Złoty znów jest passe

Na walutach robi się nerwowo. Złoty mocno spadł, a dolar znów znalazł  się o krok od granicy 3 złotych. Czyżby rynek szukał  bezpiecznej przystani?

Pierwsza sesja tygodnia nie należała do udanych dla złotego. Nasza waluta sporo straciła, dolar znów kosztował prawie 3 złote. Euro, podobnie jak w połowie zeszłego tygodnia, przebiło na chwilę poziom 4,2 złotych.

Mocne spadki złotego to nie zasługa żadnego lokalnego czynnika, spekulantów czy nowych opcji walutowych, a globalna ucieczka inwestorów od ryzyka. Zaczęło się mocnymi spadkami na giełdach w Azji, po gorszych od oczekiwań (choć generalnie pozytywnych) danych z Japonii, a potem cały świat ogarnęła mania sprzedaży.

To, że nasza waluta znów należała do niechcianych, nie oznacza, że z innymi było różowo. Euro traciło do dolara (kurs EUR/USD spadł do poziomu 1,4079), a z kolei dolar spadał w stosunku do jena. To już zresztą szósta sesja z rzędu, gdy kurs USD/JPY obniża się.

Powyższa zależność, oznacza, że inwestorzy walutowi postanowili wczoraj uciec od ryzykownych aktywów jak akcje i waluty rynków wschodzących. Swoje środki przenieśli do tzw. bezpiecznych przystani – dolara (obligacji amerykańskich) i jena.

Śmiem zaryzykować, że tak naprawdę na rynek nie dotarła wczoraj żadna istotna informacja, która mogłaby być powodem do przeceny ryzykownych aktywów. Patrząc na niepewność rynku zarówno akcji jak i walut, ich konsolidację (szczególnie widoczna na amerykańskim indeksie S&P500) można było się spodziewać czegoś – wybicia się w którąś ze stron.

W jednym z poprzednich komentarzy pisałem, że dolar będzie kosztował 3 złote. Dobre dane z Niemiec i Francji czy lepsze od oczekiwań bezrobocie w USA nie pozwoliły zielonemu na przebicie tej okrągłej granicy. Dodajmy – wczorajsza sesja jeszcze niczego nie przesądza. Jak w tytule – po prostu zrobiło się nerwowo. Ale warto przyjrzeć się wykresowi pary EUR/USD – jeśli dolar jeszcze trochę się wzmocni, kurs przebije półroczną linię trendu wzrostowego. Dokładnie w tej samej sytuacji znajduje się także ropa naftowa.

Jeśli tak się  stanie, złoty najprawdopodobniej wejdzie w korektę swoich wzrostów. Jeśli wczorajszy strach o to, że giełdy i inne ryzykowne aktywa wzrosły bardziej niż mówią o tym poprawiające się fundamenty gospodarcze, utrzyma się zasięg spadku złotego do euro oceniałbym na min. 10 groszy.

Paweł Satalecki
Źródło: Finamo