Złoty znów ma szansę pokonać dolara

Wczorajsza dobra druga połowa sesji sprawiła, że za dolara płaci się znów 2,8 złotych. Na zejście poniżej tej granicy może jednak nie pozwolić euro. 

Handel na rynku walutowym można było podzielić wczoraj na dwie połowy. W pierwszej zyskiwał dolar, który wspomagany był przez niewielką korektę na rynkach akcji. Słabe wyniki Nokii, który wykazała stratę zamiast spodziewanego zysku, zrobiły swoje.

W drugiej połowie, gdy Amerykanie zasiedli przed swoimi komputerami górą okazało się euro. Kurs EUR/USD otarł się wczoraj nawet o poziom 1,495, co jest już bardzo blisko okrągłej granicy 1,50 dolarów. Ostateczny wynik na najważniejszej parze walutowej okazał się prawie remisowy, warto więc skupić się na złotym.

A tu można było być zadowolonym, nasza waluta wreszcie nieco się obudziła i zaczęła zyskiwać, nie tylko w stosunku do euro i dolara, ale także np. do korony czeskiej. Udało się w ten sposób dojść do poziomu 2,8 zł na dolarze, a przebicie tej granicy oznaczałoby otwartą drogę w dół, do okolic 2,67 złotych.

To jednak chyba złudne nadzieje, bo złoty wciąż słabo wygląda na tle euro. Wczoraj kurs EUR/PLN przebił poziom 4,2 zł, ale od analogicznej sytuacji jak na dolarze, czyli od poziomu 4,1 zł dzieli nas jeszcze trochę. Wydaje się więc, że złoty mimo wczorajszych wzrostów nie przejdzie jeszcze do ofensywy.

Choć atmosfera wokół dolara zagęszcza się. Wczorajsze dane o inflacji w USA pokazały, że póki co nie będzie z nią problemów. To oznacza mniejszą presję na podnoszenie stóp przez Fed. Spółki wciąż pokazują relatywnie dobre wyniki, co zachęca do ryzyka na innych niż amerykański rynkach.

Im dłużej trwa spadek wartości dolara, tym większe prawdopodobieństwo, że korekta na parze EUR/USD stanie się faktem. Wielu rządom na świecie drogie waluty są bowiem nie w smak, bo to szkodzi konkurencyjności eksportu i stymulowania gospodarek w kryzysie. Wbrew pozorom Amerykanie chyba są zadowoleni z obecnej sytuacji na rynku walutowym. Im dalej więc tym konflikt euro-dolar może przejść na salony polityczne.

Paweł Satalecki 

Źródło: Finamo