Banki doceniają klientów z wyższej półki

Banki oferują nie tylko darmowe rachunki osobiste. Jeśli zdecydujemy się przelewać na konto dochody i możemy za nie płacić nawet kilkanaście złotych miesięcznie, bank zaoferuje nam znacznie więcej niż standardowemu klientowi.

Konto to podstawowy produkt, z którego korzystamy i kluczowa usługa bankowa. Na jego podstawie bank szacuje możliwości finansowe konsumenta i proponuje kolejne produkty. Kredyty udzielane „swoim” klientom są znacznie bezpieczniejsze. Każda złotówka trzymana na rachunku, który nie jest oprocentowany, to także prezent dla banku. Kryzys przyczynił się do skoncentrowania uwagi banków na kontach osobistych. Zmiany w ofertach w minionych tygodniach pokazały, że banki wyciągnęły wnioski. Coraz ciekawiej wyglądają oferty dla zamożniejszych i aktywnych klientów. Niektórym instytucjom zależy na przenoszeniu bardziej wymagających klientów z segmentu rachunków standardowych do bardziej prestiżowych. Jeśli rozejrzymy się po sektorze bankowym, ofert dla bardziej wymagających nie brakuje. Kto jest gotowy płacić za konto, będzie miał w czym wybierać.

Trudno posługiwać się precyzyjnie pojęciem klienta VIP lub konta prestiżowego. W Polsce nie ma wyraźnego na segmenty, a banki elastycznie traktują klienta indywidualnego. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku bankowości prywatnej. Klient, który w jednym banku będzie miał usługi prestiżowe, w innej instytucji może już być uznany za klienta private banking. Poniższe zestawienia również zawierają duże „widełki” co do zarobków lub depozytów klienta. Wybór jest spory, jednak żeby znaleźć konto odpowiednie do oczekiwań, trzeba dokładnie zapoznać się z całą ofertą banków.

Płacę i wymagam

Niektóre banki nie wierzą na słowo swoim zamożniejszym klientom i wymagają za swoje usługi regularnych wpływów na rachunek lub określonego poziomu łącznej sumy depozytów. Przykładowo: w Banku BPS klient musi na rachunek przelewać min. 3 tys. zł miesięcznie lub posiadać w banku depozyty na łączną sumę 100 tys. zł. Invest-Bank poprosi klienta tylko o 800 zł miesięcznie, ale nie oferuje wielu usług w zamian. Z kolei MultiBank oferujący paletę dodatkowych usług wymaga 2,5 tys. zł miesięcznych wpływów na rachunek w wariancie Intensive lub 25 tys. zł na złożonych na depozytach w banku.

Opłaty w MiltiBanku oraz Allianz Banku w wariancie maksymalnym są dosyć wysokie. Jednak spełnienie warunków bycia aktywnym klientem zamożnym, może skutecznie opłaty zniwelować. W Allianz Banku za konto nie zapłacimy, jeśli miesięczne wpływy wynoszą min, 7,5 tys. zł lub łączna kwota środków zdeponowanych przekroczy 100 tys. zł. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku MultiBanku. Opłata uzależniona jest od sumy obrotów na rachunku, miesięcznych wpływów oraz łącznej sumy depozytów. Obydwa rachunku należą już jednak do kont prestiżowych, które faktycznie oferują usługi wyróżniające się na rynku, np. klub Aquariusa.

Trudny wybór

Opłaty za poszczególne rachunki uzależnione są z reguły od stopnia aktywności klienta na rachunku oraz kwot, jakie są obracane w czasie miesiąca. Bank BGŻ zaoferuje nam Plan Aktywny bezpłatny przez 3 lub 6 miesięcy, jeśli zdecydujemy się jednak przelewać wynagrodzenie bądź świadczenie emerytalne na rachunek. W przypadku ING Banku Śląskiego zakładając rachunek możemy zdążyć na promocję i zapłacić za konto połowę ceny. W Lukas Banku zapłacimy 10 zł miesięcznie pod warunkiem, że średnie miesięczne wpływy wynoszą minimum 3 tys. zł. Minimalne saldo na poziomie 5 tys. zł zwolni ans z opłat w Banku Millennium, a wpływy na poziomie 1,5 tys. zł wystarczą w Banku Nordea. Żeby nie płacić nic w Citi Handlowym wypływy z miesiącu muszą wynieść min. 5 tys. zł lub saldo na wszystkich rachunkach na poziomie 15 tys. zł.

Droższym rachunkom zazwyczaj towarzyszą usługi assistance, dodatkowe ubezpieczenia, czasem opieka dedykowanego klientowi doradcy, dostęp do domu maklerskiego i coraz modniejsza usługa cashback. Badania pokazują, że klienci o wyższych dochodach dbają o bezpieczeństwo swoje oraz rodziny, dlatego standardem w ofertach banków dla klientów zamożniejszych są wszelkiego rodzaju ubezpieczenia. Bank BGŻ może w ten sposób skusić klienta pakietem zdrowotnym, a Bank Pekao SA bardzo rozbudowaną usługą assistance. Zachętą dla intensywnie kupujących klientów są także programy partnerskie zapewniające zniżki w punktach usługowo-handlowych. Lukas Bank klientów do zakupów zachęci darmową kartą kredytową, a Toyota Bank zwróci 3 proc. kwoty wydanej na zakupy. Naprawdę wybredni klienci mają w czym wybierać, a sądząc po ostatnich zmianach w poszczególnych bankach, oferty tego typu będą jeszcze ciekawsze. Hitem najbliższych miesięcy może być assistance, który nawet w okrojonej wersji przyciąga klientów segmentu detalicznego.

 

To dopiero początek

Kryzys finansowy pokazał jak ważny jest dla banku stały klient. Stąd wzięła się obserwowana w ostatnich miesiącach rywalizacja na konta osobiste. Dochodzimy jednak do momentu, kiedy banki przestaną kusić jedynie bezpłatnymi, internetowymi rachunkami. W Polsce jest spora grupa konsumentów, którzy są skłonni płacić za usługi, jeśli te będą faktycznie użyteczne. Między klientami internetowymi, preferującymi rachunki zakładane metodą direct, a bankowością prywatną jest duże pole do popisu dla ekspertów tworzących oferty bankowe. Jeśli konta bardziej prestiżowe faktycznie będą odróżniały się od klasycznych usług, a ich ceny będą proporcjonalne do usług, to banki, które wybiją się w tym segmencie mają szansę na pozyskanie od konkurencji bardzo wartościowych klientów – zarówno dobrze zarabiających, jak i aktywnie korzystających z produktów bankowych.

Tomasz Jaroszek

Źródło: Bankier.pl