Pieniądze kazał wypłacić warszawski sąd apelacyjny po blisko sześciu latach procesu, jaki toczyła kobieta z PZU. Sąd odrzucił dotąd przyjmowaną zasadę, że odszkodowanie ma uwzględniać przeciętne warunki życia w Polsce, tłumacząc, że nie ma przyczyn, żeby ograniczać odszkodowania ludziom zamożnym.
Adam i Magda (imiona zmienione) byli dobrze zarabiającym, młodym małżeństwem. On zarabiał ok. 40 tys. zł brutto miesięcznie, plus kilkadziesiąt tysięcy rocznych premii, ona 5-10 tys. zł brutto.
Adam zginał w wypadku samochodowym. Magda po odszkodowanie zwróciła się do PZU, gdzie sprawca wypadku miał wykupioną polisę OC. Ale firma wypłaciła tylko ok. 20 tys. zł. Wdowa wytoczyła więc proces. Zażądała 2,8 mln (wyliczyła, ile miesięcznie dochodu na nią przypadało, i pomnożyła to przez 20 lat). Proces przegrała. W 2002 roku sąd okręgowy uznał, że kobieta i tak dobrze zarabia. Poza tym jest młoda, więc na pewno ułoży sobie jeszcze życie rodzinne z innym mężczyzną. Magda apelowała i po 4 latach sąd w końcu orzekł, że PZU ma wyrównać jej luksusowy poziom życia, który straciła. Dostała1,5 mln zł plus drugie tyle odsetek. Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, jednak zapowiada kasację do Sądu Najwyższego od „rażąco wygórowanego odszkodowania”.