Wtorek przynosi dalsze umocnienie naszej waluty. O godz. 9:25 za euro płaci się 4,4750 zł, dolar jest wart 3,17 zł, a frank tanieje do 2,9350 zł. Tą inną, niż zazwyczaj końcówkę miesiąca zawdzięczamy powrotowi lepszych nastrojów na globalne rynki – wczorajszy handel na Wall Street zakończył się na plusach, do góry poszły też ceny ropy i pozostałych surowców, a dzisiaj rano wzrosty były widoczne także na azjatyckich parkietach.
Sceptycy zwrócą uwagę, iż poprawa nastrojów może być pozorna i mieć związek z tzw. „strojeniem okienek” na koniec miesiąca i półrocza (czyli sztucznym poprawianiu bilansów funduszy). Niewykluczone, że coś w tym jest, jednak nie wydaje się, abyśmy mieli rozpocząć lipiec od silnych spadków i gwałtownego pogorszenia nastrojów. Do tego potrzebny byłby impuls, chociażby w postaci bardzo słabych danych makro, które na powrót wzbudziłyby obawy odnośnie trwałości ostatniego ożywienia w gospodarkach. Bez tego, każda korekta, nawet najbardziej gwałtowna będzie dość krótka, nawet jednodniowa.
Dzisiaj nie napłynie wiele danych z Polski, co sugeruje dalszą zależność od globalnych nastrojów. Co najwyżej ponownie mogą pojawić się plotki o zwiększonej aktywności Banku Gospodarstwa Krajowego na rynku, który na zlecenie resortu finansów sprzedaje euro pozyskane z funduszy unijnych bezpośrednio na rynku. Z kolei na rynkach międzynarodowych uwagę zwrócą dane o bezrobociu w Niemczech i podaży pieniądza M3 w strefie euro (godz. 10:00), ale przede wszystkim wstępne szacunki czerwcowej inflacji HICP w czerwcu (oczekuje się jej spadku do 0,2 proc. r/r w ujęciu rocznym). Te ostatnie dane mogą okazać się dość ważne w kontekście czwartkowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Wprawdzie jego przedstawiciele twierdzili ostatnio, iż nie zamierzają w najbliższych miesiącach zmieniać stóp procentowych, ale przecież żadnej niespodzianki „in minus” nie można wykluczyć. Zwłaszcza, że w perspektywie roku nie widać jakiegoś szczególnego zagrożenia wybuchem inflacji. Z USA kluczowe będą dzisiaj odczyty indeksów Chicago PMI o godz. 15:45 (czerwcowa prognoza to 39 pkt.) i zaufania konsumentów Conference Board o godz. 16:00 (prognoza dla mijającego miesiąca to 55 pkt.).
Dane o inflacji w strefie euro mogą dzisiaj zaważyć na notowaniach EUR/USD, jeżeli będą odbiegać „in minus” od prognozy. Jeżeli tak się stanie to może to powstrzymać spadek kursu USD/PLN. W perspektywie tygodniowej dalsze wzrosty EUR/USD i umocnienie złotego wydają się być wciąż bardziej prawdopodobne.
EUR/PLN: Po wyraźnym naruszeniu poziomu 4,50, co miało miejsce wczoraj, notowania zmierzają w kierunku wskazywanych 4,45. Test tego poziomu jeszcze dzisiaj, wydaje się być dość prawdopodobny. Wskaźniki sugerują dalsze umocnienie złotego. Finalnie może się, więc okazać, iż w piątek za euro zapłacimy już tylko 4,40.
USD/PLN: Po spadku poniżej 3,20 kolejnym naturalnym poziomem wsparcia był rejon 3,15, który został dzisiaj rano przetestowany. Ewentualna korekta EUR/USD może jednak sprawić, iż notowania powrócą w najbliższych godzinach w okolice 3,20. Nie zmienia to jednak faktu, iż w perspektywie kolejnych dni presja na dalsze spadki będzie się nadal utrzymywać – sugerują to dzienne wskaźniki.
EUR/USD: Szybkie zawrócenie z okolic 1,4150 dzisiaj rano (po wcześniejszym naruszeniu 1,4137) nie jest najlepszym sygnałem. Może to sugerować, iż dzisiaj będziemy świadkami korekty nawet w okolice 1,4020-1,4040. Nie powinna ona jednak zmienić ogólnego trendu, który pozostaje wzrostowy, co sugerują dzienne wskaźniki. W perspektywie kolejnych dni widoczna będzie presja na ponowne i trwałe naruszenie okolic 1,4150.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.
Źródło: DM BOŚ