Eurodolar po wczorajszym słabym korekcyjnym wzroście do 1,2430 ponownie spadał i dziś rano osiągnął kolejne minima, a obecnie testuje strefę wsparcia 1,2330 – 1,2350. Uważamy, że w kolejnych tygodniach kurs będzie kontynuował zniżki w kierunku dolnego ograniczenia kanału spadkowego, które obecnie przebiega w okolicach 1,20.
Impetowi ruchu spadkowego nie będzie sprzyjać mocne wyprzedanie rynku – RSI dla czternastu okresów i interwału tygodniowego osunął się do 30 punktów. W najbliższych godzinach aktywność inwestorów ograniczać będzie oczekiwanie na ważne dane.
Dziś ostatnia szansa żeby przed końcem operation twist, czyli programu wydłużania średniej zapadalności portfela aktywów Fed, poznać odpowiedzi na dwa kluczowe pytania: „czy kondycja amerykańskiej gospodarki jest na tyle słaba, że konieczna jest kontynuacja luzowania?” oraz „czy presja inflacyjna nie stanie na drodze do takiej decyzji?” Wskazówek udzielą oczywiście odczyty danych makroekonomicznych, a dziś będą naprawdę liczne i istotne. Przede wszystkim poznamy comiesięczną porcję danych z amerykańskiego rynku pracy: konsensus zakłada, że stopa bezrobocia pozostanie na poziomie 8,1 proc., a w sektorze pozarolniczym przybyło 150 tys. nowych miejsc pracy.
Spadki bezrobocia maskują słabość rynku pracy, gdyż walnie przyczynia się do nich kurczenie się zasobu siły roboczej, co jest bardzo niepokojącym zjawiskiem. Trudno doszukiwać się przesłanek, które przemawiałyby za bardzo dobrym odczytem, wyraźnie powyżej konsensusu. Jedynie w pierwszych miesiącach tego roku powstawało więcej niż 200 tys. nowych etatów – to pochodna bardzo dobrych warunków pogodowych, które na początku 2012 roku sprzyjały m.in. branży budowlanej i pozwoliły na wcześniejsze niż zazwyczaj rozpoczęcie części prac, a co za tym idzie rekrutację pracowników. Warto odnotować, że od czerwca ubiegłego roku w każdym miesiącu wartość finalna NFP była wyższa niż pierwszy odczyt (łącznie o ponad 30 proc.) Odczyty z przedziału 120 – 200 tys. potwierdzają umiarkowaną poprawę kondycji rynku pracy i wydaje się, że takie tempo tworzenia miejsc pracy nie jest wystarczająco słabe by spotkać się z reakcją w postaci kontynuacji luzowania polityki pieniężnej – takim impulsem byłaby wartość NFP wyraźnie poniżej 100 tys.
Poznamy także odczyt ISM dla sektora przemysłowego – zwiastunami spadku, ale utrzymania się powyżej poziomu 50 punktów rozgraniczającego są m.in. pierwszy odczyt indeksu PMI (53,9 pkt) oraz regionalne wskaźniki koniunktury: średnia ważnych indeksów NY Empire State i Philly Fed spadła z 7,5 do 5,6 pkt, a mniej istotnych Kansas Fed, Richmond Fed, Dallas Fed z 4,5 do 2,6 pkt. Szczególną uwagę warto zwrócić ma relację subindeksów oddających nowe zamówienia i poziom zapasów oraz składowej zatrudnienie. Wskaźnik PCE Core powinien potwierdzić z kolei słabnącą presję inflacyjną. Podsumowując: dzisiejsze dane powinny potwierdzić, że globalne spowolnienie dociera i do USA, amerykańska traci nieco impet, a presja inflacyjna słabnie.
Kurs USD/PLN przebił szczyty ze stycznia, które usytuowane są na poziomie 3,55. Z kolei kurs EUR/PLN pokonywał pod koniec miesiąca poziom 4,40 związany m.in. z poziomem 61,8 proc. zniesienia Fibonacciego umocnienia z pierwszych miesięcy 2012 roku. Kontynuacja spadków EUR/USD nieuchronnie iść będzie w parze z dalszą deprecjacją złotego. Rodzima waluta traci na wartości pomimo stosunkowo wysokiego tempa wzrostu gospodarczego, stabilnych na tle państw PIIGS finansów publicznych oraz korzystnego dyferencjału stóp procentowych. Ostatnie zjawisko jest szczególnie mocne w przypadku kursu EUR/PLN – spread wartości dwuletnich swapów stopy procentowej osiągał w ostatnich dniach poziom nienotowany od końcówki 2004 roku.
Dodatkowo wysokie wartości szybko rosnących wskaźników zmienności złotowych par walutowych zwiększają prawdopodobieństwo interwencji ze strony NBP i BGK, co jednak tylko w umiarkowanym stopniu hamować będzie deprecjację złotego. Wszystkie wymienione czynniki nie są w stanie zniwelować negatywnego wpływu kolejnej fali awersji do ryzyka, której źródeł należy niezmiennie upatrywać w szeroko definiowanym kryzysie zadłużeniowym na Starym Kontynencie. Rano poznaliśmy finalne odczyty PMI dla szeregu gospodarek europejskich (patrz Kalendarz Makroekonomiczny), a także dla Polski. Główny wskaźnik ukształtował się na poziomie 48,9 pkt co potwierdza słabnięcie koniunktury w przemyśle. Martwić powinien fakt, że składowa oddająca poziom nowych zamówień spadła czwarty miesiąc z rzędu i ósmy raz na przestrzeni roku oraz słaby popyt zagraniczny (subindeks w ostatnich dwunastu miesiącach wzrósł raz). Słabość popytu (krajowego i zagranicznego) potwierdzają również dane GUS.
Źródło: Dom Maklerski TMS Brokers S.A.