A-Z Finanse: Zagraniczni inwestorzy nerwowi

Zawód? Chyba tak, bo przecież we wtorek wszystko zdawało się sprzyjać wzrostom cen. Poprzedniej nocy zgodnie rosły giełdy w USA oraz rynki wschodzące w Ameryce Południowej (w Brazylii główny indeks zyskał nawet 1,4 proc.), ustabilizowały się ceny surowców, a i w Zachodniej Europie też dzień zaczął się na plusie.

Zapał inwestorów na początku wtorkowej sesji w Warszawie rzeczywiście był niemały, bo indeksy zyskiwały prawie półtora procent, ale z kupujących z godziny na godzinę uchodziło powietrze. Pod koniec dnia WIG20 z trudem bronił się przed spadkiem, zaś KGHM – spółka, którą najintensywniej handlowano – zamiast 3 proc. na plusie, skończyła dzień prawie tyle samo pod kreską. Honor rynku obronili giełdowi średniacy, których indeks MIDWIG poszybował w górę o ponad półtora procenta i do końca dnia nie oddał już ani punkcika.

Wniosek jest oczywisty: zagraniczni inwestorzy wciąż są bardzo nerwowi i nawet jeśli kupują przecenione akcje, to z byle powodu wycofują się z rynku. Zresztą to nie tylko nasza przypadłość. Podobnie, a nawet jeszcze gorzej, było we wtorek na giełdzie węgierskiej. Gdy nasz WIG20 zdołał utrzymać się na symbolicznym plusie, budapeszteński BUX zjechał o cały procent, a indeks giełdy w Moskwie RTS – ponad 5 proc. No, ale tamta giełda jest zdominowana przez spółki naftowe, które zapewne ucierpią z powodu kłótni Białorusi z Rosją i zakręcenia kurka z ropą naftową.

Niejednoznaczne zakończenie wtorkowych notowań nie pozwala ze spokojem czekać na najbliższe notowania. Nerwowość inwestorów zachodnich wskazuje, że rynki rozwijające się wciąż nie cieszą się zaufaniem grubych ryb. A bez ich pieniędzy trudno będzie odbić się od dna. Tym trudniej, że sprzyjające okoliczności z wtorkowego poranku już przeminęły. Wieczorne notowania w USA zakończyły się bez wyraźnych wskazówek, zaś z giełd południowoamerykańskich znów wieje chłodem. Indeksy w Argentynie, Meksyku, czy Brazylii znów ostro zadołowały (o 2-3 proc.),. Wygląda na to, że optymiści będą musieli znów wnieść się na szczyty możliwości, by uchronić rynek przed przeceną.