Złoty słabszy przez zagranicę

Wprawdzie na wczorajszej konferencji prasowej prezes Marek Belka dał do zrozumienia, że decyzja o podwyżce stóp procentowych o 25 p.b. nie była jednorazowym dostosowaniem, a RPP będzie podejmować kolejne działania, jeżeli będzie to potrzebne, to złoty na tym nie zyskał.

Co ciekawe nasza waluta zignorowała kolejne słowa szefa NBP, w których powtórzył, że złoty ma potencjał aprecjacyjny. W komunikacie, co ciekawe zwrócono też na ryzyko narastania presji płacowej, co nie miało wcześniej miejsca. Niemniej rynek jest dość podzielony, co do terminu kolejnej podwyżki. Zwraca się uwagę na to, że to, czy będzie to marzec, czy też późniejszy termin, będzie zależeć od zachowania się złotego. Jeżeli będzie się on umacniał w takim tempie jak na przestrzeni ostatnich 3 tygodni, to najpewniej RPP wstrzyma się z decyzjami. Tym samym inwestorzy nie dostali tak naprawdę mocnego impulsu do kupna naszej waluty, a część z nich postanowiła zrealizować zyski obserwując to co działo się wczoraj po południu na rynku EUR/USD, surowców i amerykańskiej giełdzie. W efekcie dzisiaj rano EUR/PLN testował okolice 3,90, a USD/PLN 2,90. Z kolei kurs CHF/PLN zbliżył się nawet w okolice 3,04. Jednocześnie na rynkach światowych nieznacznie zyskiwał dolar i taniały surowce. To po części efekt danych, jakie napłynęły w nocy z Chin. Wprawdzie inflacja CPI w grudniu rzeczywiście wyhamowała do 4,6 proc. r/r, to jednak dane o dynamice PKB przewyższyły oczekiwania. W IV kwartale wzrost gospodarczy wyniósł 9,8 proc. r/r (szacowano 9,2 proc. r/r), co dało w całym roku dynamikę na poziomie 10,3 proc. r/r (szacowano 10,2 proc. r/r). Te informacje wzbudziły obawy, czy aby Ludowy Bank Chin nie rozważy jednak kolejnego zacieśnienia polityki monetarnej w najbliższych tygodniach. Z kolei pretekstem do realizacji zysków na euro były wczorajsze spekulacje jednej z niemieckich gazet, jakoby rząd Angeli Merkel opracowywał plan zakładający restrukturyzację greckiego długu, co inwestorzy odebrali jako sygnał, iż mogą nastąpić problemy z jego terminową spłatą. Oczywiście tym rewelacjom natychmiast zaprzeczyły Ateny i Berlin. W czwartek o godz. 9:00 za euro płacono 1,3428 USD. W kolejnych godzinach kluczowe będą informacje o przetargach na europejskim rynku długu, a także dane makroekonomiczne z USA. Warto też będzie zwrócić uwagę na nasze publikacje o dynamice produkcji przemysłowej w grudniu i inflacji netto za ten sam okres – więcej na temat dzisiejszych odczytów piszę w subiektywnym kalendarzu.

EUR/PLN: Nieudana próba zejścia poniżej 3,86 uaktywniła popyt, który doprowadził dzisiaj rano do wygenerowania sygnałów kupna na dziennych wskaźnikach poprzez wzrost kursu w okolice 3,90. W teorii rośnie prawdopodobieństwo , że w kolejnych dniach złoty jeszcze się osłabi – w okolice 3,94-3,95 za euro. W praktyce muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy to wyraźne pokonanie strefy oporu 3,90-3,91, a drugi to powrót EUR/USD do spadków za sprawą powrotu obaw o sytuację w strefie euro, lub silnej korekty na giełdach. Tyle, że to wcale nie jest takie oczywiste. Tym samym na razie lepiej jest założyć, że kolejne dni upłyną w konsolidacji 3,88-3,91, ewentualnie rynek spróbuje powrócić w rejon 3,86.

USD/PLN: Dolar nie zdołał spaść poniżej 2,85 i odbił się do 2,90. Ten rejon to silna strefa oporu i bez wsparcia w postaci mocniejszego spadku EUR/USD, jego naruszenia nie należy zakładać. Gdyby jednak pojawiły się stosowne uwarunkowania, to zwyżka mogłaby sięgnąć nawet okolic 2,95. Na obecną chwilę dzienne wskaźniki nie generują jednak takich sygnałów. Lepiej jest założyć, że skonsolidujemy się w przedziale 2,8750-2,9050 i nie wykluczać próby spadku poniżej 2,8750.

EUR/USD: Nie udało się utrzymać powyżej 1,35 i podaż zepchnęła dzisiaj rano notowania w okolice 1,3416, czyli nieco poniżej ważnego wsparcia na 1,3430. Istotne jest jednak to, że nie doszło do złamania poziomu 1,34. Dzienne wskaźniki pokazują, że trend wzrostowy nie jest na razie zagrożony – negatywne sygnały pojawiłyby się w przypadku naruszenia 1,3380-1,3390. Tym samym nadal jest możliwy ponowny atak na 1,35.

GBP/USD: Obserwowany od wczoraj spadek funta na razie trzeba traktować jako zwykłą korektę po sporych zwyżkach. Zwłaszcza, że dzienne wskaźniki nie zdążyły jeszcze jej uwzględnić, a wsparcie na 1,59, którego złamanie byłoby pierwszym negatywnyn sygnałem, nie zostało naruszone. Tym samym nadal możliwy jest powrót powyżej 1,60.

Źródło: DM BOŚ