A-Z Finanse: Czas na test dla optymistów

Tyle tylko, że w jakiejś mierze – pytanie w jakiej – zadziwiająco dobra postawa polskich akcji na tle globalnej zawieruchy jest zasługą inwestorów-spekulantów, którzy bezkarnie hasali po parkiecie, czekając na wygaśnięcie marcowych serii kontraktów terminowych. Działalność tzw. arbitrażystów, wykorzystujących różnice cen między akcjami, a kontraktami terminowymi, widać było doskonale w środę i piątek, gdy w ciągu kilku minut akcje nagle drożały o kilka procent. W efekcie aktywności arbitrażystów obraz rynku został zafałszowany i dopiero w poniedziałek, gdy rynek zostanie pozbawiony piętna wygasających kontraktów, wreszcie przekonamy się o układzie sil na parkiecie.

Niezbyt dobre doniesienia makroekonomiczne z giełd amerykańskich (wyższa od oczekiwanej inflacja, zwiększająca ryzyko podwyżek stóp procentowych w USA, a w konsekwencji zahamowanie wzrostu najpotężniejszej globalnej gospodarce) nie pozwalają na ultraoptymizm. Zarówno indeksy na Wall Street, jak i na giełdach wschodzących w Ameryce Łacińskiej (Argentyna, Meksyk, Brazylia) w piątkowy wieczór traciły na wartości. To może zahamować w poniedziałek popyt na polskie akcje. Ale z drugiej strony jak by nie oceniać przyczyn niezłej postawy spółek i indeksów w poprzednim tygodniu, wywołała ona poprawę tzw. sytuacji technicznej rynku. Technicznej, czyli widzianej przez pryzmat wykresów. WIG20 jest już tylko o pół procenta od bariery 3330 pkt. Jej przełamanie otworzyłoby inwestorom drogę na szczyty.