Złoty czeka na sygnał do ataku

Nasza waluta pomimo niewielkiej straty do euro cały czas zachowuje duże szanse na udane testowanie dołków na parze EUR/PLN.

Środowa sesja to sesja na przeczekanie – złoty co prawda stracił nieco do euro i minimalnie zyskał do dolara, ale sytuacja techniczna na obydwu parach praktycznie się nie zmieniła. Nasza waluta wciąż krąży wokół poziomu 4,1 zł za euro (właściwie nieco poniżej jego) i szykuje się do testowania dołków. Te znajdują się przy poziomie 4,06 złotych.

Tymczasem na dolarze dołki są pogłębiane, choć wczoraj byliśmy świadkami zatrzymania się  kursu. Trochę więcej możliwych interpretacji może mieć  sytuacji na głównej parze EUR/USD. Pomimo dobrej sesji dla euro, poziom 1,5 nie został przebity, a wczorajszy handel można raczej zaliczyć do konsolidacji niż ataku na szczyty.

Dolar tracił na wartości, bo gorsze od oczekiwań okazały się dane z rynku nieruchomości w USA. Liczba nowych budów w październiku wyniosła 529 tys. i była niższa niż we wrześniu. Podobnie rzecz miała się także z liczbą wydanych pozwoleń na budowę. Bez względu jednak na wczorajsze informacje można śmiało stwierdzić, że nieruchomości za oceanem osiągnęły dno. Problemem może być wyjście z tego dołka, w którym przeszkadzać może nieco brak pracy, czyli brak zdolności kredytowej.

Podobne kłopoty mogą spotkać  także część Polaków, gdyż nasze pensje rosną coraz wolniej. Jak podał wczoraj GUS wzrost wynagrodzeń w październiku wyniósł 2 proc.  – to sporo mniej niż oczekiwali ekonomiści (2,8 proc.) i wyraźne spowolnienie w porównaniu do września, gdy wynagrodzenia rosły w tempie 3,3 procent. Co więcej należy pamiętać, że po uwzględnieniu inflacji realny wzrost pensji jest ujemny – stać nas więc na coraz mniej. Pocieszeniem może być fakt, że inflacja powinna spadać w kolejnych miesiącach i osiągnąć 2,5 proc. (3,1 proc. obecnie) w I kw. 2010 roku.

Mimo negatywnego wydźwięku dane niespecjalnie wpłynęły na notowania naszej waluty. Być może skompensowały się z raportem banku HSBC, który ocenił Polskę jako jeden z kilku zaledwie krajów na świecie, które bardzo dobrze poradziły sobie w kryzysie. Specjaliści z banku przewidują, że w kolejnych latach – już po kryzysie – Polska stanie się bardziej innowacyjna i będzie świetnym miejscem do robienia biznesu.

Wydaje się, że złotemu bardziej przeszkadzały jednak wczorajsze spadki na GPW –WIG20 był najsłabszym indeksem w Europie i ciężko było w takich okolicznościach o wzrosty. Dziś kolejna seria prób na parze EUR/USD i EUR/PLN. Na razie sytuacja przypomina tę z okresu czerwiec-sierpień, gdy wydawało się , że euro nie będzie już specjalnie drożeć. Póki więc dolar nie pokaże wyraźnie siły, a na to w najbliższym czasie się nie zanosi póty trend wzrostowy na euro będzie obowiązywał.
Źródło: Finamo