Albo terrorysta, albo twoje odszkodowanie. Chyba że słono zapłacisz

Ofiary wypadków, do których doszło za sprawą terrorystów mają dużo pecha. Nawet jeśli posiadały ubezpieczenie, zazwyczaj nie dostaną odszkodowania. Chyba że za swoją polisę zapłaciły krocie. Są regiony, w których taki wydatek opłaca się poważnie rozważyć.


„Powstałe wskutek działań wojennych, zamieszek, rozruchów czy ataków terrorystycznych” – to typowe zdarzenia, w razie których towarzystwo ubezpieczeń nie wypłaci odszkodowania, mimo że klient posiadał polisę. Tzw. wyłączenia odpowiedzialności to zmora klientów o niestandardowym profilu. Do takich mogą się zaliczyć osoby podróżujące do krajów o niestabilnej sytuacji politycznej czy zagrożonych wojną.

Gdzie polisy wstyd nie mieć


Olka mieszka w Kabulu. Jest jednym z blisko 25 (szacunki przekazane portalowi Bankier.pl przez ambasadę RP w Kabulu) cywilów polskiego pochodzenia, którzy żyją w Afganistanie. Na łamach Bankier.pl opowiedziała o pobycie na emigracji w tak nietypowym miejscu. – To nie jest tak, że pracując w Kabulu jestem pod ostrzałem snajperskim dzień i w nocy, uciekam przed wybuchami i pracuję w kamizelce kuloodpornej. My tu wiedziemy w miarę normalne życie – przekonuje.

Ale nie ukrywa też, że granica poczucia bezpieczeństwa nie dość, że jest cienka, to jeszcze przesuwa się każdego dnia. Wyznaje zasadę, że w takim miejscu zawsze trzeba być czujnym, a osiągnięcie poczucia spokoju jest najkrótszą drogą do niebezpiecznych sytuacji. A te są w Afganistanie częste jak rzadko gdzie.

Koszty życia w takim kraju nie należą do niskich. Jednak kiedy przychodzi do rozmowy o ubezpieczeniach, Olka podnosi stawkę. – Wstyd się przyznać, ale przez pierwszy rok w Afganistanie nie byłam w pełni ubezpieczona. Koszt u jednego z polskich ubezpieczycieli za miesiąc, jeśli dobrze pamiętam, wynosił 700 czy 1700 złotych. W każdym razie nie byłam w stanie tego zapłacić. Miałam więc podstawowe ubezpieczenie, które nie obejmowało niczego, co mogłoby mi się stać przez atak terrorystycznyopowiada. – Kiedy zmieniłam pracę, o pełne ubezpieczenie zatroszczył się mój pracodawca i mówiąc szczerze, nie wiem nawet, ile ono kosztowało – pewnie kilkaset dolarów miesięcznie. W dobrych firmach i organizacjach pracujących w takich rejonach świata, jak Afganistan to standard, że pracownik dostaje ubezpieczenie w pakiecie – dodaje.

Afganistan niezmiennie utrzymuje się w czołówce rankingów najniebezpieczniejszych kierunków podroży. Ale do grupy krajów o szczególnym niebezpieczeństwie należą też m.in. położone w Afryce: Mauretania, Gwinea, Mali, Libia, Niger, Nigeria, Czad, Kongo, Sudan, Sudan Południowy i Somalia. W Azji Południowo-Zachodniej odradza się podróżowanie do Syrii, Iraku i Iranu czy Pakistanu. W niektórych zestawieniach do kompletu dodaje się również Brazylię, Wenezuelę czy Rosję. To oznacza, że zapotrzebowanie na ochronę w tak nietypowo rozszerzonym zakresie wcale nie jest małe. Byłby więc jakiś popyt, ale czy jest podaż?

Tysiące za ubezpieczenie. Po przeliczeniu – jak za obiad


Na bazie posiadanych przez siebie informacji dzwonię na infolinię kilku firm ubezpieczeniowych z prośbą o kalkulację składki na czas wyjazdu turystycznego do Afganistanu, co ważne – z ochroną na wypadek ataku terrorystycznego. Konsultantka w Warcie twierdzi, że NNW z myślą o takich okolicznościach nie posiada, w Allianz Direct i PZU telefonicznie szacujemy cenę polisy. Mowa o 3-miesięcznym wyjeździe do znajomej, nie związanym z wykonywaniem działalności zawodowej, bez uprawiania sportów ekstremalnych. Idzie o ubezpieczenie turystyczne – KL, NNW, OC, assistance, z dodatkowym ubezpieczeniem bagażu na minimalną kwotę. W zależności od poszczególnych sum ubezpieczenia, ochrona na czas kwartału spędzonego w kraju podwyższonego ryzyka to koszt od 2313 do 5884 zł.


Kwoty, zwłaszcza ta ostatnia, bolą na samą myśl. Ale jeśli przyjąć ochronę w tym mniejszym zakresie i uwzględnić, że cena dotyczy kwartału, to świadomość, że posiadane ubezpieczenie jest czymś więcej niż bezużyteczną kartką papieru, za którą zapłaciło się w imię spokoju sumienia, kosztuje dziennie mniej więcej tyle, co obiad.


O ubezpieczeniu na czas pobytu w Afganistanie rozmawiam też ze znajomym, zawodowo związanym z jedną z najpopularniejszych porównywarek ubezpieczeniowych w kraju. – Kiedyś [w narzędziu – red.] była opcja wyboru ochrony „akty terrorystyczne”. Teraz już nie mamy takich w bezpośredniej ofercie, więc wycofaliśmy taką opcję wyboru – słyszę w odpowiedzi.

Przykładowe fragmenty OWU ubezpieczycieli:

 

Mamy 3 firmy, które dają ochronę na wypadek aktów terroru. Oczywiście ochrona obejmuje tylko ofiary terrorystów, a nie zamachowców, bo to podpada pod wyłączenie „działanie umyślne Ubezpieczonego” – pada w uzupełnieniu.

W Signal Iduna „ochrona ubezpieczeniowa istnieje w przypadku, gdy podczas podróży zagranicznej Ubezpieczony zostaje niespodziewanie dotknięty zdarzeniami wojennymi, aktami terroru”, w TU Europa „jeżeli podczas podróży zagranicznej Ubezpieczony zostaje niespodziewanie dotknięty zdarzeniami wojennymi, aktami terrorystycznymi lub wojny domowej, ochrona ubezpieczeniowa wygasa z końcem 5 dnia od rozpoczęcia wojny, aktów terrorystycznych lub wojny domowej na terytorium kraju”, w Warcie (ciekawe) „OWU produktu nie ma wyłączenia dotyczącego terroru” (co innego działania wojenne czy stan wyjątkowy).

Wystandaryzowana oferta jest najłatwiejsza do znalezienia, bo z wielu względów opłaca się ubezpieczycielom. Polisy dla jeżdżących w miejsca uznawane za wysoce ryzykowne, tak samo jak ubezpieczenia podróżne dla kobiet w ciąży czy chorych przewlekle są rzadkie, ale są. Trochę pochowane po kątach, trochę mało dostępne i niezbyt tanie, ale są. Czekają na swoje 5 minut.