którzy najbardziej zaangażowali się w tamtejszy system bankowy. Wczoraj kwestii znalezienia dodatkowych oszczędności w przyszłorocznym budżecie, które według wcześniejszych uzgodnień z MFW i KE powinny przekroczyć 1 mld USD, obradował rząd. Tamtejszy premier lakonicznie stwierdził podczas konferencji prasowej, że sprawy idą w dobrym kierunku. Konkretów nadal nie ma. Być może część inwestorów spodziewa się, iż Łotysze będą chcieli rozegrać telewizyjno-polityczny spektakl podczas spodziewanej dzisiaj wizyty unijnego komisarza Joaquina Almunii? W każdym razie rynek nieco się uspokoił, co obrazuje umocnienie chociażby szwedzkiej korony w relacji do euro. Powtarzam jednak – żadnych konkretów w sprawie Łotwy wciąż nie ma.

Trzeci przykład to obserwowana wczoraj po południu aktywacja pokładu optymizmu wśród inwestorów. Zwyżka na giełdach (w USA finalnie dość niewielka), czy też wzrost apetytu na ryzyko w postaci ponownego zainteresowania się innymi walutami, kosztem dolara, nie miały żadnych fundamentalnych przesłanek. Poza oczekiwaniami, iż teraz też będzie dobrze. Chodzi oczywiście o rozpoczynającą się dzisiaj główną odsłonę festiwalu wyników finansowych amerykańskich spółek za III kwartał – dzisiaj podadzą je Intel i Johnson&Johnson. Można jednak odnieść wrażenie, iż musiałyby być one wręcz super-rewelacyjne, aby zadowolić rosnące apetyty inwestorów. Czy, zatem aż taki optymizm jest wskazany?

Tym samym obserwowane dzisiejszego rana próby umocnienia dolara wydają się być  słuszne. Jeżeli gracze giełdowi się rozczarują, a jutrzejsze dane o sprzedaży detalicznej w USA będą rozczarowujące, to powrót do mocniejszego „zielonego” będzie jak najbardziej słuszny. Tezę tą potwierdzałyby wskazania analizy technicznej. W przypadku pary EUR/USD popyt wciąż nie może się uporać z przełamaniem strefy 1,4800-1,4840. O godz. 9:45 euro było warte 1,4768 USD.

Z pozostałych danych makroekonomicznych warto będzie dzisiaj zwrócić uwagę  na dane o inflacji w Wielkiej Brytanii o godz. 10:30, które zaważą na pozycji funta i o nastrojach wśród niemieckich analityków mierzonych indeksem ZEW o godz. 11:00 (prognoza 58,3 pkt.). W kraju o godz. 14:00 NBP opublikuje bilans C/A za sierpień. Wpływ na złotego będzie jednak dość ograniczony, chyba że dane negatywnie zaskoczą względem prognozy na poziomie -162 mln EUR. Poza tym dzisiaj premier Tusk ma podać nazwiska nowych ministrów w miejsce zdymisjonowanych w ubiegłym tygodniu.

EUR/PLN: Silny spadek z wczoraj pogorszył sytuację na dziennych wskaźnikach technicznych, ale czy są one wiarygodne? Na wykresie świecowym widać zalążki formacji podwójnego szczytu na 4,28-4,29. Jednak aby została ona potwierdzona, rynek musiałby spaść poniżej 4,17. Tymczasem widać, iż popyt łatwo nie odpuści poziomu 4,20. Jeżeli nastroje na rynkach zagranicznych ulegną pogorszeniu, to euro szybko wróci w okolice 4,25.

USD/PLN: Powrót z okolic 2,90 był dość brutalny. W efekcie dzisiaj rano notowania nieco naruszyły poziom 2,85, ale nie na długo. To on jest teraz kluczowym wsparciem, z którego może dość do próby powrotu na 2,90. Ewentualny dalszy spadek i zejście poniżej 2,83 zanegują koncepcję zwyżek.

EUR/USD: Strefa 1,4800-1,4840 to coraz mocniejszy opór i strona popytowa nie ma łatwo. Im dłużej nie udaje się sforsować tych poziomów tym większego znaczenia nabiera koncepcja podwójnego szczytu. Pierwszym potwierdzeniem słabości rynku będzie spadek poniżej 1.47 i dalej sforsowanie wsparcia na 1,4650.

Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ