AZ Finanse: Inwestorom brakuje pary

Jeszcze w pierwszych minutach handlu widać było w inwestorach pewien optymizm – WIG20 zaczął handel 1 proc. na plusie, a indeks średnich spółek mWIG – nawet 2,5 proc. nad kreską. Jednak zainteresowania zakupami akcji przy tych cenach nie było i rynek zaczął się osuwać pod własnym ciężarem. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień aż 1,6 proc. na minusie, ponownie spadając poniżej ważnej bariery 3,6 tys. pkt., zaś mWIG spadł 0,2 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia. Jedynym indeksem, który zdołał obronić się przed spadkiem, był sWIG, który zyskał 0,2 proc.

To przygnębiający obraz nie tylko ze względu na to, że okoliczności były jak najbardziej sprzyjające, by popchnąć akcje w górę. Także dlatego, że inwestorzy w Warszawie kompletnie nie reagowali do wieści z poszczególnych spółek. Zwłaszcza na te dobre, bo ze złych natychmiast czynili użytek, zbijając ceny akcji. Tymczasem świetne wyniki finansowe banków Pekao i BPH zostały wykorzystane do ich wyprzedaży. Podobnie zresztą jak papierów innych dużych banków, choćby PKO BP. Widać, że inwestorzy nie mają wielkich złudzeń, że uda się na dłużej zatrzymać spadki. Większość z nich uważa, że wkrótce będzie taniej.

Gdzie tkwi przyczyna wielkiej słabości warszawskiej giełdy? Niewykluczone, że w poczynaniach funduszy inwestycyjnych, które mają spory udział w handlu na parkiecie. Już w ubiegłym miesiącu strumień pieniędzy płynących do funduszy polskich akcji był mizerny – z kwoty 1,7 mld zł, które pozyskały fundusze, gros popłynęło do tych inwestujących zagranicą. Teraz na pewno nie jest lepiej – nie wiadomo czy klienci funduszy, wystraszeni sytuacją na parkiecie, nie zaczęli wycofywać pieniędzy z funduszy akcji, zmuszając je do wyprzedaży akcji. Nie można też wykluczyć, że zarządzający funduszami czyszczą portfele tak na wszelki wypadek, spodziewając się napływu zleceń umorzenia jednostek. Jeśli teza o tym, że słabość warszawskiego parkietu powodują fundusze inwestycyjne, byłaby prawdziwa, to los akcji jest w rękach funduszy emerytalnych. Podczas sierpniowego załamania to one odkupywały akcje od funduszy inwestycyjnych, mając sporo wolnej gotówki i wiarę w to, że dołek już jest blisko. Tylko czy dziś również tę wiarę mają?