Wtorkowa sesja na globalnych rynkach finansowych nie przyniosła większych zmian. Czynniki pozytywne praktycznie w 100% zrównoważone zostały tymi negatywnymi, co oczywiście nie mogło w żaden sposób pomóc inwestorom w podjęciu decyzji o jednym, klarownym kierunku działań. Światowe parkiety akcyjne nieco spadły – strata 0,20% (MSCI World).
Dokładnie w takim samym stopniu straciła Europa (DJ Stoxx 600), a amerykański S&P500 zniżkował jedynie o 0,10%. Gwiazdą handlu za oceanem niewątpliwie został Alan Greenspan. Były szef Fed swoimi słowami zdołał wyciągnąć indeks S&P ze sporego minusa, pozytywnie wypowiadając się zarówno o obecnej sytuacji, jak i o przyszłości rynku pieniężnego. Wskazał na jego dobrą płynność oraz zasugerował, że rynek nieruchomości w USA być może znajduje się na krawędzi odrodzenia. In plus dla rynków zapisały się także lepsze od prognoz dane makro z Chin i Wielkiej Brytanii. Nie wystarczyło to jednak, aby inwestorzy zdecydowali się na rozpoczęcie zakupów, gdyż po bardzo silnych wzrostach na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy wielu uczestników rynku przejawia bardzo dużą chęć do realizacji zysków. Negatywnie odebrane zostały słowa noblisty w dziedzinie ekonomii, Paula Krugmana, który zaznaczył, że rynki akcyjne silnie pnąc się w górę, wyceniają scenariusz recesji typu V (czyli po silnym i gwałtownym spowolnieniu przyjdzie równie silnie odbicie w gospodarce), który on uważa za skrajnie nieprawdopodobny. Warto też zwrócić uwagę na wczorajsze dane z USA dotyczące stanu budżetu po kwietniu. Deficyt w czwartym miesiącu tego roku wyniósł za oceanem 20,9 mld USD, czyli zarówno nieco powyżej konsensusu rynkowego (-20 mld USD), jak i prognozy Congresional Budget Office. To był pierwszy przypadek od 1983 r., aby w kwietniu Stany Zjednoczone zanotowały deficyt. Przyczyną są z reguły zwiększone w tym miesiącu wpływy z podatków, a rok temu w kwietniu wystąpiła nadwyżka aż 159,3 mld USD. Recesja, jak widać, robi swoje. Po kwietniu deficyt w USA narastająco wynosi już 802,3 mld USD, a CBO szacuje, że w całym roku fiskalnym (kończy się on 30 września), Stany Zjednoczone zanotują rekordowo wysoki deficyt budżetowy rzędu w niebagatelnej wysokości 1,75 biliona dolarów. Na międzynarodowym rynku walutowym we wtorek notowania amerykańskiej waluty nieco spadły. Indeks dolarowy zniżkował o 0,45%, a kurs EUR/USD wspiął się o 0,49% do 1,3644. Niejednoznaczna sytuacja panowała za to na rynku towarowym. Kontrakty terminowe na lekką słodką ropę wzrosły o 0,60% do 58,85 USD/bar., a futuresy na miedź obniżyły się o 0,12% do 2,0860 USD/funt.
Polski rynek giełdowy, na przekór sytuacji na Zachodzie i na początku sesji za oceanem, zanotował wyraźne wzrosty. Indeks WIG zyskał na wartości 2,37% przy obrotach rzędu 1,63 mld PLN, a indeks WIG20 poszybował o 2,23% do poziomu 1865,18 pkt. Inwestorzy operujący na naszym rynku nadal pozytywnie reagują na dobre kwartalne wyniki spółek, a na te złe nie zwracają, a przynajmniej starają się nie zwracać uwagi. Drugą sesję z rzędu straciła na wartości delikatnie polska waluta. Kurs EUR/PLN wzrósł o 0,50% do 4,4005, a kurs USD/PLN zwyżkował o 0,34% do 3,2339. Naszej walucie cały czas szkodziły obawy o stan polskiego budżetu, tym bardziej że wczoraj w minister Rostowski zaskoczył chyba wszystkich. W wywiadzie udzielonym dziennikowi „Financial Times” stwierdził, że termin wprowadzenia w Polsce euro może się wydłużyć co najmniej o rok z powodu oznak słabnięcia gospodarki i rosnącego deficytu budżetowego. Może również okazać się trafna prognoza KE zakładająca spadek PKB naszego kraju w tym roku o 1,4%. Rynek z niepokojem oczekiwał także na zaplanowane na środę przez KE podjęcie pierwszych kroków mających na celu wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, Łotwy, Litwy, Rumunii i Malty.
Dzisiejsza sesja rozpoczęła się od wzrostów cen akcji. W Azji indeks Nikkei zyskał na wartości 0,45%, a indeks Kospi wzrósł o 0,78%. Z kolei w Europie o godz. 9:05 francuski CAC40 poprawiał się o 0,25%. W tym samym czasie warszawski indeks WIG20 rósł o 1,06% do poziomu 1884,91 pkt. Pozytywna atmosfera na parkietach pomagała też parze EUR/USD, która w tym samym czasie rosła o 0,29% do poziomu 1,3684. Pozytywnie zachowywał się także złoty, zyskując zarówno do euro (4,3800 -0,47%), jak i do dolara (3,2009 -1,02%). Pięły się w górę także kontrakty na miedź i ropę. Dziś w kalendarium sporo pozycji. Na czoło wysuwają się oczywiście wieści z USA zaplanowane na popołudnie dotyczące sprzedaży detalicznej za kwiecień. Równie ważne będą przedpołudniowe doniesienia z Europy o stopie bezrobocia w Wielkiej Brytanii i produkcji przemysłowej w Eurolandzie za marzec, a także publikowany przez Banku Anglii raport o inflacji. Z ciekawszych doniesień z Polski – dziś rano swoimi lepszymi od prognoz wynikami zaskoczyła zarówno grupa ING BSK, jak i CEZ. Stąd chyba ta euforia.
Marek Nienałtowski
Główny analityk Money Expert S.A.
Źródło: Money Expert