Banki startują z ofertą dla budujących „eko”

Proekologiczne technologie są modne, ale przede wszystkim wygodne – podkreślają ich zwolennicy. O inwestycjach „z zielonym listkiem” mówi się coraz częściej, a Polacy coraz bardziej interesują się tak hołubionym na Zachodzie zrównoważonym budownictwem.

Efekt prestiżu nie jest jednak jedynym, który powoduje, że wielu chciałoby mieć dom w stylu „eko”. W większości przypadków decydującym argumentem jest możliwość wygenerowania całkiem sporych oszczędności w comiesięcznym budżecie. Przyjazne środowisku rozwiązania to jedne z tych inwestycji, które na korzyści każą czekać, zaś sporego nakładu środków wymagają już na pierwszym etapie. Z tego powodu bankowość zaczęła stykać się z ekologią.

Zaczęło się od kredytów hipotecznych

Inspiracja do mieszania finansów i ekologii przyszła ze Stanów Zjednoczonych i krajów Europy Zachodniej, gdzie domy ekologiczne buduje się już na dużą skalę. To właśnie w USA ukuto termin „zielona hipoteka” (ang. green mortgage), jako określenie dla kredytów hipotecznych przyznawanych osobom chcącym mieszkać zgodnie z zasadami tzw. budownictwa zrównoważonego. Zielone hipoteki zwykło się określać mianem produktów typu triple bottom line, gdzie korzyści czerpią trzy strony – banki, kredytobiorcy i środowisko naturalne. Montaż kolektorów słonecznych, systemów oszczędnego gospodarowania wodą i energią stał się narzędziem do pozyskiwania finansowania na zasadach atrakcyjniejszych, niż w przypadku klasycznego kredytu hipotecznego.

Podobna oferta zaczyna kształtować się także na polskim rynku. Pierwszymi bankami zainteresowanymi ekologią są Bank Ochrony Środowiska i BPH. Obie instytucje zdecydowały się na dodanie waloru ekologicznego właśnie do kredytów hipotecznych. Stawiających na ekologię inwestorów zachęcają obniżeniem prowizji w zamian za uczynienie budynków energooszczędnymi.

Ekologia w polskich bankach

W przypadku obu wymienionych banków podstawowym przedmiotem ekologicznego kredytu hipotecznego jest budowa lub zakup budynku energooszczędnego. Warto jednak dokładnie wczytać się w ofertę obu instytucji. Okaże się wówczas, że kredyt będzie można wykorzystać także w inny sposób, m.in. na remont, modernizację, przebudowę czy adaptację pomieszczenia niemieszkalnego na cele mieszkaniowe. Zasadniczo więc są to produkty zarówno dla inwestorów, którzy dopiero przystępują do budowy domu ekologicznego, jak i tych, którzy chcą nadać taki walor obiektom już istniejącym.

Niezmiennym warunkiem pozostaje jednak energooszczędność nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu. Każda z instytucji nieco inaczej interpretuje to pojęcie. BOŚ Bank wprowadza aż dwa odrębne terminy – budynek niskoenergochłonny (dla którego wielkość energii niezbędnej do zaspokojenia potrzeb związanych z użytkowaniem odpowiednio domu, mieszkania, budynku jest nie większa niż 70 kWh/(m2rok) i wynika z ważnego certyfikatu energetycznego) oraz budynek pasywny (wielkość energii niezbędnej do zaspokojenia potrzeb związanych z użytkowaniem domu jest nie większa niż 15 kWh/(m2rok), co również potwierdza ważny certyfikat energetyczny). Do tego na kredyt mogą liczyć inwestorzy, których budynek co prawda nie posiada statusu pasywnego czy niskoenergochłonnego, ale jest wyposażony w odnawialne źródło energii. W BPH mowa o ogólnej energooszczędności – zużycie energii poniżej 100 kWh/(m2rok) – potwierdzonej projektem technicznym z bilansem cieplnym dla domu w budowie lub certyfikatem energetycznym w przypadku domu już istniejącego.

Sfinansowanie inwestycji w 100% nie będzie łatwe bez poniesienia dodatkowych kosztów, jednak nie powinno być problemu z kredytem na pokrycie większości – do 80% kosztów inwestycji. Jak w przypadku klasycznych produktów hipotecznych, tak i tutaj spłata kredytu może być rozłożona na kilkadziesiąt lat. Co do waluty – oba banki oferują kredyty złotowe oraz walutowe. W BPH kredyt może być indeksowany do CHF, EUR i USD, BOŚ Bank oferuje kredyt denominowany do EUR i USD. Różnice dotyczą również marży. W BOŚ inną przewidziano dla kredytów poniżej i powyżej 50 tys. zł, w BPH różnice zależą przede wszystkim od waluty zaciągniętego zobowiązania.

Przyszłość ma zielony kolor

Dostępne obecnie w bankach „zielone” produkty to głównie forma urozmaicenia oferty i przyciągnięcia nowej, nieco bardziej wyrafinowanej grupy klientów. By jednak w tym wyścigu nie pozostać w tyle, niezbędne będzie wprowadzanie eko-produktów tam, gdzie dotąd nie było ich w ogóle oraz nowości w bankach, do których już udało się przyciągnąć klientów ceniących ekologię. Zaczęło się od hipotek, lecz na nich się nie skończy.

Przy zachowaniu dotychczasowej tendencji, nadawanie domom ekologicznego wymiaru będzie zyskiwało na popularności. W rozbudzeniu świadomości z pewnością pomoże uruchomiony niedawno przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej system dopłat do przydomowych kolektorów słonecznych. Czym większa będzie świadomość, tym większa liczba inwestycji, popyt zaś w prosty sposób wymusi na bankach poszerzanie „ekologicznej” oferty.

Źródło: Bankier.pl