A-Z Finanse: W oczekiwaniu na poprawę

WIG20 w piątek znów zjechał o 1,7 proc., a WIG o równy procent. Rynek broniły przed spadkiem głównie spółki budowlane, dużo gorzej spisywały się banki, spółki telekomunikacyjne, a przede wszystkim surowcowe.
Wysokie obroty na przedświątecznych sesjach wskazywały, że chętnych do sprzedawania wciąż nie brakuje.

W piątek wartość handlu sięgnęła 2 mld zł. Czy po Świętach ta podaż wyparuje? Na razie najwięcej wskazuje, że twarde dno odnalazły średnie spółki. Ich indeks MIDWIG podczas ostatnich przedświątecznych sesji zwyżkował i wydaje się, że w ostatnim tegorocznym tygodniu giełdowym – zaledwie trzyseryjnym – głębsze spadki raczej mu nie grożą. MIDWIG przeżył jednak dużo gwałtowniejszą korektę, niż WIG, czy WIG20.

Choć trudno wykluczyć dalsze osuwanie się indeksów w ostatnich dniach roku, to wcale nie jest ono przesądzone. Jeśli nastroje na największych giełdach światowych będą w miarę dobre, nasz rynek zdołają nieco wyciągnąć na plus zarządzający funduszami inwestycyjnymi i emerytalnymi. Głównie po to, żeby podrasować całoroczne wyniki inwestycyjne. Oczywiście ich starania mogą się powieść tylko przy względnie stabilnym rynku. W obliczu jakiejkolwiek większej fali zleceń sprzedaży zarządzający funduszy będą bezradni.

Gdyby jednak doszło do realizacji negatywnego scenariusza i kolejnych wyraźnych spadków, to byłby podwójnie zły sygnał na przyszłość. Brak wzrostowego odreagowania po ciężkich przedświątecznych spadkach oznaczałby wyjątkową słabość rynku. Jeśli po tak znacznej zniżce cen nie pojawi się choćby krótkoterminowy popyt, to znaczy, że przed nami kolejne fale wyprzedaży. Poza tym na wykresach głównych indeksów w przypadku dalszego osuwania się rynku pękną długoterminowe bariery, tzw. linie wsparcia, wytyczone poprzez połączenie kilku ostatnich dołków cenowych. Warto więc trzymać kciuki, by rynek już dalej nie spadał.