Kiedy dwa lata temu dziennikarze „Gazety Wyborczej” prowadzili akcję „Bój o wyższą emeryturę”, politycy traktowali postulaty zmian jako populistyczne, dziś zmienili zdanie. W rozmowie z dziennikarkami „Gazety Wyborczej” minister finansów, Jacek Rostowski, wyjaśnia skąd interwencja rządu w emerytury i dlaczego Polacy nie powinni bać się pozostawienia części składki przekazywanej do OFE w ZUS-ie.
„Nie ma żadnego powodu, by od tej części składki, którą OFE inwestują w dług publiczny, czyli kupują obligacje skarbu państwa, pobierały sobie prowizję aż 3,5 proc. Po kilku latach przyszli emeryci zyskają na tym aż 700 mln zł rocznie. To chyba niemało?”, sugeruje w rozmowie z GW minister finansów.
Na pytanie czy nie jest paradoksem, że liberalny rząd chce oddać państwu to, co zostało już przekazane prywatnym zarządcom, minister Rostowski odpowiada: „Liberalizm nie polega na tym, że płaci się instytucjom finansowym wysokie prowizje za usługi, które nie są skomplikowane.”
Proponowane przez Minister Pracy Jolantę Fedak zmiany w systemie emerytalnym są szeroko dyskutowane w mediach i nierzadko przy tym krytykowane. Nowe rozwiązanie ma polegać na przekazywaniu do OFE mniejszej części składki emerytalnej – już nie całych 7,3 proc., lecz tylko 40 proc. z tej składki. Pozostała część ma pozostać w ZUS-ie, a zatem podmiocie w większym stopniu kontrolowanym przez polityków.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”, w wywiadzie z Jackiem Rostowskim pt. „Emerytura od Pana Boga”.