„Banki zmniejszyły zarówno podaż kredytów mieszkaniowych, jak i ich ofertę (kredyty we frankach szwajcarskich oferuje zaledwie siedem banków). W coraz większym stopniu przyznanie kredytu uzależniają od sytuacji dewelopera, który oferuje dany lokal, a nie tylko od zdolności kredytowej potencjalnego kredytobiorcy.”, pisze dziennik.
„– Banki uzależniają udzielenie kredytu od sytuacji finansowej dewelopera, oceny możliwości realizacji inwestycji w założonym terminie czy przebiegu dotychczasowych inwestycji. Przykładowo Raiffesen Bank wymaga, aby deweloper przeprowadził już przynajmniej jedną inwestycję mieszkaniową bądź zakończył inny etap w danej inwestycji – zauważa Katarzyna Siwek, analityk firmy Expander.”, czytamy.
„Jak wylicza, zakupu przysłowiowej dziury w ziemi nie sfinansują m.in. mBank, MultiBank, Nordea Bank, BZ WBK, Alior, a także Bank Millennium. Ten ostatni, jak mBank, standardowo wymaga, aby inwestycja była przynajmniej w stanie surowym zamkniętym.”, czytamy dalej.
Kryzys spowodował, że banki zaczęły limitować dostępność kredytów dla firm. W pierwszym kwartale już co trzecia firma, wnioskująca o środki do banku, spotkała się z odmową. Największe problemy z finansowaniem mają przede wszystkim firmy z branży budowlanej. Mniejsza dostępność kredytów powoduje także problemy z terminowymi rozliczeniami i nakręca spiralę długów.
Więcej na ten temat w „Gazecie Prawnej” w artykule „Banki coraz ostrzej selekcjonują deweloperów” autorstwa Jacka Iskry