Banki oszukują klientów

– Halifax chwali się, że oferuje stosunkowo dobre warunki dla ludzi, których zobowiązania przekraczają dziś wartość nieruchomości – mówi Neil Avery z firmy doradczej Timothy James. – Nie mówi jednak, że ma własny, niekorzystny dla klientów system wyceny domów i mieszkań.

W systemie Halifaksa ceny domów i mieszkań są nawet o 20 proc. niższe od dzisiejszych cen rynkowych. Obniżenie wyceny oznacza jednak, że pożyczkobiorcy muszą płacić wyższe odsetki od kredytu. Przykładowo: Halifax pobiera aż 5,29 proc. odsetek, jeżeli wkład własny wynosi tylko 5 proc. Jeśli zaś wkład własny wynosi 25 proc., oprocentowanie kredytu nie przekracza 3,99 proc. Przy kredycie na 200 tys. funtów różnica wynosi 2600 funtów rocznie.

To dowód na to, że banki, choć twierdzą, że oferują konkurencyjne warunki kredytowe, w istocie wprowadzają podstępne klauzule, które umożliwiają wyciskanie pieniędzy z klientów.

– Coraz częściej widzimy, że banki co innego mówią i co innego robią – mówi Neil Avery z firmy doradczej Timothy James. – W rezultacie wykorzystują sytuację na rynku nieruchomości dla swojej korzyści.

Avery wskazuje na przykład parę klientów mieszkających w dużym domu w Londynie. W piątek wartość ich nieruchomości wynosiła 1,3 mln funtów, czyli o 19 proc. mniej, niż klienci zapłacili za ten dom dwa lata temu. We wtorek zaś (trzy dni później), gdy Halifax opublikował swoje nowe wyceny, dom był wart tylko 965 tys. funtów. W efekcie para będzie płacić wyższe oprocentowanie, co przełoży się na wysokość rat. Miesięcznie wzrosną one o 290 funtów.

W takiej sytuacji są tysiące klientów, którzy wzięli tanie, dwuletnie pożyczki z Halifaksa tuż przed krachem kredytowym w 2007 roku.

Pośrednicy alarmują, że wartość domów klientów według internetowego systemu wyceny Halifaksa spadła o dziesiątki tysięcy funtów w ciągu kilku dni.

Giles i Nikki Holland z Earsfield z południowo-zachodniego Londynu także są klientami Halifaksa. Otrzymali automatyczną wycenę – 400 tys. funtów, czyli o 100 tys. funtów mniej, niż oszacował dom ich agent nieruchomości. Ta różnica oznacza dodatkowe 2 tys. funtów rocznie w postaci wyższych odsetek.

Halifax oświadczył: Ostrożnie stosujemy system automatycznych wycen i są one starannie monitorowane w odniesieniu do wycen standardowych. Jeżeli pośrednicy i ich klienci się z tym nie zgadzają, będziemy rozpatrywać ich odwołania indywidualnie.

Bank of Scotland, który jest częścią Lloyds Banking Group, pozbawił klientów możliwości darmowego odwoływania się od przedstawionej im wyceny. Ci, którzy chcą skorzystać z tej opcji, muszą za nią dodatkowo zapłacić. Melanie Bien z Savills Private Finance uważa, że dodatkowa opłata ma odstraszać kredytobiorców od kwestionowania wyceny banku. – Ludzie obawiają się, że nie dostaną kredytu, więc boją się walczyć o swoje prawa – mówi Bien.

Elizabeth Colman „The Times”