Bank centralny zapowiedział pomoc rządowi w obronie polskiej waluty

Analitycy są zgodni – złoty może się umacniać do środy. Wtedy Rada Polityki Pieniężnej ma podjąć decyzję o stopach procentowych. Jeżeli po raz czwarty z rzędu je obetnie, polska waluta znów może pójść mocno w dół. Jednak szansą na umocnienie złotego będą z pewnością rozpoczynające się w piątek w Brukseli rozmowy na temat przystąpienia Polski do przedsionka strefy euro, czyli systemu ERM2.

– Liczę na to, że zaczniemy serię spotkań i negocjacji, które doprowadzą do tego, że najpóźniej w czerwcu Polska znajdzie się w ERM2 – mówi „Polsce” Ludwik Kotecki, wiceminister finansów, który w imieniu Polski będzie negocjował nasze przystąpienie do strefy euro.
Rozpoczynające się dzisiaj posiedzenie RPP będzie bardzo burzliwe, a decyzja o ewentualnej obniżce stóp procentowych niezwykle trudna. RPP nie może bowiem zapomnieć, że kolejne cięcia stóp, które mają ożywić spowalniającą gospodarkę, mogą zaszkodzić złotemu.

Dlatego właśnie analitycy są bardzo podzieleni co do jutrzejszej decyzji. – Spodziewam się, że RPP pozostawi stopy na obecnym poziomie, bądź obetnie je symbolicznie, o 0,25 pkt proc. – mówi Jarosław Klepacki, analityk z firmy doradczej ECM. – RPP uzasadni decyzję tym, że na razie chce poczekać na efekty dotychczasowych obniżek stóp procentowych z ostatnich miesięcy – podkreśla. Dzięki temu członkowie rady unikną zarzutów o działanie wbrew rządowi, który od ubiegłego tygodnia walczy o umocnienie złotego, sprzedając euro na rynku walutowym i zapowiadając szybkie wejście do ERM2. Argumenty przeciwko obniżce dały Polsce banki centralne Czech i Węgier, które zgodnie podczas ostatnich posiedzeń nie zmieniły stóp procentowych.

Z drugiej jednak strony za kolejną obniżką bardzo mocno przemawiają ostatnie dane dotyczące stanu polskiej gospodarki. W piątek Główny Urząd Statystyczny podał, że produkcja przemysłowa w styczniu w Polsce załamała się i była niższa o 14,9 proc. niż przed rokiem. Z kolei dzisiaj poznamy m.in. dane o bezrobociu. Eksperci uważają, że w ubiegłym miesiącu mogło ono wzrosnąć nawet do 10,5 proc. Tymczasem jeszcze jesienią ubiegłego roku wskaźnik bezrobocia nie przekraczał 9 proc. Myślę, że wbrew obawom o osłabienie złotego RPP jednak zdecyduje się na obniżkę stóp o 0,5 pkt. proc. do poziomu 3,75 proc. – mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista z ING BSK. Jego zdaniem obniżka w obecnej sytuacji nie miałaby większego wpływu na złotego, bo rynek i tak jest bardzo rozchwiany.

Według niego RPP, obniżając stopy, powinna jednocześnie wyraźnie podkreślić w komunikacie, że bank centralny jest gotowy stanąć w obronie złotego, gdyby jego kurs dalej spadał. Tymczasem wczoraj nieoczekiwanie głos w sprawie złotego zabrał prezes NBP Sławomir Skrzypek. – W ocenie NBP sytuacja makroekonomiczna Polski nie uzasadnia takiej skali obniżenia kursu złotego. Możemy podjąć działania w celu uniknięcia niekorzystnego oddziaływania wahań kursowych na gospodarkę – powiedział szef banku centralnego.

Równocześnie identyczne oświadczenia w sprawie swoich narodowych walut wydali prezesi banków centralnych Czech i Węgier. To natychmiast zaowocowało umocnieniem złotego, korony i forinta. Za euro na rynku walutowym trzeba było wczoraj zapłacić nawet 4,60 zł. To już ponad 30 groszy mniej niż podczas ubiegłotygodniowego szczytu. Dolar kosztował 3,60 zł, czyli także 30 groszy mniej od szczytu. Z kolei kurs franka wyniósł 3,09 zł, czyli ponad 20 groszy mniej niż w ubiegłym tygodniu.

Na kolejne decyzje NBP i rządu, które mogłyby umocnić złotego, czekają również inwestorzy giełdowi. Większe zaufanie do naszej waluty oznacza bowiem, że powinna się również poprawić sytuacja na warszawskim parkiecie. Widać to było już wczoraj. WIG20 poszedł w dół o 0,40 proc. Po oświadczeniu prezesa NBP o możliwej interwencji szybko odrobił straty. Spadł jednak na zakończenie, bo giełdy w USA otworzyły się na minusach.

Łukasz Pałka, Beata Tomaszkiewicz