Z ustaleń policji wynika, że złodzieje wycięli palnikiem acetylenowym w dachu dziurę i opuścili się po linie do środka. „W sklepie wycięli dziurę do stojącego na zewnątrz, ale tuż przy ścianie bankomatu BPH. W kilku zrabowanych kasetkach było 330 tys. zł. Policjanci przyznają, że w okradzionym markecie nie było monitoringu, ochrona pracuje tylko w godzinach pracy sklepu, a z niewiadomych przyczyn nie zadziałał ani alarm sklepowy, ani bankomatowy. To już trzeci tego typu napad w Małopolsce.” – czytamy w „Gazecie”.