ZUS i OFE wystarczą tylko na czynsz

Badania pokazują, że niewielu Polaków zdaje sobie sprawę, że ZUS wraz z OFE zapewnią nam jedynie minimalne środki do życia na emeryturze. Jeżeli interesuje nas cokolwiek więcej, musimy zwrócić się w stronę III filaru.

Zabezpieczenie jest w życiu niezbędne, szczególnie to finansowe. Nikt oczywiście na co dzień nie tworzy listy sytuacji, w których niezbędne będzie posiadanie dodatkowej gotówki, ale mimo wszystko mamy świadomość ich wystąpienia. Według badań Millward Brown SMG/KRC z maja 2009 roku, Polacy oszczędzają najczęściej właśnie na czarną godzinę (blisko 30 proc. badanych), a w drugiej kolejności na rodzinę (17,5 proc.). Płynie z tego wniosek, że na krótką metę wydajemy się być zapobiegawczy
i jesteśmy w stanie odłożyć pewne fundusze. Dlaczego więc tylko nieliczni z nas myślą o perspektywie dalszej niż 5-10 lat? Cytowane przez krajowe media badania PBS DGA pokazują, że blisko połowa z nas w ogóle nie myśli o zabezpieczeniu finansowym na emeryturze. Niestety, takie podejście może się zemścić w przyszłości. Bo emerytura to sprawa indywidualna. I nikt oprócz nas samych się o nią nie zatroszczy.

Generalnie nasze działania mające na celu dbałość o swoje świadczenia emerytalne zawężają się do polegania na obowiązkowym systemie, czyli ZUS-ie i OFE. Niby to zawsze coś, ale „coś” nie zapewni nam satysfakcjonującej emerytury. Nie od dziś wiadomo, że wypłaty z tych dwóch zreformowanych filarów w wielu przypadkach będą niższe niż to, co wcześniej gwarantował Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W odniesieniu do zarobków w trakcie aktywności zawodowej, emerytura będzie średnio stanowiła  60 proc. naszego miesięcznego uposażenia (a w przypadku kobiet nawet 40 proc.). Co więcej, współczynnik ten będzie tym mniejszy, im większe przychody osiągała dana osoba, zanim przeszła na emeryturę. Wiąże się to z faktem, że ZUS pobiera składkę emerytalną maksymalnie od 30-krotności przeciętnej krajowej pensji (wyliczonej na dany rok przez Główny Urząd Statystyczny). W przypadku, gdy dany płatnik zarabia w ciągu roku więcej, jego składka i tak będzie naliczana jedynie od wspomnianej 30-krotności krajowej średniej. System obowiązkowy nie sprosta więc na pewno wymaganiom osób z ponadprzeciętnymi dochodami. Zresztą nie tylko ich, ale i większości przyszłych emerytów.

W celu wyrównania wspomnianych różnic i uzupełnienia naszych emerytur, twórcy reformy emerytalnej stworzyli III filar. Mówiąc ogólnie, są to wszelkie sposoby dobrowolnego i dodatkowego oszczędzania na swoją przyszłą emeryturę. Równie dobrze III filarem możemy nazwać oszczędzanie pieniędzy na lokacie w banku, co trzymanie ich w domu w tzw. „skarpecie”. Ale tylko dwie opcje III filaru – Pracownicze Programy Emerytalne i Indywidualne Konta Emerytalne są wyposażone w zachętę podatkową. Chodzi o zwolnienie z 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatku Belki. Według wyliczeń Legg Mason TFI, w przypadku długoterminowego oszczędzania zysk z nieodprowadzania takiego podatku do Urzędu Skarbowego może sięgać kilkuset tysięcy złotych. Przypomnijmy tu przykład 35-latka, który postanawia odkładać obecną maksymalną roczną kwotę na IKE – 9 579 PLN, przez 25 lat, do osiągnięcia wieku emerytalnego (60 lat). Przy założeniu, że wpłaca te pieniądze na IKE prowadzone przez Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych i osiąga średnioroczną stopę zwrotu na wysokości 10 proc., w momencie przejścia na emeryturę może się pochwalić około milionowym stanem konta. Przy takich środkach, uniknięcie podatku Belki przynosi oszczędzającemu ulgę w wysokości 157 tys. złotych.

Nie zapomnijmy tu o najważniejszym, czyli dodatkowych funduszach zgromadzonych na emeryturę, którymi właściciel może dysponować dowolnie przez kolejne kilkadziesiąt lat. Bo korzyści podatkowe to jedno, ale godne życie po zakończeniu aktywności zawodowej to drugie. Obydwie te rzeczy można sobie zapewnić przez III filar emerytalny. W przeciwieństwie do systemu obowiązkowego, który gwarantuje nam środki tylko na przeżycie.

Źródło: Legg Mason TFI