Złoty nie odzwierciedla optymizmu giełd

Świetna sesja na GPW nie zmotywowała inwestorów do kupna naszej waluty. Złoty ma problemy ze wzrostami mimo popytu na nasze obligacje. 

Po ponad 3 proc. wzrostach na WIG20 i nowych maksimach europejskich indeksów wydawałoby się, że złoty także podąży tą drogą. I tak było, ale niestety nie przez całą sesję. Do południa nasza waluta zyskiwała na wartości, potem nastąpiła stabilizacja, a notowania wieczorne przyniosły realizację porannych zysków.

Ostatecznie złoty zyskał na wartości, ale niewspółmiernie do tego, co w „normalnych” warunkach mógłby osiągnąć. Dziwi bowiem słabość naszej waluty, podczas gdy BGK wczoraj sprzedał obligacje drogowe za kwotę za prawie 1 mld zł, podczas gdy popyt na nie był niecałe 3 razy wyższy. Dziwi również fakt, że złoty nie rośnie podczas gdy kurs EUR/USD ewidentnie wybił się z konsolidacji, dochodząc wczoraj do poziomu 1,488, a w czasie sesji przekraczając nawet 1,49 dolarów.

Nie udało się więc naszej walucie przebić wczoraj nawet 4,2 zł za euro ani dojść do 2,8 zł względem dolara. Podobna stagnacja widnieje na wykresach par złotego z szwajcarskim frankiem (2,78 zł) czy z brytyjskim funtem. W tym ostatnim przypadku wydawało się jeszcze niedawno, że uda się pokonać okrągłą granicę 4,5 zł, ale nic z tego.

Wydaje się, że problemy złotego to pokłosie naszych kłopotów budżetowych. Wcześniej waluty regionu osłabiały się przez kryzys budżetowy na Łotwie (który najprawdopodobniej zostanie zażegnany i kraj ten otrzyma pożyczki od Unii), po negocjacjach sytuacja wydaje się jednak opanowana.

Pozostaje cierpliwie czekać, aby rynek walutowy, podobnie jak wczoraj GPW, w pewnym momencie obudził się i zaczął kupować naszą walutę. Szukając pozytywów pamiętajmy, że słabszy złoty zwiększa konkurencyjność naszej gospodarki w oczach zagranicznych inwestorów, choć obecne poziomy pomagają raczej drobnym eksporterom niż wpływają na decyzje lokowania dużych inwestycji w Polsce, ze względu na kurs walutowy.

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo