Rynek kart kredytowych nadal się kurczy. Część klientów sama zwraca karty, inni nie mogą ich uzyskać, nawet jeśli tego chcą. Banki znacznie ostrożniej przyznają limity i podejmują decyzje kredytowe. Alior Sync, nowy gracz na rynku kart kredytowych, postanowił wydawać karty z krótkim okresem ważności. W ten sposób będzie sprawdzał jakość klientów?
Rynek kart kredytowych w Polsce skurczył się do 6,6 mln. To o 40 proc. mniej niż w okresie największego boomu, czyli w końcówce 2009 roku. Po upadku banku Lehman Brothers, załamaniu rynków i niepokojących doniesieniach zza oceanu dotyczących rynku karty kredytowych polskie banki zaciągnęły hamulec i przestały rozdawać karty, komu popadnie. Pojawiło się bowiem ryzyko, że – podobnie jak w Stanach – segment kart kredytowych może być tykającą bombą zegarową, której zasięg eksplozji trudno oszacować. Zwłaszcza że nie można było też precyzyjnie obliczyć, ile banki wydały kart, ile z nich jest uśpione i ile z nich uda się jeszcze uruchomić.
Banki wdrożyły wówczas politykę ostrożnościową. Zaczęto weryfikować klientów posiadających karty, obniżać limity w ramach kart kredytowych i wygaszać karty nigdy nie aktywowane. Przez chwilę wstrzymano też wydawanie kart do kredytów ratalnych w supermarketach. Wówczas rynek zaczął się gwałtownie kurczyć. Swoje trzy grosze dorzuciła Komisja Nadzoru Finansowego, wprowadzając rekomendację T, która zabroniła kredytować osoby, których poziom miesięcznych zobowiązań przekracza 50 proc. uzyskiwanych dochodów. Doprowadziło to do sytuacji, że klienci ubiegający się o kredyt czy hipotekę sami zaczęli zamykać niepotrzebne karty. Dziś banki ostrożnie wydają karty kredytowe i dokładnie prześwietlają potencjalnych kredytobiorców.
Większość banków wydaje karty kredytowe z okresem ważności dwa lub trzy lata. To dość długi czas i trudno przewidzieć, jak za trzy lata będzie się kształtowała sytuacja finansowa klienta, czy będzie spłacał zadłużenie solidnie itp. Być może z tego względu Alior Sync zdecydował się wydawać karty ze znacznie krótszym okresem ważności – 12 miesięcy. Do tej pory nie spotkałem się jeszcze, by jakiś inny bank oferował kartę z tak krótkim terminem ważności (co nie znaczy oczywiście, że nie ma takich na rynku). Po takiej karcie, wydanej „na próbę”, kolejny plastik dostaje się już na trzy lata. Taką informację uzyskałem w wirtualnym oddziale.
Niby to mała rzecz, ale warto się zastanowić nad takim ruchem w nieco szerszym kontekście. Przede wszystkim bank przez rok będzie mógł zweryfikować, jak klient, któremu wydano kartę, zarządza limitem kredytowym. Czy karta ma płynność, czy klient solidnie spłaca zadłużenie minimalne, czy może z miesiąca na miesiąc pogrąża się coraz bardziej. W ten sposób w stosunkowo krótkim terminie – 12 miesięcy – będzie można oddzielić ziarno od plew. Złym klientom bank nie przedłuży umowy o kartę, nie wyda kolejnego plastiku, wypowie umowy i skieruje sprawę do windykacji. Sprawdzonym klientom wyda karty już ze standardowym, trzyletnim okresem ważności. Takie zagranie wydaje się rozsądne. Dla klienta to w sumie bez różnicy, a może nawet na korzyść, bo jeśli często korzysta z karty, to po roku plastik może być już sfatygowany.
Oczywiście można też poszukać drugiego dna. Za rok bank może wprowadzić zmiany do umowy i ograniczyć lub zlikwidować karciany moneyback za zakupy internetowe. Dziś wynosi on 5 proc. To bardzo duża stawka, ale na rynku widoczna jest już tendencja do ograniczania moneybacków. Część banków zdecydowała się na taki krok, uciekając przed planowanymi obniżkami interchange. To z opłat pobieranych od akceptantów kart finansowane są tego typu karciane bonusy. Niższe cenniki weszły już w życie, ale na prawdziwe efekty obniżek przyjdzie nam jeszcze poczekać. Dopiero po oszacowaniu skali strat – co najmniej po pierwszych kilku miesiącach tego roku – banki będą podejmować bardziej radykalne ruchy. Dziś trudno powiedzieć, czy za rok moneyback w wysokości 5 proc. na zakupy internetowe będzie nadal dostępny. W ramach ROR-u bank już dwukrotnie zmienił warunki, za każdym razem ograniczając grono beneficjantów programu.
Bank przez rok lepiej pozna klienta korzystającego z karty. Gdy termin ważności karty zacznie zbliżać się do końca, klientowi będzie można zaproponować inną kartę w zamian, na przykład World MasterCard zamiast zwykłego MasterCarda. Karta bardziej prestiżowa, ale przynosząca też wyższy dochód z tytułu interchange. Z tego względu obecnie wiele banków robi tak z kartami Visy – odnawiając karty, proponują klientowi kartę MasterCard. A być może za rok w ofercie Synca znajdą się w ogóle karty Visy? Jest jeszcze jeden czynnik, który będzie zapewne skutkiem ubocznym krótkiego okresu ważności karty. Bank szybko zwiększy liczbę wydanych plastików i napompuje statystyki. Będzie mógł się chwalić szybkim przyrostem wydanych kart. Bo dopiero za rok zweryfikuje jakość klienta i wygasi złych kredytobiorców. Ale do tego czasu zdobędzie większe udziały w rynku i dotrze do następnych osób.
Mnie na razie nie będzie dane przetestować karty w praktyce. Bank nie wydaje bowiem produktów kredytowych osobom osiągającym dochody z tytułu działalności gospodarczej. W wirtualnym oddziale poinformowano mnie, że bank pracuje już nad rozszerzeniem oferty. Idzie mu to raczej powoli. To samo słyszałem trzy miesiące temu, gdy chciałem uruchomić limit w koncie.
Napisz do autora: wboczon@prnews.pl
//