„Wszystkiemu winna aprecjacja złotego. W pierwszych dziesięciu miesiącach tego roku złoty umocnił się o niemal 40 groszy do dolara i o 20 groszy wobec euro. To dwie główne waluty naszych rezerw dewizowych. Aprecjacja złotego oznacza, że wyrażona w naszym pieniądzu wartość aktywów w dolarach czy euro maleje. Dotychczas, gdy złoty zyskiwał na wartości wobec głównych walut, NBP rozwiązywał odpowiednią rezerwę na pokrycie różnic kursowych […]. Tegoroczna aprecjacja jest nieco mniejsza niż ta z 2004 r., ale i tak skala strat wynikających z różnic kursowych może sięgać nawet 10 mld zł.”, czytamy w „Parkiecie”.
„Fundusze własne NBP wynosiły w końcu ubiegłego roku 2,5 mld zł. Co, jeśli strata będzie na tyle duża, że bank centralny zakończy ten rok z ujemnymi kapitałami? – Jeśli bank centralny ma być wiarygodną instytucją, to budżet państwa powinien dać pieniądze na kapitał – mówi Andrzej Bratkowski, główny ekonomista Banku Pekao, a kilka lat temu wiceprezes NBP. – Jestem jednak przekonany, że nie będzie takiej potrzeby – dodaje. Według niego, bank centralny może w ogóle nie wykazać straty, dzięki wzrostowi dochodów odsetkowych z zagranicznych papierów.”, czytamy dalej.
Więcej na ten temat w „Parkiecie”.