Arkadiusz Świderski, Morgan Brown Group

O tym, że kryzys uderzy w rynek usług rekrutacyjnych, wiadomo było od dawna. Starsi stażem Konsultanci pamiętają silne spowolnienie gospodarcze sprzed 7 lat. Wystąpiła naturalna selekcja firm, zostały zweryfikowane kompetencje firmowe, zostali najsilniejsi finansowo i jakościowo. Przed nami kolejna fala tsunami, która zmieni liczbę graczy na rynku – mówi w rozmowie z Bankier.pl Arkadiusz Świderski z Morgan Brown Group.

Jak kryzys finansowy wpłynął na biznes firm doradczych specjalizujących się w profesjonalnej rekrutacji?

O tym, że kryzys uderzy w rynek usług rekrutacyjnych, wiadomo było od dawna. Starsi stażem Konsultanci pamiętają silne spowolnienie gospodarcze sprzed 7 lat. Wystąpiła naturalna selekcja firm, zostały zweryfikowane kompetencje firmowe, zostali najsilniejsi finansowo i jakościowo. Przed nami kolejna fala tsunami, która zmieni liczbę graczy na rynku. Obecnie wśród firm rekrutacyjnych można zaobserwować nie tyle walkę o utrzymanie pozycji, co walkę o utrzymanie się na rynku. Pracodawcy Zleceniodawcy rzadziej decydują się na współpracę z firmami zewnętrznymi. Częściej prowadzą projekty samodzielnie. Umiejętność efektywnej rekrutacji to przecież jedna z kluczowych kompetencji działów HR. Jednak nie zawsze chodzi o to, by zatrudnić jak najszybciej i najtańszym kosztem spełniającego wymogi kompetencyjne kandydata, lecz pojawia się też konieczność zatrudnienia najlepszego z dostępnych na rynku. I w takim przypadku możemy mówić o profesjonalnej rekrutacji. Pracodawcy stawiają warunki, firmy rekrutacyjne nie mając wyjścia godzą się na wiele. Niedawni dobrze rozumiejący się partnerzy biznesowi dziś są ledwie partnerami handlowymi. O wyborze często decyduje cena i gotowość do realizacji usług w oparciu o success fee, nie jakość usługi i wartości dodane mierzone efektywnością biznesową zatrudnionych kandydatów. Trwa w wielu przypadkach próba sprzedaży CV a nie prowadzenie profesjonalnych działań poszukiwań i selekcji. Daleko tu do profesjonalizmu ale staram się zrozumieć firmy tak działające. Wnioskami raczej się nie podzielę.

Wydaje się, że w najgorszej sytuacji znajdują się firmy wyspecjalizowane w rekrutacji pracowników niższego szczebla – ponieważ dzisiaj ich podaż na rynku jest wysoka – i firmy, które wcześniej specjalizowały się w rynkach, które dzisiaj prowadzą więcej zwolnień niż rekrutacji (np. bankowość, firmy developerskie). Mniejsze spowolnienie widać natomiast wśród kadry kierowniczej, a naprawdę spory ruch jest w segmencie najwyższej kadry zarządzającej. Podłożem do tego są wdrożenia strategii na trudne czasy, które często wymagają innych, niż w czasach prosperity, kompetencji zarządczych. Dlatego dosyć często czytamy o zmianach na stanowiskach Dyrektorów, Członków Zarządów i CEO. 

Z prognoz KNFu wynika, że pracę w bankowości straci w tym roku nawet 10 tysięcy osób. Jakie mogą być tego konsekwencje z punktu widzenia HRowego?

10 tysięcy to prawie tyle, ile cały sektor bankowy otworzył nowych miejsc pracy w całym 2008! W lutym mówiło się o 4 tysiącach, w kwietniu już o 10 tyś zwolnionych, a ta liczba może jeszcze ulec podwyższeniu. Kryzys sektora bankowego dotyka najmocniej, ta branża obecnie nie inwestuje w ekspansję i rozwój, ilość przyszłych biznesowych otwarć można policzyć na palcach jednej ręki. Taka sytuacja pogarsza nastroje i nie wpływa dobrze na rynek pracy. Dotychczas rynek pracy nie miał takich doświadczeń, aby z sektora finansowego zwalniana była tak duża grupa ludzi. To nowe dla rynku – i ciekawe – doświadczenie.

Druga, ciekawa strona medalu: w sytuacji, gdy ostro tnie się HR-owe budżety, zwiększa się rola działów HR. Mają one więcej pracy i wyższe są wobec nich oczekiwania zarządów. Znam też firmy, które w pierwszym „restrukturyzacyjnym ruchu” pozbyły się właśnie tej firmowej kompetencji, likwidując dział HR. To zadziwiające.

Jak zwalniają swoich pracowników polskie banki? Czy można tutaj mówić o jakichś różnicach w porównaniu z innymi branżami?

Obserwując procesy zwolnień banków w Polsce – widać, że zwolnienia obejmują duże grupy, do kilkuset osób w jednej akcji. A to oznacza, że niektóre banki realizują zwolnienia grupowe ponosząc większe koszty. To znak, w jakiej są sytuacji. Banki będą realizować zwolnienia w dłuższej perspektywie, pewnie jednego roku, może dwóch – to zależy, jak długo potrwa kryzys na rynku. Zwolnienia są realizowane stopniowo, selektywnie, w grupach do kilkuset osób. Jak na razie zwolnienia dotyczą w większości przypadków pracowników obsługi kredytów hipotecznych (sprzedawcy, doradcy, analitycy) w bankach, ale i również po stronie brokerów, pośredników. Część pracowników otrzymuje propozycje pracy w innych działach.

Pamiętajmy jednak, że czas kryzysu to dobry czas na przeprowadzanie zmian trudnych, gdzie automatyzując, informatyzując procesy, z założenia obniża się liczbę obsługujących je pracowników. Aktualnie procesy optymalizacji i restrukturyzacji nabrały większego tempa, ponieważ są w stanie szybciej przynieść obniżkę kosztów.

Dzisiaj różnic pomiędzy branżami, w sposobie rozstawania się ze zwalnianymi pracownikami, raczej nie widać. Wcześniej można było zauważyć, że sektor finansowy, ze względu na swój prestiż, przeznaczał większe fundusze, by akcje redukcji zasobów ludzkich prowadzić w jak najbardziej cywilizowany sposób – i czynić to „w białych rękawiczkach”.
 
Jak z punktu widzenia pracownika instytucji finansowej przetrwać obecną zawieruchę? Co mógłby Pan poradzić bankowcom, którzy obawiają się o swoje miejsce pracy?

Jeśli ktoś już dzisiaj myśli o dokonaniu zmiany pracy, zawodu – nie powinien czekać na ruch pracodawcy. Uważam, że można rozważyć tym samym pominięcie należnej odprawy. Im szybciej znajdzie się pracę w innym sektorze, tym lepiej. Lepiej też być w pierwszej grupie zwalnianych niż w kolejnych, ponieważ następnym może być trudniej znaleźć pracę. Rynek finansowy – i inne też – nie będzie w stanie wchłonąć wszystkich zwalnianych bankowców. Część osób wykorzysta to do zmiany profilu swojej pracy, część będzie musiała zrobić to z konieczności. 

Natomiast, jeśli ktoś czuje się z krwi i kości bankowcem, i nie jest w tej branży przypadkiem, tylko w efekcie przemyślanych decyzji wyboru studiów, inwestycji w siebie – czyli jest to nic innego jak realizacja zawodowych celów – to należy zrobić wszystko, by nie wypaść z branży. Być może kiedyś ta decyzja będzie również miarą Twoich kompetencji i przydatności. To z kolei może się przyczynić do rozwoju Twojej kariery. Inaczej mówiąc, może nawet lepiej się teraz zgodzić na spowolnianie zawodowe, obniżkę wynagrodzenia, niż szukać pracy poza branżą z zamiarem powrotu do niej „jak już będzie po”.

W mediach ostatnio znowu dużo mówi się o networkingu. Czy jest to rzeczywiście tak ważna rzecz w budowaniu kariery zawodowej?

Tak, dzisiaj networking to rzecz wręcz niezbędna. Dla jednych najważniejsza i najefektywniejsza, dla innych z negatywnymi skojarzeniami posiadania „układów” i „znajomości”. Ale prawda jest taka, że każda droga prowadzi do celu. W profesjonalnym biznesie kompetencje weryfikowane są szybko. Ale dobry i pielęgnowany network daje nam przewagę informacyjną i pozwala być we właściwym miejscu, we właściwym czasie.

Jeśli ktoś wcześniej nie poświęcił wystarczająco dużo czasu i nie budował sieci pozytywnych relacji, dzisiaj będzie mu trudniej. Dzień dzisiejszy to czas na wykorzystywanie potencjału z relacji, a nie na poznawanie i budowanie zaufania. To wbrew pozorom długa droga – od poznania kogoś, do skorzystania z relacji.

A na ile to jest ważne w karierze – niech świadczy ilość i skala ruchu i przyrostu użytkowników na portalach społecznościowych związanym z biznesem, rynkiem pracy, np. Goldenline i podobnych.

Pomówmy o przyszłości. W ciągu kilku miesięcy okazało się, że rynek pracownika to już przeszłość. Czy obecny kryzys wpłynie jakoś na rynek pracy w przyszłości? 

Kiedyś, miejmy nadzieję, że raczej szybciej niż później, sytuacja się odwróci i rynek pracy stanie się rynkiem pracownika – lub, co byłoby najlepsze – osiągnie właściwą równowagę. I uważam, że będzie to niosło nową jakość. Każdy kryzys ma charakter selekcyjny, czyszczący, w sposób naturalny wymusza postęp i rozwój.

Na pewno będziemy mądrzejsi w doświadczenia i wiedzę na temat tego, jak radzić sobie w czasach spowolnienia. Jak kształtować plany zawodowe, jak się do ich realizacji przygotowywać, jak ustrzegać się błędów. Dzisiejsze otoczenie dostarcza nam wiele ciekawych przykładów. Pewnie niektóre z nich znajdą się w przyszłych podręcznikach ekonomii, zarządzania.

Kryzys na rynku pracy potrwa pewnie dłużej niż kryzys finansowy. Wymiar społeczny jest silniejszy niż ekonomiczny. Kapitał ludzki naprawdę trudno się odtwarza, dlatego też firmy, które wykażą się w procesie zwalnianie odpowiednio wysokim employer brandingiem, mogą liczyć na większy sukces, gdy powróci dobra koniunktura rynkowa.

Banki powinny się starać, aby zachować lojalność swoich pracowników. W przeciwnym razie będą ponosić w przyszłości wysokie koszty rekrutacji oraz mogą przegrywać w wyścigu o pracowników z wysokimi kompetencjami. Można sobie wyobrazić jaki będzie to miało skutek biznesowy.

Arkadiusz Świderski,
Morgan Brown Group

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.

Źródło: Bankier.pl