AZ Finanse: Sen o końcu bessy

Trudno jednoznacznie powiedzieć co przekonało inwestorów, by akurat w środę odważniej pojawić się na parkiecie ze zleceniami kupna. Być może dobra seria osiągnięć giełd za Oceanem (tam inwestorzy ignorowali ostatnio wszelkie złe informacje, a entuzjastycznie reagowali na te dobre, dzięki czemu indeksy wspięły się na poziomy najwyższe od dwóch-trzech miesięcy), czy wieści z krajowych spółek, zwłaszcza banków, które podają bardzo dobre wyniki finansowe. Pewnie po trochu jedno i drugie. Nieprzypadkowo to właśnie banki i spółki deweloperskie – a więc dwie najbardziej niedoceniane ostatnio branże – położyły największe zasługi we wzrostach indeksów. Dość powiedzieć, że indeks WIG-banki zyskał na wartości aż 2,7 proc., a WIG-deweloperzy poszedł w górę o 2,8 proc.

Pojawienie się pokaźniejszego popytu na parkiecie to naprawdę bardzo dobra wiadomość, ale jeszcze nie przesądza ona o tym, że na parkiecie pojawia się nowy trend wzrostowy. Póki co WIG20 nie przełamał jeszcze bariery 3150-3200 pkt., która jest granicą panującego od trzech miesięcy „beztrendzia”. Na razie indeks największych spółek wysforował się w okolice 3040 pkt., więc potrzeba jeszcze ok. 4-5 proc. by udowodnić, że na parkiecie zawitało „nowe”.

W tym kontekście bardzo istotna może być czwartkowa sesja. Ważne, by kupujący nie przestraszyli się skali środowego wzrostu cen i nie spasowali. To mogłoby spowodować, że z pozostałych inwestorów uszłoby powietrze i wrócilibyśmy do marazmu. Ciekawe jak inwestorzy zareagują na wyniki finansowe największych banków – w czwartek wyniki za pierwszy kwartał podadzą PKO BP i Pekao. Pytanie też co stanie się za Oceanem. W środę wieczorem widzieliśmy tak solidne spadki (niecałe 2 proc. w przypadku najważniejszych indeksów), po części wynikające z realizacji zysków po ostatniej fali zwyżek cen. U nas zakupy akcji dopiero się rozkręcają, więc znaczne pogorszenie nastrojów w USA mogłoby podciąć skrzydła optymistom i zakończyć przyjemny sen o końcu bessy.