Alarmujący e-mail? Oto jak KRD zdobywa nowych klientów

Jestem właścicielem firmy. Przychodzi do mnie e-mail od Krajowego Rejestru Długów. W nim powiadomienie: ktoś złożył zapytanie dotyczące mojego przedsiębiorstwa. Czas zacząć się obawiać? Posiadam dług, o którym nie wiem? Dlaczego chce zdobyć ważne informacje o mojej firmie?

  Źródło: KRD

KRD, czyli Krajowy Rejestr Długów to firma stanowiąca bazę informacji o dłużnikach. Jak deklarują na swojej stronie, trafiają do niej osoby, które „uporczywie unikały płacenia swoich długów”. Oczywiście Rejestr nie działa za darmo i ku idei oczyszczenia państwa z dłużników. Za informację trzeba zapłacić. Nowa kampania marketingowa tej firmy powoduje, że na wydatki mogą naciąć się również osoby, które nie mają powodów do obaw.

Za darmo to plasterek marchewki


KRD wysyła do przedsiębiorców, których długami rzekomo ktoś się zainteresował, banner reklamowy z linkiem zachęcającym do dowiedzenia się więcej na ten temat. Klikamy w link i wchodzimy na stronę Krajowego Rejestru, gdzie jak obiecywano w wiadomości, mamy zdobyć wyjaśnienia. Tymczasem kolejna zachęta – „Zobacz, ile razy sprawdzano Twoją firmę!”. Poniżej już tylko formularz kontaktowy, gdzie uprasza się przedsiębiorcę o podanie imienia, nazwiska, telefonu kontaktowego i adresu mailowego. Dodatkowo musi wyrazić zgodę na przetwarzanie danych przez firmę. Istnieje także możliwość skontaktowania się z KRD za pośrednictwem infolinii. Dzwonimy zatem.

Uprzejmy konsultant informuje nas, że faktycznie możemy zdobyć pewne informacje z pominięciem wszelkich opłat – po podaniu wymienionych wcześniej informacji dowiemy się, ile liczbowo złożono takich zapytań. Nie będziemy wiedzieć kto i kiedy się nami zainteresował.

… a cała marchewka po przelewie


Jeśli przedsiębiorca chce pełnych informacji, będzie musiał za nie zapłacić. Pracownik nie był w stanie podać choćby szacowanej kwoty takiej usługi, gdyż „warunki współpracy ustalane są indywidualnie”. W zamian za przelew przedsiębiorca może uzyskać informacje, które mają chronić m.in. przed ewentualnym wyłudzeniem kredytu, ponieważ po nawiązaniu współpracy z KRD zostanie on poinformowany o zapytaniach dotyczących wniosku kredytowego, który w rzeczywistości mógł zostać złożony przez nieupoważnione osoby.

Pozostają zatem dwa wyjścia – albo zignorować e-mail i potraktować go jako zwykłą reklamę, albo zapłacić i kupić kota w worku, gdyż informacje, w których posiadaniu jest KRD mogą okazać się dla nas zupełnie nieprzydatne.

Hanna Hylińska