Złoty ostro w dół przez prognozy JP Morgan

Wczoraj złoty tracił na wartości do głównych walut ponad 3,5 proc. Wszystko przez fatalne prognozy wzrostu wystawione dla Polski przez kilka instytucji. Najgorszą ogłosił nam bank inwestycyjny JP Morgan, znany z kilku poprzednich rekomendacji, które jeszcze przed końcem ubiegłego roku wstrząsały polską walutą i giełdą. Przez te fatalne dane złoty w najbliższych dniach nadal może tracić. – Spodziewam się, że frank szwajcarski może przebić granicę 3 zł, euro dobrnie do 4,5 zł, a dolar do ok. 3,3 zł – mówi Marek Rogalski, główny analityk Domu Maklerskiego FIT. Spadek wartości złotego ma fatalne skutki dla firm posiadających opcje walutowe (zabezpieczające przed ryzykiem kursowym) oraz dla klientów zadłużonych we franku szwajcarskim.

Wczoraj prognozę wzrostu PKB dla Polski obniżyła Komisja Europejska – z 3,8 proc. do 2 proc. Kolejną obniżkę zrobił bank inwestycyjny Morgan Stanley – z 2,5 proc. do 1,1 proc. Jednak to jeszcze nie wywarło wpływu na naszą walutę. Od dziewiątej rano jej kurs stopniowo szedł w górę w stosunku do euro. Aż do dziesiątej, kiedy rozeszła się informacja o ocenie sytuacji w Polsce przez JP Morgan.

Skorygował on swoją prognozę wzrostu PKB sprzed dwóch miesięcy z 1,5 proc. do 0,0 proc. W opinii analityków z londyńskiego biura JP Morgan główny wpływ na naszą gospodarkę oraz państw naszego regionu będą miały cięcia w produkcji w sektorze motoryzacyjnym, spadek sprzedaży aut oraz brak dostępu klientów do kredytów, co przełoży się na spadek popytu wewnętrznego.

Tak fatalna ocena natychmiast odbiła się na wycenie złotego. Kilka minut po jedenastej na rynku notowań walutowych euro wyceniano już na 4,33 zł. Równolegle złoty osłabiał się w stosunku do innych walut.

– Prognoza JP Morgan jest ostro przesadzona. Polska to nie Czechy i nie Słowacja, u nas nie produkuje się tak wielu aut jak tam. Również nie sądzę, by nasze banki bardzo ostro zatrzymały udzielanie kredytów konsumpcyjnych – mówi Ryszard Petru, niezależny ekonomista. – Jednak takie osłabienie złotego może pociągnąć za sobą falę upadków firm uwikłanych w transakcje opcjami walutowymi.

Już w ostatni piątek, gdy euro doszło do 3,25 zł, wniosek o upadłość złożyły Odlewnie Polskie. Zobowiązania spółki z powodu opcji przekroczyły wartość jej majątku. To druga ofiara opcji. Jeszcze w ubiegłym roku z tego samego powodu upadłość ogłosił Elwo z grupy Rafako. Problemy ma kilka innych giełdowych spółek – m.in. Ciech, Ropczyce i Erbud.

Jednak przede wszystkim słaby złoty ma wpływ na wzrost zadłużenia klientów banków. Osoba, która kilka miesięcy temu zaciągnęła kredyt hipoteczny w szwajcarskiej walucie przy kursie 2,5 zł, pożyczyła od banku 120 tys. franków. Teraz, gdy kurs urósł do 2,9 zł, wartość zadłużenia w przeliczeniu na złote wynosi 348 tys. zł. Jest o 48 tys. zł wyższy niż na początku. Obecnie złoty w stosunku do franka jest najsłabszy od połowy 2004 r. Klienci, którzy zadłużyli się po tym terminie, odczuwają to w ratach swoich kredytów hipotecznych. Na szczęście sprzyjają im niskie stopy procentowe w Szwajcarii, dzięki czemu LIBOR, od którego liczone jest oprocentowanie kredytów we franku, spadł do poziomu 0,8 proc. To w pewnym stopniu osłabia negatywny wpływ wzrostu kursu szwajcarskiej waluty. Ale i tak raty kredytów są o kilkaset złotych wyższe niż jeszcze jesienią ubiegłego roku.

Beata Tomaszkiewicz, Łukasz Pałka