Złoty odrobił straty

O ile jeszcze rano było na rynku dość nerwowo i można było spodziewać się  bliskiego testu okolic 4,30 zł za euro, o tyle na przestrzeni kolejnych godzin sytuacja systematycznie się poprawiała. Po południu (godz. 16:32) za euro płacono 4,2340 zł, dolar był wart 2,8620 zł, a frank 2,7910 zł.

To w dużej mierze wynik nieco zaskakującej poprawy nastrojów na giełdach (choć trudno wskazać tu wyraźną przyczynę), która zwiększyła apetyty inwestorów na ryzykowne aktywa. W efekcie EUR/USD powrócił w okolice 1,48, w okolice ostatnich maksimów na 1058 USD/uncję wzrosły ceny złota, do ubiegłotygodniowych szczytów zbliżyły się notowania AUD/USD. Słowem, rynki próbują wracać do wcześniejszego trendu. Ale, czy to się uda? Kluczowe publikacje wyników finansowych amerykańskich spółek za III kwartał, rozpoczną się dopiero jutro. A w kraju premier wstrzymuje się z dymisją ministra skarbu, Aleksandra Grada wokół którego zrobiło się gorąco po ujawnionych przez CBA informacjach ws. prywatyzacji stoczni. Trudno jednak ocenić, jak cała ta sprawa się zakończy. Dla rynków najważniejsze jest zachowanie wiarygodności, tak aby nie było problemów przy kolejnych prywatyzacjach. Na razie nastroje wokół tej kwestii są dobre – dzisiaj inwestorzy poznali dzisiaj warunki emisji PGE, która jest kolejnym po PKO BP mega-projektem w tym roku i ma szanse zwiększyć zainteresowanie zagranicznego kapitału polskimi aktywami.

Ciekawa sytuacja ma miejsce na Łotwie. Dzisiaj tamtejszy rząd dyskutował nad możliwymi cięciami wydatków w przyszłorocznym budżecie, które według wcześniejszych porozumień powinny przekroczyć 1 mld USD. Ze spotkania zadowolony wyszedł minister finansów, Einars Repke, a premier Dombrovskis powtórzył, iż rząd zmierza w kierunku wypełnienia wszystkich warunków umowy pożyczkowej i dodał, iż prace będą nadal prowadzone. Czy pomoże w tym planowana w najbliższych dniach wizyta unijnego komisarza Joaquina Almunii? W każdym razie kurs EUR/SEK (Szwecja byłaby najbardziej poszkodowana w przypadku eskalacji kryzysu na Łotwie), nieco spadł, co oznacza nieznaczną aprecjację szwedzkiej korony w relacji do euro.

Trudno jednoznacznie określić, czy obserwowane dzisiaj umocnienie złotego jest sygnałem, iż najgorsze w tym tygodniu mamy już za sobą. Wystarczy kilka gorszych danych makro (np. o sprzedaży detalicznej w USA w środę), czy też słabszych wyników amerykańskich banków (pierwszy wyniki poda też w środę JP Morgan Chase), aby sytuacja uległa zmianie. Wciąż nie znamy też losów ministra Aleksandra Grada.

Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ