Inwestorzy amerykańscy byli we wtorek, po trzech dniach świętowania, zdecydowanie mniejszymi optymistami niż ich europejscy koledzy. W raportach makro byki nie mogły znaleźć pociechy, chociaż dramatyczne nie były. Dane o wydatkach na konstrukcje budowlane spadły mocniej niż tego oczekiwano (0,6 proc.), a indeks ISM dla sektora produkcyjnego osunął się z 50 do 49,9 pkt. Ostatnio sektor produkcyjny balansował on na granicy między recesją, a rozwojem i ta sytuacja się nie zmieniła. Dobrą informacją było to, że gwałtownie spadł subindeks cenowy (z 88,5 do 77 pkt.).
Na rynek akcji napływały zróżnicowane informacje. Koreański, państwowy bank Korea Development Bank (KDB) potwierdził, że wraz z i innymi koreańskimi bankami prowadzi rozmowy z Lehman Brothers – celem miałoby być przejęcie tej spółki. Cena akcji Lehman Brothers z początku rosła ponad 3 procent, ale potem entuzjazm wyparował. Pozytywem było to, że Goldman Sachs zalecił kupno akcji Bank of America. Jednak analitycy Wachovia zapowiedzieli, że trzeci kwartał będzie dla banków inwestycyjnych bardzo zły. Obniżyli też prognozy zysku dla Goldman Sachs, Lehman Brothers i Morgan Stanley. To posiadaczom akcji pomagać nie mogło. Traciły również spółki sektora surowcowego.
Indeksy giełdowe rozpoczęły sesję potężnymi wzrostami, co od początku było podejrzane. Nie można przecież zwyżek całego rynku bazować wyłącznie na spadku ceny ropy. Było tylko kwestią czasu, kiedy rynek surowcowy przestanie pomagać akcjom. Przecież tańsza ropa nie uzdrowi sytuacji na rynku nieruchomości i w sektorze finansowym. Jednak zachowanie rynków mogło trochę dziwić, bo po dużym spadku indeksów w piątek indeksom należało się odbicie, choćby dlatego, że gracze musieli poczuć ulgę. W końcu przecież huragan Gustav nie zaszkodził w wydobyciu ropy, a jej cena od piątku bardzo spadła. Akcje jednak sprzedawano bez żadnego nowego, widocznego powodu, co sygnalizuje, że nastroje są bardzo niedźwiedzie. To nic dobrego rynkowi nie wróży.
GPW rozpoczęła dzień we wtorek podobnie jak inne giełdy europejskie – spadkiem. Można się było tylko dziwić, że taki jest początek sesji, bo przecież nadzieje na wzrosty w USA powinny były indeksy podnosić. Ważył na indeksie WIG20 spadek cen akcji PKN i KGHM (szkodził spadek cen surowców). Jednak cały sektor bankowy rósł jak na drożdżach – tak jakby te akcje były ze złota. Poza tym MWIG40 od początku całkiem wyraźnie rósł, co wygenerowało sygnał kupna (pokonanie górnego ograniczenia kanału trendu spadkowego). Już po niecałej godzinie WIG20 też przeszedł na plusy, a potem popędził dalej.
Około południa WIG20 i MWIG40 rosły po około 2 procent i zapanował marazm, ale przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy znowu zaczęły rosnąć. Sesja zakończyła się bardzo duży wzrostem ze sporym obrotem. Takie zachowanie rynku zdecydowanie potwierdziło sygnał kupna, którym było piątkowe wybicie z miesięcznego kanału trendu spadkowego. Dla WIG20 droga do 2.750 pkt. jest otwarta. Dopiero tam sprawdzimy, czy dojdzie do ukształtowania nieco ułomnej formacji „W” (zapowiada wzrosty), czy rynek ugrzęźnie w trendzie bocznym.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi