Złoto na wszelki wypadek. WIG20 na grząskim gruncie

Po wzroście o 8,3 proc. od początku miesiąca złoto osiągnęło rekordową wycenę na poziomie 1 626 USD za uncję, ponieważ inwestorzy obawiają się skutków obniżenia ratingu USA.

Porozumienia w sprawie limitu zadłużenia wciąż nie ma i inwestorzy tracą nadzieję na jego zawarcie przed 2 sierpnia. Większą uwagę przykłada się dziś do słów analityków niż polityków, których zdolność do kompromisu nie przekracza dyplomatycznego kunsztu trzylatków w piaskownicy. Tymczasem przybywa ocen, wedle których nawet jeśli limit zadłużenia nie zostanie zwiększony, nie nastąpi upadłość USA, a pieniądze na wydatki federalne będą wypłacane. Feralną datę przesuwa się nawet na połowę sierpnia, a analizuje się coraz więcej szczegółów dotyczących planów wydatkowych USA. Trzeciego, czwartego, dziesiątego i piętnastego sierpnia przypadają kolejne kluczowe płatności, ale nawet najwięksi optymiści nie patrzą w kalendarz dalej – bez podniesienia limitu zadłużenia techniczne bankructwo nastąpi nie później niż w połowie przyszłego miesiąca.

Inwestorzy mają prawo czuć się zaniepokojeni działaniami funduszy pieniężnych, które gromadzą gotówkę na wypadek, gdyby USA miały stracić swój rating, w konsekwencji spadają ceny amerykańskich obligacji, zaś głównym beneficjentem pozostaje złoto i inne metale szlachetne (po prawie trzymiesięcznej przerwie cena srebra wraca w okolice 40 USD za uncję).

Notowania w Azji dały mieszane rezultaty. Przede wszystkim inwestorzy pozbywali się akcji banków, ponieważ sektor silnie zaangażowany w amerykańskie papiery dłużne może najszybciej odczuć w swoich bilansach przecenę obligacji rządu USA, tracili także eksporterzy, ponieważ wzrost kursu jena czy wona bezpośrednio uderza w uzyskiwane przez nich marże. Nikkei spadł dziś o 0,5 proc., podczas gdy Kospi zyskał 0,3 proc., po informacjach o wzroście PKB o 3,4 proc. w II kwartale (mimo wzrostu kursu wona). Indeks giełdy w Szanghaju zyskiwał 0,6 proc. na pół godziny przed końcem sesji.

W Europie oczekiwane są niewielkie spadki indeksów jako prosta reakcja na wczorajszy wzrost optymizmu w końcówce notowań. Na Starym Kontynencie liczono być może, że notowania na Wall Street zakończą się lepszym wynikiem dzięki publikacjom niezłych wyników kwartalnych czy odczytowi nastrojów konsumentów Conference Board, ale tak się nie stało. S&P stracił 0,4 proc., a Dow Jones 0,7 proc., dlatego niezbędna może okazać się korekta zwyżek z końcówki notowań w Europie. Jednak spadki nie powinny być głębokie, inwestorzy czekają bowiem na kolejne doniesienia z Kapitolu. Być może nastroje zmienią się po publikacji danych o zamówieniach na dobra trwałe w USA (14:30), lub wyników kwartalnych takich firm jak Boeing, Dow Chemical czy SAP.

W przypadku GPW ocenę utrudniają coraz mniejsze obroty, które wczoraj były najniższe od prawie dwóch miesięcy, co sprawia że choć pojawił się sygnał słabości rynku, nie można podchodzić do niego bezkrytycznie. Sytuacja bardziej przypomina wakacyjną sjestę niż thriller. Opublikowane dziś wyniki BZ WBK, a wcześniej Millennium, każą podtrzymać wiarę przynajmniej w utrzymanie trendu bocznego na GPW, również wycena Telekomunikacji może poprawić się po osiągnięciu wyników lepszych niż oczekiwano.

Źródło: Noble Securities SA