Bank dla migających

Anna Tylki przyjechała do Łodzi z Rzeszowa – jak sama mówi – za mężem. Jest absolwentką pedagogiki opiekuńczo- wychowawczej, była wychowawczynią w internacie dla dzieci niesłyszących. Tomek Włodarczyk jeszcze się uczy – chodzi do liceum. Oboje pracują w pierwszej w Polsce placówce bankowej dla głuchoniemych. – Nie wykształcenie jest ważne, a umiejętność nawiązywania kontaktów i zdobycia zaufania środowiska głuchoniemych – mówi Mariusz Michalak, właściciel partnerskiej placówki banku BPH przy ul. Gdańskiej 57a w Łodzi.

Placówka dla głuchoniemych działa już od grudnia, ale dopiero wczoraj została oficjalnie otwarta. W tym czasie odwiedziło ją ok. 150 osób. – To środowisko jest bardzo nieufne – mówi Michalak. – Zanim podejmą decyzję wracają dwa, trzy razy. Zakładają u nas konta, uczą się korzystać z kart kredytowych, biorą pożyczki. Od nas dowiadują się, co to znaczy limit konta czy debet.

Łódzki oddział Polskiego Związku Głuchych ma pod opieką 10 tys. osób. To grupa, w której panuje duże bezrobocie, to ludzie w większości o niewielkich dochodach. Dlatego szefostwo banku myśli nad produktem skierowanym specjalnie dla nich – niżej oprocentowaną pożyczką gotówkową – podaje „Gazeta”.