Australia podnosi stopy z obawy przed bańką spekukacyjną na rynku nieruchomości

Rynek amerykańskich obligacji nie schodzi z pola widzenia dużej części inwestorów. Jego perspektywy są dyskutowane nie tylko przez pryzmat podaży papierów skarbowych i wiarygodności emitentów, ale również w kontekście potencjalnego popytu. Z tego punktu widzenia ważne sa  rosnące rezerwy walutowe na świecie. W marcu sięgnęły 7,8 bln USD i podniosły się o 18% w skali roku. Wzrost jest największy od wybuchu kryzysu wiosną 2008 r.

Perspektywy długoterminowych obligacji zaciemniają dane o zmianach cen w najważniejszych gospodarkach świata. Z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), skupiającej najbardziej uprzemysłowione państwa świata wynika, że w lutym inflacja bazowa spadła w tych krajach do rekordowo niskiego poziomu 1,5%.

Tym samym trudno wciąż mówić o rysującej się groźbie wzrostu cen w nadmiernym tempie, a trzeba raczej zastanawiać się nad ryzykiem otarcia się o deflację. Niektórzy analitycy zapowiadają zejście inflacji bazowej do 0,3% w USA i 0,2% w strefie euro.

Obecny tydzień upłynie pod znakiem braku publikacji ważniejszych danych gospodarczych. To sprzyjać będzie utrzymaniu stabilizacji na rynkach finansowych. Pozwoli ono na złapanie oddechu przez giełdy, które wyraźnie poszły w górę na pierwszej kwietniowej sesji. WIG przekroczył wczoraj 43,5 tys. pkt, ustanawiając kolejny tegoroczny szczyt. Kluczowym wsparciem jest styczniowa górka, znajdująca się przy 41,6 tys. pkt. To główny punkt orientacyjny, pozwalający oceniać średnioterminową kondycję naszego parkietu.

Rynki nieruchomości

W I kwartale tego roku wysokość czynszów płaconych za wynajęcie apartamentu w USA spadła o 1,5% w skali roku. Nie zmienił się odsetek niewynajętych obiektów, który pozostał na poziomie 8%. To rekord w 30-letniej historii takich danych. W porównaniu z trzema ostatnimi miesiącami minionego roku czynsze symbolicznie się podniosły (o mniej niż 0,5%).

Trudna sytuacja w tym segmencie rynku ma związek z wciąż wysokim bezrobociem. Bez jego spadku trudno spodziewać się przełomu.

Mimo osłabienia aktywności w zakresie sprzedaży detalicznej i budowy domów w lutym w Australii tamtejszy bank centralny zdecydował o podniesieniu stopy procentowej do 4,25%. Była to piąta podwyżka w czasie 6 ostatnich posiedzeń. Zapowiedziano też dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej. Jedną z głównych przesłanek do działań dla banku centralnego jest obawa przed powstaniem bańki na rynku nieruchomości, która skończyłaby się podobnym kryzysem jak w USA.

Źródło: Home Broker