Nie chodzi nawet o skalę wzrostów, choć przecież i ona była przyzwoita – WIG20 wzrósł o 1 proc., zaś WIG o prawie półtora procenta. Bardziej cieszy powszechność tych wzrostów. A więc fakt, że na każdą jedną taniejącą spółkę przypadały aż cztery rosnące. Tak duża jednomyślność ostatnio rzadko gościła na naszym parkiecie.
Czyżby więc po raz kolejny miał okazać się, że zapowiedzi nadejścia głębszej korekty, które pobrzmiewały w głosach niektórych analityków, to były tylko przysłowiowe strachy na lachy? Jest na to duża szansa, ale wciąż trzeba brać pod uwagę scenariusz mniej optymistyczny, zakładający, że czeka nas w najbliższym czasie jeszcze kilka gorszych sesji. Warto pamiętać, że w połowie tygodnia na rynku amerykańskim ma być ogłoszony raport na temat inflacji. A to jeden z najważniejszych wskaźników dla inwestorów na całym świecie. Jeśli inflacja okaże się wyższa od oczekiwań, akcje mogą znów zacząć graczy parzyć w ręce.
W poniedziałek na warszawskim parkiecie widać było całkiem aktywną frakcję dość ostrożnych inwestorów, którzy nie poddali się entuzjazmowi zakupów i, zwłaszcza pod koniec sesji, wyrzucali na rynek akcje, korzystając z wyższych cen. To dlatego WIG20 nie zdołał utrzymać niemal dwuprocentowego „zarobku” w porównaniu z piątkową sesją i skończył dzień na dużo mniejszym plusie. Jeśli spojrzymy na całodniowy wykres indeksu największych spółek, okaże się, że zakończył on dzień stosunkowo blisko porannego otwarcia. Gołym okiem widać, że sprzedający nie złożyli jeszcze broni.
Ich aktywność dotyczyła głównie dużych firm. Mniejsze – których zachowanie oddają indeksy mWIG40 i sWIG80 – ruszyły ostro w górę, zyskując przeciętnie aż 2,2-2,3 proc. Ale ten ruch też na razie trzeba rozpatrywać głównie w kategoriach odreagowania, bo giełdowe średniaki i maluchy w piątek, gdy duże spółki zaczynały odrabianie strat, jeszcze ostro dołowały. Na razie ochota do kupowania jest duża, zwłaszcza jeśli spojrzymy na akcje spółek budowlanych i deweloperskich, których indeks branżowy WIG-budownictwo wystrzelił w górę aż o 3,3 proc.
Wtorkowa sesja będzie bardzo ważna dla oceny kondycji rynku. Jeśli rynkowi po raz drugi z rzędu uda się solidnie wzrosnąć, optymiści pokażą, że to oni rozdają karty na parkiecie, a cały rynek powoli wychodzi z kolejnej płaskiej i łagodnej korekty. W poniedziałek, mimo przyzwoitych wzrostów, posiadacze akcji nie zdołali wykazać swojej niepodzielnej władzy nad rynkiem. Ale może to jest właśnie dobry prognostyk na przyszłość? Przecież jednomyślność – zwłaszcza jednomyślność dotycząca dalszych wzrostów cen akcji – często kończy się na giełdzie niespodziewanym odwróceniem tendencji.