Bank Millennium pokazał aplikacje na Google Glass i smartwatch

Choć Google Glass nie są jeszcze dostępne na naszym rynku, to Bank Millennium oficjalnie pochwalił się dziennikarzom, że ma już gotową aplikację. Bank liczy na to, że takie urządzenia – podobnie jak smartfony – upowszechnią się w Polsce.

O tym, że Bank Millennium pracuje nad aplikacją na Google Glass pisałem już wiosną. Wówczas udało mi się po raz pierwszy przymierzyć inteligentne okulary i przez chwilę pobawić się aplikacją. Wczoraj bank oficjalnie zaprosił dziennikarzy na spotkanie i zaprezentował jak program działa w praktyce. W odróżnieniu do wcześniej prezentowanej wersji, tym razem aplikacja posiadała już polski interfejs. Choć przedstawiciele banku zaznaczają, że jest to wciąż jeszcze wersja, którą szlifują, to z jej obsługą nie było większych problemów.

Okulary Google obsługiwane są za pomocą komend głosowych oraz dotyku. Menu wyświetla nam się w ekraniku na prawym okularze. Na to, by oswoić się z urządzeniem wystarczy kilka chwil. Do wywołania aplikacji Millennium używamy komendy głosowej „Start Millennium”. Po uruchomieniu wyświetla nam się ekran startowy, na którym musimy wprowadzić PIN. Hasła nie podajemy oczywiście na głos, ale obsługujemy dotykiem na jednym z zauszników. Znajduje się tam czujnik, za pomocą którego obsługujemy aplikację „ręcznie”. Postronna osoba widzi to mniej więcej tak:

Po poprawnym wpisaniu kodu uruchamia się aplikacja. Z jej poziomu możemy sprawdzić saldo, historię transakcji, zlecić przelew czy zapłacić skanując kod 2D (QR). W tym ostatnim przypadku wystarczy jedynie spojrzeć na fakturę, by okulary przechwyciły formatkę przelewu i automatycznie uzupełniły formularz.



Zaskoczyło mnie, że wykonując przelew nie możemy na przykład powiedzieć jaką kwotę chcemy przelać. Przecież rozpoznawanie mowy mają już nawet zwykłe bankowe aplikacje na telefony. W okularach kwotę trzeba każdorazowo wpisywać ręcznie. Przedstawiciele banku szybko uzmysłowili mi, że jest to zabieg celowy. Mogłoby to bowiem prowadzić do sytuacji, kiedy okulary wychwyciłyby fragment naszej rozmowy i uznały, że czas zlecić przelew.

Drugim gadżetem, który pokazał bank dziennikarzom, był smartwatch z zainstalowaną aplikacją Millennium. Kiedyś pisałem już o tym, że banki interesują się inteligentnymi zegarkami. Aplikacja jak na ten moment spełnia trzy podstawowe funkcje: pozwala sprawdzić saldo, historię operacji i wysyła powiadomienia w czasie rzeczywistym o transakcjach na rachunku. Kiedy wykonamy przelew, zegarek zaczyna lekko wibrować, a na ekranie wyświetla się mała ikonka powiadamiająca o nowej operacji na koncie. Wygląda to tak, jak powiadomienia SMS na smartfonach. Potencjał wykorzystania inteligentnego zegarka jest jednak większy. Bank liczy na to, że wraz z upowszechnieniem się tego typu urządzeń będzie go można wykorzystywać do drobnych rozliczeń P2P. Chce też, by w przyszłości wyświetlał powiadomienia z rynków giełdowych.


Oba urządzenia są na razie nowinkami technologicznymi. Co więcej, okulary Google nie są jeszcze dostępne na naszym rynku. Na razie firma sprzedaje je na trzech rynkach – w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Bank liczy jednak na to, że za kilka miesięcy Google wprowadzi je na kolejne rynki, a wcześniej czy później i do Polski. Nie chce więc czekać do ostatniej chwili i dopiero po fakcie rozpocząć prace nad aplikacjami.

Trudno natomiast powiedzieć, czy takie urządzenia upowszechnią się w Polsce. O ile smart zegarki robią się coraz popularniejsze, a nad swoimi modelami myślą także firmy, które do tej pory pozostawały przy tradycyjnych czasomierzach, to okulary Google nie mają jeszcze swojego konkurenta, a ich cena może przyprawić o zawrót głowy. W przeliczeniu na złotówki kosztują około 5 tys. zł.  Jednak postęp technologiczny idzie tak szybko, że za kilka lat tego typu gadżety mogą być w powszechnym użyciu.

Na koniec nie pozostaje nic innego, jak przypomnieć, że okulary czy zegarki to niejedyne ubieralne gadżety pozwalające dokonywać płatności. Jakiś czas temu pojawił się przecież prototyp garnituru, który w rękawach ma zaszytą kartę zbliżeniową. Może za kilka lat zamiast do krawca będziemy chodzić do banku po garnitur?  🙂

w.boczon@bankier.pl