Spadek WIG20 o 2,34 proc. zanegował mocne poniedziałkowe wzrosty i sprawił, że byliśmy wczoraj najsłabszym parkietem na Starym Kontynencie.
Wczorajszy handel na GPW wyglądał na kontrolowany dopóki do gry nie włączył się spekulacyjny kapitał zza oceanu. Do godz. 14 zarówno WIG jak i WIG20 nieznacznie traciły, co mieściło się jeszcze w tendencjach ogólnoeuropejskich. Po godz. 14.30, czyli w momencie otwarcia rynków terminowych w USA, nastąpił jednak gwałtowny atak podaży, który zepchnął indeks blue-chipów o 50 pkt., do poziomu 2370 punktów.
Za przyczynę gwałtownego osłabienia można by podać słabsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku nieruchomości: zarówno rozpoczęte budowy domów jak i pozwolenia na budowę były nie tylko niższe od prognoz, ale także słabsze niż we wrześniu. Są jednak dwa „ale”. Po pierwsze – gdyby spojrzeć na dane liczby rozpoczętych budów w szerszej perspektywie widać, że ich liczba oscyluje wokół 500 tys. już stycznia-lutego tego roku. Innymi słowy rynek osiągnął dno i ciężko jest mu się od niego odbić – tym samym mniejsze wahnięcia nie powinny mieć dużego znaczenia. Po drugie pomimo danych i tak o wiele lepiej od Warszawy radziły sobie zachodnie parkiety, które nie tylko otworzyły się dziś rano na plusach, to jeszcze na koniec dnia wyszły nieco w górę (np. DAX).
Może były to dane GUS o wynagrodzeniach w październiku, które wzrosło o jedyne 2 procent? To w końcu słaba wiadomość, bo we wrześniu wzrost płac w przedsiębiorstwach wynosił jeszcze 3,3 proc., a rynek spodziewał się wzrostu o 2,8 procent. Nie wydaje się, aby i to był główny powód załamania – złoty zyskiwał dziś w stosunku do dolara i tylko nieznacznie tracił do euro, utrzymując się przy poziomach 1,41 zł za wspólną walutę.
Najprawdopodobniej więc inwestorzy postanowili po prostu zamknąć poniedziałkową lukę hossy, co im się w pełni udało, a spadek został potwierdzony przez niemałe obroty wynoszące ponad 1,7 mld złotych. Szkoda na pewno inwestorów Biotonu, który po informacjach o podpisaniu listu intencyjnego z Polfarmą w sprawie sprzedaży biznesu antybiotykowego i być może połaczenia się firm. Kurs producenta insuliny wzrastał rano ponad 8 proc. by zakończyć dzień niezmienionym poziomem w stosunku do wtorkowego zamknięcia. W pamięci zostaje wolumen obrotu akcjami, jeden z większych w ostatnich miesiącach.
Faktem pozostaje, że zarówno kurs EUR/USD jak i światowe indeksy (przynajmniej krajów rozwiniętych) nie potrafią przebić się przez niedawno ustalone szczyty. Wahnięcia takie jak dziś na GPW mogą więc się zdarzać. Inwestorzy wciąż pozostają spokojni i czekają z akcjami przy szczytach.
Źródło: Finamo