Dlaczego decyzje te będą tak ważne? W przypadku Polski okaże się, czy członkowie RPP bardziej obawiają się wzrostu deficytu budżetowego, który ograniczyłby perspektywę cięć stóp procentowych, czy też dalszego spowolnienia gospodarki, co skłania do dalszych obniżek.
Jak na razie ekonomiści nie spodziewają się, aby niedobór środków w budżecie był wyższy niż 26-28 mld zł (oficjalnie założono 18,2 mld zł). Wszystko jednak okaże się najprawdopodobniej 7 lipca, kiedy rząd przedstawi projekt nowelizacji tegorocznej ustawy budżetowej. Choć pierwsze wskazówki poznamy już dziś. Dziś bowiem resort finansów poda informację na temat wysokości wpływów z podatku PIT za ubiegły rok.
Jednak w sumie do 7 lipca na rynku będzie utrzymywać się niepewność, co będzie także szkodzić złotemu. Niemniej, wracając do decyzji RPP, prawdopodobieństwo obniżki stóp do 3,5 proc. jest jak 50/50. I to pomimo faktu, iż ostatnie dane o inflacji w kraju i na świecie, a także płacach, pokazują, że w krótkim terminie presja cenowa wygasa.
Zupełnie inny problem zdaje się mieć natomiast amerykański FED. Wyraźne zwyżki cen surowców na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy (ropa zdrożała o ponad 100 proc.), których motorem były oczekiwania na powrót globalnej gospodarki na ścieżkę wzrostu, mogą okazać się dla niej sporym zagrożeniem.
Drugim problemem jest zauważalny wzrost rentowności długoterminowych obligacji rządu USA, na podstawie których oparta jest większość pożyczek. To w dużym uproszczeniu sugeruje, iż ostatnie cięcia stóp procentowych w USA w okolice zera w zasadzie wiele nie dały. Podobnie może też stać się z programem wykupu obligacji z rynku przez bank centralny, co miało utrzymać długoterminowe stopy na niskim poziomie przez dłuższy czas.
Trudno jednak dziwić się inwestorom, którzy zaczynają obawiać się rzeczywistych kosztów rosnącego i tak już gigantycznego zadłużenia USA. W efekcie można się spodziewać, iż FED uderzy w najbliższą środę w „pesymistyczną nutę”, poświęcając więcej uwagi słabości gospodarki i jej zagrożeniom, zamiast uwypuklać pozytywne strony. Dzięki temu „sprowokuje” korektę na rynkach surowców i giełdach, ceny obligacji pójdą do góry (poprzez spadek ich rentowności) i umocni się amerykański dolar.
Niestety to nie wróży zbyt dobrze polskim aktywom. Wyczekiwana przez wielu korekta w końcu się rozpocznie i potrwa kilka tygodni. W efekcie czerwcowe opory w okolicach 2043 pkt na WIG20 pozostaną nimi na nieco dłużej. Z kolei złoty osłabi się do 4,60-4,65 zł za euro, 3,35-3,40 zł za dolara i nawet 3,10 zł za franka. Słowem czas jechać na wakacje, ale raczej nie te zagraniczne, tylko w kraju. Na razie pogoda jest tylko dla bogaczy.
Marek Rogalski