Złoty nieco słabszy w czwartek po południu

Obserwowane w godzinach rannych osłabienie naszej waluty nie zostało zahamowane. W efekcie po południu (godz. 16:30) euro było warte 4,1950 zł, a dolar 2,80 zł. Frank podrożał do 2,7730 zł. Słabość złotego to tylko w niewielkim stopniu wynik informacji z kraju (wciąż widoczne są echa nieudanej prywatyzacji koncernu Enea), a głównie wynik zachowania się rynków światowych.

Korekta na giełdach nad którymi ciążą ostatnie informacje z Wall Mart (nie zdołały ich nawet odwrócić lepsze wyniki innych spółek opublikowane dzisiaj przed sesją) sprawia, iż EUR/USD nie ma zbytnio siły, aby na dłużej wznieść się powyżej poziomu 1,50 (chociaż taka próba została dzisiaj podjęta). Giełdom teoretycznie przeszkadzają też dane makroekonomiczne, chociaż trudno określać informacje z rynku pracy jako szczególnie złe. Cotygodniowe bezrobocie wzrosło do 531 tys. z 520 tys. wniosków w poprzednim okresie, ale już średnia 4-tygodniowa odnotowała niewielki spadek. Z kolei lepsze od prognoz okazały się wskaźniki wyprzedzające, które we wrześniu wzrosły o 1 proc. m/m wobec szacowanych 0,8 proc. m/m. Słowem, można więc powtórzyć to co rano, inwestorzy szukają po prostu pretekstów do korekty.

Jutro rano uwaga inwestorów skupi się przed południem na danych ze strefy euro (poznamy wstępne szacunki wskaźników PMI, oraz dynamikę zamówień w przemyśle), a po południu z USA napłyną dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym.

Marek Rogalski

Źródło: DM BOŚ